22 Lut 2012, Śro 0:39, PID: 292887
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lut 2012, Pon 0:44 przez voyager.)
hahah skąd ja to znam. Ja na studia jeździłem autobusami w taki sposób, żeby korzystać z innych linii, niż reszta znajomych. Pewnie mieli mnie za niezłego FREAK'a. Teraz jak o tym myślę to chcę mi się śmiać Jednak wtedy było to dla mnie dość dużym problemem organizacyjnym. Pamiętam, że nigdy nie wiedziałem, czy fakt, że z jakąś osobą gadałem wcześniej na uczelni (raz lub kilka razy) upoważnia mnie w kontekście społecznych konwenansów do podejścia i nawiązania rozmowy podczas spotkania w autobusie, bo trudno było mi było określić czy jesteśmy już znajomymi, czy nie.
Najgorszą obawą było spotkanie kogoś na przystanku Pamiętam, że w takiej sytuacji, często jak już nie było wyjścia, to dla zachowania pozorów normalności zagadywałem i plotłem takie głupoty, że głowa mała byle nie wyjść na nieśmiałego albo co gorzej na zalęknionego.
Natomiast jeśli chodzi o b. dobrych znajomych, to unikam ich bo wydaję mi się, że skompromitowałem się w ich oczach. Ponadto pewnie i tak moja obecność nie wniesie niczego wartościowego do spotkan. Ostatnio nawet się do mnie nie odzywają - wcale się im nie dziwie Raz na ruski rok zaproszą mnie na imprezę i tyle. Kiedyś codziennie coś razem robiliśmy, same głupoty, ale i tak bardzo mi tego brakuje. Wszystko przez to, że ciągle jestem na NIE i ciągle wykręcam się wymówkami. Mówią żebym to ja do nich dzwonił z jakąś inicjatywą, ale jakoś nie umiem
Najgorszą obawą było spotkanie kogoś na przystanku Pamiętam, że w takiej sytuacji, często jak już nie było wyjścia, to dla zachowania pozorów normalności zagadywałem i plotłem takie głupoty, że głowa mała byle nie wyjść na nieśmiałego albo co gorzej na zalęknionego.
Natomiast jeśli chodzi o b. dobrych znajomych, to unikam ich bo wydaję mi się, że skompromitowałem się w ich oczach. Ponadto pewnie i tak moja obecność nie wniesie niczego wartościowego do spotkan. Ostatnio nawet się do mnie nie odzywają - wcale się im nie dziwie Raz na ruski rok zaproszą mnie na imprezę i tyle. Kiedyś codziennie coś razem robiliśmy, same głupoty, ale i tak bardzo mi tego brakuje. Wszystko przez to, że ciągle jestem na NIE i ciągle wykręcam się wymówkami. Mówią żebym to ja do nich dzwonił z jakąś inicjatywą, ale jakoś nie umiem