14 Lis 2011, Pon 5:31, PID: 279685
Neurobiologia to jednak nie matematyka. Nie można napisać, że hipoteza jest zupełnie nierealna, albo w pełni dowiedziona. Można mówić, że jest poparta badaniami i obserwacjami lepiej lub gorzej. Hipoteza powstała na podstawie obserwacji, o których fragmencie (nie sam jeden układ serotoninergiczny się liczy) pisze TenCoZawsze, jest najsilniejsza, ale nie spotka się nikogo poważnego, kto broniłby jej, jak naukowego dogmatu; wręcz przeciwnie, podkreśla się jak mało jeszcze wiadomo o kompleksowym działaniu SSRI czy antydepresantów w ogóle i jak mało pewna jest ta wiedza, jak wciąż ewoluuje. Więcej - hipotezy nie muszą się wykluczać, mogą się uzupełniać, jak to bardzo często bywa.
Poniżej linka do artykułu Antelmana, o którym wspomina Vetulani (niestety po angielsku):
http://www.nature.com/mp/journal/v5/n4/f...0721a.html
Czasy obserwacji nie szły w miesiące, ale wynosiły tydzień do trzech, czyli tyle ile przeciętnie antydepresanty się rozkręcają przy podawaniu regularnym. Ponadto dawki często były bardzo wysokie (Antelman używa terminu pulse-dose).
Rzeczywiście działanie przeciwdepresyjne zanika z czasem, a kiedy te "pulse-dose" dawki powtarzać w cyklach robi się problem, bo fenomen nie jest tak silnie statystycznie widoczny. Jest natomiast skrajnie różny dla poszczególnych badanych, podobnie jak różna jest reakcja na różne antydepresanty.
Na podstawie tych wyników można snuć inne hipotezy, projektować nowe badania, ale niekoniecznie od razu zatrzymywać Słońce. Są to przede wszystkim obserwacje, mechanizmy pozostają wciąż bardzo niejasne. Co dla nas (tj. pacjentów, rzeczywistych czy potencjalnych) jest najistotniejsze, to wynikające z tego perspektywy skuteczniejszego i/lub mniej inwazyjnego leczenia w przyszłości. Ot i ciekawostka.
Poniżej linka do artykułu Antelmana, o którym wspomina Vetulani (niestety po angielsku):
http://www.nature.com/mp/journal/v5/n4/f...0721a.html
Czasy obserwacji nie szły w miesiące, ale wynosiły tydzień do trzech, czyli tyle ile przeciętnie antydepresanty się rozkręcają przy podawaniu regularnym. Ponadto dawki często były bardzo wysokie (Antelman używa terminu pulse-dose).
Rzeczywiście działanie przeciwdepresyjne zanika z czasem, a kiedy te "pulse-dose" dawki powtarzać w cyklach robi się problem, bo fenomen nie jest tak silnie statystycznie widoczny. Jest natomiast skrajnie różny dla poszczególnych badanych, podobnie jak różna jest reakcja na różne antydepresanty.
Na podstawie tych wyników można snuć inne hipotezy, projektować nowe badania, ale niekoniecznie od razu zatrzymywać Słońce. Są to przede wszystkim obserwacje, mechanizmy pozostają wciąż bardzo niejasne. Co dla nas (tj. pacjentów, rzeczywistych czy potencjalnych) jest najistotniejsze, to wynikające z tego perspektywy skuteczniejszego i/lub mniej inwazyjnego leczenia w przyszłości. Ot i ciekawostka.