02 Cze 2012, Sob 0:10, PID: 303543
zapomniananazawsze napisał(a):w każdy weekend wszyscy imprezy, zabawy, dyskoteki, wyjścia z przyjaciółmi, a ja siedzę przed kompem płacząc nad sobą. Wiem, że to może żałosne... Inni mają tyle znajomych, robią sobie z nimi zdjęcia, a to samo widzę w szkole. Oni się bawią, korzystają z życia, a ja płaczę po kątach. Nie jestem od nich jakaś gorsza, jestem zdrowa, mam normalną rodzinę, mam pasje ble ble ble, ale przez tą fobię nie mam żadnych znajomych. Czuję, że za kilkadziesiąt lat będę płakać, że przepłakałam całą młodość, że nie wykorzystałam życia. Smutne... ale niestety, ciężko jest znaleźć znajomych, których nie kręci tylko picie i palenie. Nie chodzi mi o to, by chodzić po dyskotekach. Po prostu... by mieć grupkę znajomych, wyjść gdzieś, pośmiać się... eh. Czasami czuję się już taka wyczerpana, jak staruszka, już zaczynam sobie wyobrażać, jak będę wyglądać mając 80 lat... smutne. I boję się tego że za parędziesiąt lat usiądę i będę nieszczęśliwa, bo wszyscy inni się bawili tylko ja smęciłam przed komputerem...
Ja staram się nie użalać nad sobą, ale czasem już naprawdę nie mam siły się starać, żeby było lepiej. I tak jak piszesz, nie chcę od razu co weekend walać się po imprezach, tylko mieć jakąś grupkę, z którą można gdzieś wyjść itd.
Chyba bardziej niż zazdrość odczuwam bezsilność, że nie potrafię zyc tak jak inni ludzie z mojego otoczenia. Jeżeli już jest to zazdrość to wynika ona z porównywania się z innymi, szczególnie z moją siostrą, bo wiem jak wyglądało jej życie w wieku nastu lat i trochę mnie to złości, że ja takiego nie mam. Wiem, że to złe i nie powinnam tak myśleć, bo nic mi to nie da, no ale...
Pocieszam się myślą, że nie każdy musi spędzać lata młodości na imprezowaniu i że potem bedzie jeszcze szansa zabawić się w życiu, jednak jezeli moj stan sie nie zmieni to chyba i z tego nic nie wyjdzie.