30 Mar 2011, Śro 17:51, PID: 246380
icojeszcze napisał(a):to była filologia hiszpańska, bawiłem się w to pół roku aż uznałem że dalej nie ma sensu. Studiowałem dziennie i dzień w dzień na zajeciach odgrywane były mini teatrzyki, a to byłem w restauracji a to w miescie - niejednokrotnie odprawiane przed całą grupą.Revenantos napisał(a):ja zrezygnowałem ze studiów, ale w moim przypadku natłok czynników był o wiele większy niż jeden referat, a zrezygnowałem własnie z tych płatnych gdzie to niby wystarczy płacić żeby mieć magistra.mogę zapytać jaki kierunek studiowałeś? i czy dziennie, czy zaocznie? bo wiadomo, na niektórych kierunkach, tych bardziej humanistycznych, referatów i podobnych im rzeczy jest sporo.
narazie czekam na rozwój wydarzeń i dokładnie o tym wszystkim myślę. jeżeli pójdę do psychiatry/psyhologa, to i tak magicznie nie wyleczy mnie on w miesiąc, żebym mogla owy referat wygłosić...
patrzę na ludzi i zazdroszczę im tego, że idą do tablicy i wypowiadają się bez najmniejszego stresu, bo mnie już nawet takie rzeczy przerażają. bardzo im zazdroszczę.
w moim przypadku stratą były te pieniądze za półrocze, a w przyszłości brak papierka. Co do hiszpańskiego to ja się go sam nauczę to tylko kwestia czasu więc ogólnie nie sądzę żebym wiele stracił. Przekalkuluj sobie wszystkie za i przeciw, czytając ciebie odniosłem wrażenie że jestes bardzo ambitna osobą więc rezygnacja mogłaby mieć dla ciebie nie za dobre skutki/