27 Lip 2012, Pią 3:44, PID: 310485
Wydaje mi się że częste wystawianie się na stresujące sytuacje powoduje częściowe oswojenie się z nimi, a co za tym idzie zmniejsza lęk. Bardzo trudny i nieprzyjemny sposób, ale dotąd nie odkryłam lepszego, o ile taki w ogóle istnieje. A, i 'oswojenie' stopniowo zanika jeśli przez dłuższy czas nie mamy z daną sytuacją styczności.
Jak sobie radzić z 'trudnymi' osobami w pracy. To zależy od osób i w jaki sposób są trudne. Mam bardzo niewielkie doświadczenie w tym obszarze, ponieważ pracowałam bardzo dawno, przez niezbyt długi okres czasu. O jednej sytuacji warto jednak wspomnieć. Kilka lat temu musiałam pracować w pokoju z dwoma bardzo nieprzyjemnymi panami. Wysługiwali się oni dziewczyną przydzieloną do nich, np. oczekiwali pełnej obsługi jak robienie kawy, rundki do sklepu po jedzenie/papierosy itp. (zaznaczę że sama praca zupełnie nie na tym polegała, obsługa miała być jako oczywisty gratis, który w ich mniemaniu im się należał). Jakimś sposobem ja odmówiłam (sama teraz nie wiem skąd miałam na to odwagę). Zaskutkowało to ich wielkim oburzeniem, zjadliwymi komentarzami, fałszywymi skargami do szefa i na firmowych imprezach, że się obijam i nie wywiązuję z obowiązków, utrudnianiem mi brania urlopu itp. O dziwo pomimo tego czułam się lepiej niż gdybym zgodziła się im usługiwać. Dowiedziałam się że po moim odeściu usilnie starali się (bezskutecznie) o dopisanie w.w. 'usług' do wymaganych obowiąków osoby, kóra miała mnie zastąpić Do tej pory czuję satysfakcję, że udało mi się do tego stopnia zajść im za skórę. Nie wiem czy dziś zachowałabym się tak samo. Wydaje mi się że tak, skoro już raz przez to przeszłam i 'przeżyłam'.
W przypadku 'kto ma gorzej', obie płcie mają podobnie. Z tym że kobietom łatwiej 'uchodzi' nieporadność życiowa, a mężczynom zamknięcie w sobie/małomówność/nietowarzyskość. Co do stwiedzenia:
A że:
Jak sobie radzić z 'trudnymi' osobami w pracy. To zależy od osób i w jaki sposób są trudne. Mam bardzo niewielkie doświadczenie w tym obszarze, ponieważ pracowałam bardzo dawno, przez niezbyt długi okres czasu. O jednej sytuacji warto jednak wspomnieć. Kilka lat temu musiałam pracować w pokoju z dwoma bardzo nieprzyjemnymi panami. Wysługiwali się oni dziewczyną przydzieloną do nich, np. oczekiwali pełnej obsługi jak robienie kawy, rundki do sklepu po jedzenie/papierosy itp. (zaznaczę że sama praca zupełnie nie na tym polegała, obsługa miała być jako oczywisty gratis, który w ich mniemaniu im się należał). Jakimś sposobem ja odmówiłam (sama teraz nie wiem skąd miałam na to odwagę). Zaskutkowało to ich wielkim oburzeniem, zjadliwymi komentarzami, fałszywymi skargami do szefa i na firmowych imprezach, że się obijam i nie wywiązuję z obowiązków, utrudnianiem mi brania urlopu itp. O dziwo pomimo tego czułam się lepiej niż gdybym zgodziła się im usługiwać. Dowiedziałam się że po moim odeściu usilnie starali się (bezskutecznie) o dopisanie w.w. 'usług' do wymaganych obowiąków osoby, kóra miała mnie zastąpić Do tej pory czuję satysfakcję, że udało mi się do tego stopnia zajść im za skórę. Nie wiem czy dziś zachowałabym się tak samo. Wydaje mi się że tak, skoro już raz przez to przeszłam i 'przeżyłam'.
W przypadku 'kto ma gorzej', obie płcie mają podobnie. Z tym że kobietom łatwiej 'uchodzi' nieporadność życiowa, a mężczynom zamknięcie w sobie/małomówność/nietowarzyskość. Co do stwiedzenia:
lękliwy86 napisał(a):Idąc Twoją logiką mały, wątły, facecik z wysokim głosikiem bez pracy nie jest mniej atrakcyjny od kobiety z tymi samymi cechamiAnalogicznie można powiedziać:
Cytat:Idąc Twoją logiką duża, otyła kobieta z niskim głosem bez pracy nie jest mniej atrakcyjna od mężczyzny z tymi samymi cechami.Nie sądzę by miała większe szanse od opisanego mężczyzny.
A że:
lękliwy86 napisał(a):kobieta przewyższająca mężczyzn w dziedzinie zarobków np. czy mega dominująca nie zyskuje specjalnie na atrakcyjności.To wynika tylko i wyłącznie z kompleksów coponiektórych panów. Mężczyzna ze zdrowym poczuciem własnej wartości nie będzie się czuł gorzej ze wględu na zarobki partnerki, wręcz przeciwnie, o ile poważnie myśli o zwiąku, a tym bardziej zakładaniu rodziny to zdaje sobie sprawę że im więcej pieniędzy w związku tym lepiej.
nova napisał(a):związek dla wielu fobikow oznacza koniec pracy nad sobą -taka złota klatka z której nie trzeba sie wychylać.Bliska osoba -tak ale nie na zasadzie ze ona oto tu całkowicie odmieni bo to jak igranie z ogniem i świadczy o tym że my szukamy wyzdrowienia, a tego abyktoś nas ochronił , zasłonił, przejął odpowiedzialność nad naszym życiem..byśmy już nie musieli sie wychylacNiestety na własnej skórze przekonałam się o prawdziwości powyższych słów. Poczucie bezpieczeństwa i łatwiejszego życia są złudne. Co gorsza (przynajmniej w moim przypadku tak było) stany lękowe stopniowo pogłębiają się, a nie zawsze da się to zauważyć kiedy jesteśmy 'asekurowani'. Wyplątanie się z takiej niezdrowej relacji staje się niezwykle trudne, podobnie w przypadku jej mimowolnej utraty.