16 Sie 2011, Wto 19:52, PID: 267479
Jeżeli chodzi o unikanie znajomych to mnie to też dotyczy. Nieraz wolałem posiedzieć sobie przed komputerem niż spotkać się z kumplami. Zwykle to się ich spławiało, że np źle się czuje. Albo znajdowało się na siłę jakieś zajęcie, które mogłem równie dobrze zrobić np w poniedziałek.
Jeszcze dawniej można było to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Nie lubiłem imprez spotkań z kolegami bo się źle na nich czułem. Dawniej po prostu nie potrafiłem się dobrze bawić. To teraz mimo, że mam świadomość, że miło spędzimy czas to jednak czasami unikam spotkań.
Ostatnio staram się nie unikać, ale to wszystko jest tak na siłę. Najlepiej jest jak coś mi wypadnie i nie możemy się spotkać (np muszę naprawić samochód na poniedziałek).
Były taki przypadek: ktoś z rodziny wylądował w szpitalu i miałem do wyboru imprezka albo odwiezienie matki do szpitala. Wybrałem to drugie i sterczenie ponad godzinę na parkingu przed szpitalem wydawało mi się fajniejsze od jakiegoś tam grilla z kumplami.
Już jest po długim łikendzie. Mogłem z nimi jechać na wycieczkę w góry, ale oczywiście wolałem zostać w domu i pojechali beze mnie.
Jeszcze dawniej można było to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Nie lubiłem imprez spotkań z kolegami bo się źle na nich czułem. Dawniej po prostu nie potrafiłem się dobrze bawić. To teraz mimo, że mam świadomość, że miło spędzimy czas to jednak czasami unikam spotkań.
Ostatnio staram się nie unikać, ale to wszystko jest tak na siłę. Najlepiej jest jak coś mi wypadnie i nie możemy się spotkać (np muszę naprawić samochód na poniedziałek).
Były taki przypadek: ktoś z rodziny wylądował w szpitalu i miałem do wyboru imprezka albo odwiezienie matki do szpitala. Wybrałem to drugie i sterczenie ponad godzinę na parkingu przed szpitalem wydawało mi się fajniejsze od jakiegoś tam grilla z kumplami.
Już jest po długim łikendzie. Mogłem z nimi jechać na wycieczkę w góry, ale oczywiście wolałem zostać w domu i pojechali beze mnie.