24 Gru 2011, Sob 0:54, PID: 285192
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Gru 2011, Sob 0:56 przez SVR.)
Toć Biblia to przede wszystkim spis historyjek z ciekawymi i pouczającymi morałami, a przy tym taka kopalnia archetypów. Przynajmniej ja tak to widzę.
Też nie wierzę w typowego chrześcijańskiego Boga, właściwie to nie wierzę w żadną postać Boga samego w sobie, ale @bedzielepiej napisał bardzo mądrze. Mnie też dziwi, że ktoś może utożsamiać Kreatora z "niewidzialnym człowiekiem, który żyje w niebie" wśród skrzydlatych, wyglądających na homoseksualnych mężczyzn z aureolkami nad głowami, najlepiej jeszcze ciskającego piorunami w niewiernych wielkoluda z gołą klatą i długą siwą brodą... Jak tu brać takie posty na poważnie?
A wiara, jak sama nazwa wskazuje, opiera się na tym, że... wierzymy. Otóż to. O ile ateizm jest dla mnie czymś zupełnie irracjonalnym, totalnym nonsensem, absurdem - bo w jaki sposób ktokolwiek może definitywnie zaprzeczyć istnieniu Stwórcy w jakiejkolwiek postaci - to czyjąś wiarę w Boga, jakiegokolwiek, szanuję. Nawet, jeśli ja widzę świat inaczej. Bo trzeba być niezwykle aroganckim, żeby nie wierzyć w żadną siłę sprawczą i być usilnie przekonanym o tym, że nasz pogląd jest jedynym słusznym. Natomiast jeśli ktoś wierzy, a również jest przekonany o swej nieomylności - moim zdaniem nie można go piętnować, bo takie przekonanie jest właśnie fundamentalnym elementem wiary samej w sobie. Trochę zaofftopowałem, ale co tam, wszystko to jakoś się odnosi do religii, a religia do sakramentu spowiedzi.
Też nie wierzę w typowego chrześcijańskiego Boga, właściwie to nie wierzę w żadną postać Boga samego w sobie, ale @bedzielepiej napisał bardzo mądrze. Mnie też dziwi, że ktoś może utożsamiać Kreatora z "niewidzialnym człowiekiem, który żyje w niebie" wśród skrzydlatych, wyglądających na homoseksualnych mężczyzn z aureolkami nad głowami, najlepiej jeszcze ciskającego piorunami w niewiernych wielkoluda z gołą klatą i długą siwą brodą... Jak tu brać takie posty na poważnie?
A wiara, jak sama nazwa wskazuje, opiera się na tym, że... wierzymy. Otóż to. O ile ateizm jest dla mnie czymś zupełnie irracjonalnym, totalnym nonsensem, absurdem - bo w jaki sposób ktokolwiek może definitywnie zaprzeczyć istnieniu Stwórcy w jakiejkolwiek postaci - to czyjąś wiarę w Boga, jakiegokolwiek, szanuję. Nawet, jeśli ja widzę świat inaczej. Bo trzeba być niezwykle aroganckim, żeby nie wierzyć w żadną siłę sprawczą i być usilnie przekonanym o tym, że nasz pogląd jest jedynym słusznym. Natomiast jeśli ktoś wierzy, a również jest przekonany o swej nieomylności - moim zdaniem nie można go piętnować, bo takie przekonanie jest właśnie fundamentalnym elementem wiary samej w sobie. Trochę zaofftopowałem, ale co tam, wszystko to jakoś się odnosi do religii, a religia do sakramentu spowiedzi.