09 Cze 2012, Sob 13:44, PID: 304163
Skoro tak twierdzi, nie spodziewałbym się rozumienia i pomocy. Sądzę, zę rodzicom generalnie mówic nei warto, a jeśli juz, to tylko tyle, ile jest niezbędne. chyba, że ktoś ma wyjatkowo wyrozumiałych, kochających i świadomych rodziców... (A może tylko trochę bardziej rozgarniętych i te kilkanaście lat młodszych od moich?)
Mój wywód o realnej pomocy odnosiłem do twojego pytania czy warto się uzewnętrzniać dla "chwilowej ulgi". Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy, więc podkreślę raz jeszcze - nie umiem tego rozstrzygnąć, choc wydaje mi się, ze czasem warto - bo zwykle dostaniemy tylko tyle. Nie bedzie to raczej realna pomoc w twoim ujęciu - bo to zainteresowanie, jak wspominałem, raczej okaze się krótkotrwałe, a mam wrażenie, że liczyłabyś na cos więcej niz zainteresowanie podczas takiej rozmowy i tydzeń później... Realna pomoc musiałaby pochodzić od osoby nie tyle znajomej, ale co najmniej od bardzo bliskiego przyjaciela.
Nie potrafię powiedzieć, czy się to opłaci, ja odbyłem czesciowo jedną taką rozmowę w akcie desperacji. Niewiele mi chyba dała, realnei właściwie nic nei zyskałem, a mozę nawet straciłem w oczach tej osby, ale czasem mam jakieś iiracjonalne oczucie satysfakcji izadowolenia, że rozmawiałem z kimś, w cztery oczy, i to o swoich probblemach, nie planie zajęć ani marginesach do oprawy pracy dyplomowej
A rozmowy an forum to kompletnie inna bajak - gdyby życie przenieść tylko do internetu, to w życiu nie byłbym fobikiem... Chyba Moze wtedy bałbym sie w sieci, a kozaczył w "realu"?...
Mój wywód o realnej pomocy odnosiłem do twojego pytania czy warto się uzewnętrzniać dla "chwilowej ulgi". Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy, więc podkreślę raz jeszcze - nie umiem tego rozstrzygnąć, choc wydaje mi się, ze czasem warto - bo zwykle dostaniemy tylko tyle. Nie bedzie to raczej realna pomoc w twoim ujęciu - bo to zainteresowanie, jak wspominałem, raczej okaze się krótkotrwałe, a mam wrażenie, że liczyłabyś na cos więcej niz zainteresowanie podczas takiej rozmowy i tydzeń później... Realna pomoc musiałaby pochodzić od osoby nie tyle znajomej, ale co najmniej od bardzo bliskiego przyjaciela.
Nie potrafię powiedzieć, czy się to opłaci, ja odbyłem czesciowo jedną taką rozmowę w akcie desperacji. Niewiele mi chyba dała, realnei właściwie nic nei zyskałem, a mozę nawet straciłem w oczach tej osby, ale czasem mam jakieś iiracjonalne oczucie satysfakcji izadowolenia, że rozmawiałem z kimś, w cztery oczy, i to o swoich probblemach, nie planie zajęć ani marginesach do oprawy pracy dyplomowej
A rozmowy an forum to kompletnie inna bajak - gdyby życie przenieść tylko do internetu, to w życiu nie byłbym fobikiem... Chyba Moze wtedy bałbym sie w sieci, a kozaczył w "realu"?...