03 Lut 2012, Pią 17:03, PID: 291116
mimmo26 napisał(a):chyba woli to wypierać niż przyjąć do wiadomości
Ja kiedyś też powiedziałem rodzinie, ale reakcja była prawie identyczna (matka stwierdziła, że sobie wymyślam, bo jestem leń i się wykręcam głupotami zamiast wziąć się do roboty). Miałem wtedy o to pretensje, ale dziś mi to lata koło nosa, że tak to subtelnie ujmę i powiem, że w jakimś stopniu nawet rozumiem taką reakcję, bo jakiej mógłbym się spodziewać? Współczucia? Wsparcia? I tak bym nie chciał pomocy, to byłoby zbyt wstydliwe, zbyt krępujące dla mnie. Moja matka ma jedną zasadniczą wadę, nie potrafi się przyznawać do własnych błędów. Wielu ludzi tak ma, sam tak miałem jako dziecko, że często się wykręcałem od błędów, nie przyznawałem, próbowałem maskować wszelkie wpadki. Myślę jednak, że w głębi ma świadomość tego, że ze mną od zawsze coś jest nie tak i że mam jakieś problemy (wychowałem się bez ojca, w domu zawsze bieda, złe środowisko, zła szkoła, złe wpływy). Wie, ale nie chce przyznać, że gdzieś mogła popełnić jakiś błąd. Mam jeszcze dwie siostry, jednej z nich także powiedziałem, co było cholernie trudne i długo się do tego zbierałem. Tu reakcja była trochę inna, bo może nie od razu, ale po jakimś czasie zrozumiała co mi dolega (może musiała się upewnić, czy aby na pewno nie wymyślam).
Siostra proponowała nawet pomoc, chciała zapisać mnie do psychiatry, ale ja się nie umiem przełamać i nie wierzę, by psycholog czy jakiś psychiatra mógł mi pomóc lepiej, niż ja sam sobie.
Przyznać jednak muszę, że warto powiedzieć komuś, nawet jeśli ten ktoś nie zrozumie, mi przyniosło to ulgę. To jest bardzo odważny krok i ważna dla nas chwila i nawet jeśli nas bliscy oleją, to udowodnimy sobie, że potrafimy coś zmienić, ruszyć dalej i próbować z tym walczyć.