14 Kwi 2012, Sob 10:15, PID: 298410
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Kwi 2012, Sob 11:07 przez BlankAvatar.)
trudno rozgraniczyc 'szalenstwa wieku nastoletniego' od 'czegos wiecej'.
logiczna zasada jest, ze jesli jakies twoje zachowania, nawyki, myslenie sprawiaja ci przykrosc, czy chocby dyskomfort w zyciu, to sie ich po prostu POZBYWASZ zamiast rozkminiac czy cos ci jest czy nie.
no bo jak teraz wszyscy ci powiedza, zebys sie nie przejmowala, ze to takie lata, to co zrobisz? powiesz 'aha, ok, to ide sie dalej meczyc'?
sposob w jaki myslisz zdradza depresyjny charakter (ciagle samobiczowanie sie; poczucie bycia gorszym; szukanie wyzszego sensu w zyciu i nie odnajdywanie go; porownywanie sie z innymi, gdzie bilans zapewne czesto jest ujemny). w skrocie, chodzi o to, ze jako istota rozumna czesto rozkminiasz siebie i zycie, ale z tego myslenia zazwyczaj nic dobrego nie wychodzi - jeszcze bardziej wpedzasz sie w stan depresyjny. czasem masz przeblyski, gdzie jakby mowisz sobie 'po co mi ta depresja?' i dokonujesz aktu chwilowego samouleczenia na poziomie poznawczym (mysli) dostajesz pedu na robienie czegos, jestes napalona i w ogole mozesz duzo. zgaduje, ze po jakims czasie efekty twoich poczynan nie sa wystarczajaco zadowalajace i wtedy zaczyna sie dolek.
z jednego ekstremum idzesz w drugie: z dolku, w gorke, z gorki - w dolek. widac u ciebie te przejawy myslenia typu 'wszystko albo nic' . robisz sobie diete, zeby po paru dniach kompulsywnie sie objadac.
to nie bedzie nic zaskakujacego, gdy powiem, ze twoim zadaniem powinno byc szukanie zlotego srodka i nie poddawanie sie skrajnym myslom, ktore rozpierzaja ci troche twoje plany.
na mail moge przeslac ksiazki o terapii poznawczej (i behawioralnej) ktore ucza zmiany destrukcyjnego myslenia.
ciezko powiedziec czy twoje problemy maja wymiar jedynie poznawczy (niekonstruktywne negatywne badz obsesyjne myslenie) czy zaburzona jest gdzies rownowaga na poziomie biochemicznym (rozdraznienie, trudnosci w skupieniu sie, impulsywnosc).
logiczna zasada jest, ze jesli jakies twoje zachowania, nawyki, myslenie sprawiaja ci przykrosc, czy chocby dyskomfort w zyciu, to sie ich po prostu POZBYWASZ zamiast rozkminiac czy cos ci jest czy nie.
no bo jak teraz wszyscy ci powiedza, zebys sie nie przejmowala, ze to takie lata, to co zrobisz? powiesz 'aha, ok, to ide sie dalej meczyc'?
sposob w jaki myslisz zdradza depresyjny charakter (ciagle samobiczowanie sie; poczucie bycia gorszym; szukanie wyzszego sensu w zyciu i nie odnajdywanie go; porownywanie sie z innymi, gdzie bilans zapewne czesto jest ujemny). w skrocie, chodzi o to, ze jako istota rozumna czesto rozkminiasz siebie i zycie, ale z tego myslenia zazwyczaj nic dobrego nie wychodzi - jeszcze bardziej wpedzasz sie w stan depresyjny. czasem masz przeblyski, gdzie jakby mowisz sobie 'po co mi ta depresja?' i dokonujesz aktu chwilowego samouleczenia na poziomie poznawczym (mysli) dostajesz pedu na robienie czegos, jestes napalona i w ogole mozesz duzo. zgaduje, ze po jakims czasie efekty twoich poczynan nie sa wystarczajaco zadowalajace i wtedy zaczyna sie dolek.
z jednego ekstremum idzesz w drugie: z dolku, w gorke, z gorki - w dolek. widac u ciebie te przejawy myslenia typu 'wszystko albo nic' . robisz sobie diete, zeby po paru dniach kompulsywnie sie objadac.
to nie bedzie nic zaskakujacego, gdy powiem, ze twoim zadaniem powinno byc szukanie zlotego srodka i nie poddawanie sie skrajnym myslom, ktore rozpierzaja ci troche twoje plany.
na mail moge przeslac ksiazki o terapii poznawczej (i behawioralnej) ktore ucza zmiany destrukcyjnego myslenia.
ciezko powiedziec czy twoje problemy maja wymiar jedynie poznawczy (niekonstruktywne negatywne badz obsesyjne myslenie) czy zaburzona jest gdzies rownowaga na poziomie biochemicznym (rozdraznienie, trudnosci w skupieniu sie, impulsywnosc).