11 Lip 2011, Pon 10:20, PID: 261678
Padaczka?
Cóż po raz pierwszy napadu toniczno-klonicznego dostałam 11 lat temu...
Z badań wynika wyraźnie, że choruję na epilepsję od 25 lat, czyli urodziłam się z tym..
Nie nabyłam jej wiekowo, nie mam "chorych" komóreczek...Nie jest wynikiem "przypadku".
Nikt przede mną w rodzinie nie okazywał neurologicznych schorzeń. Jestem pierwsza.
Podobno.
Dlaczego podobno, bo rodzaj padaczki jaki mi przypisują lekarze, jest genetycznie przekazywany po przodkach...fajna historia co nie?
Początkowo, do pierwszego ataku toniczno-klonicznego, nie bardzo mi przeszkadzała ta moja padaczka-wtedy jeszcze nie stwierdzona...Miałam kilku ułamko-sekundowe wyłączanie się, ale nie częstrze niż dwa razy w ciągu tygodnia. Coś niczym ciarki...nie przeszkadzało za bardzo. Nawet trenowałam karate-kochałam to swoją drogą...
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że nie pamiętam poranka ponieważ miałam atak padaczki, cóż...lekko mówiąc wpadłam w depresję...
Ryczałam, nikogo nie słuchałam...Taka była moja świadomość na temat tej choroby...
"Przecież nie piję alkoholu, ćwiczę codziennie jak mogę to mieć?!Mamusiu ratuj... "
Od tego dnia minęło 11 lat. Przez pierwsze 6 choroba zbytnio mi nie przeszkadzała. Brałam (do teraz biorę) Depakine Chrono 500. Początkowo dwie dziennie teraz już 4 ale różnie bywało...raz mniej raz więcej...
Od 5 lat choroba nade mną wygrywa. Ataki mam częste, ale jeszcze nie tak bardzo jak inni (niektórzy mają kilka dziennie)...Z dwa razy w tygodniu. Codzienne bóle głowy....mocne słabe, różnie...
Codzienne poranne zaniki pamięci, drętwienie lewej dłoni. Całkowity zanik owulacji
I ...
I żadnych badań ...kilka skierowań do szpitala, ale nie ma zagrożenia życia, więc nic ze mną nie robią...
Więc dopóki żyjecie, bierzecie leki, dopóki dokucza Wam tylko <albo aż> napady....
jest dobrze....dopóki stan się nie pogarsza...
Pozdrawiam
Cóż po raz pierwszy napadu toniczno-klonicznego dostałam 11 lat temu...
Z badań wynika wyraźnie, że choruję na epilepsję od 25 lat, czyli urodziłam się z tym..
Nie nabyłam jej wiekowo, nie mam "chorych" komóreczek...Nie jest wynikiem "przypadku".
Nikt przede mną w rodzinie nie okazywał neurologicznych schorzeń. Jestem pierwsza.
Podobno.
Dlaczego podobno, bo rodzaj padaczki jaki mi przypisują lekarze, jest genetycznie przekazywany po przodkach...fajna historia co nie?
Początkowo, do pierwszego ataku toniczno-klonicznego, nie bardzo mi przeszkadzała ta moja padaczka-wtedy jeszcze nie stwierdzona...Miałam kilku ułamko-sekundowe wyłączanie się, ale nie częstrze niż dwa razy w ciągu tygodnia. Coś niczym ciarki...nie przeszkadzało za bardzo. Nawet trenowałam karate-kochałam to swoją drogą...
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że nie pamiętam poranka ponieważ miałam atak padaczki, cóż...lekko mówiąc wpadłam w depresję...
Ryczałam, nikogo nie słuchałam...Taka była moja świadomość na temat tej choroby...
"Przecież nie piję alkoholu, ćwiczę codziennie jak mogę to mieć?!Mamusiu ratuj... "
Od tego dnia minęło 11 lat. Przez pierwsze 6 choroba zbytnio mi nie przeszkadzała. Brałam (do teraz biorę) Depakine Chrono 500. Początkowo dwie dziennie teraz już 4 ale różnie bywało...raz mniej raz więcej...
Od 5 lat choroba nade mną wygrywa. Ataki mam częste, ale jeszcze nie tak bardzo jak inni (niektórzy mają kilka dziennie)...Z dwa razy w tygodniu. Codzienne bóle głowy....mocne słabe, różnie...
Codzienne poranne zaniki pamięci, drętwienie lewej dłoni. Całkowity zanik owulacji
I ...
I żadnych badań ...kilka skierowań do szpitala, ale nie ma zagrożenia życia, więc nic ze mną nie robią...
Więc dopóki żyjecie, bierzecie leki, dopóki dokucza Wam tylko <albo aż> napady....
jest dobrze....dopóki stan się nie pogarsza...
Pozdrawiam