27 Mar 2011, Nie 14:48, PID: 245813
icojeszcze napisał(a):źle sformułowałam to zdanie, bo nie chodziło mi o to, że nie będę się musiała tam wcale uczyć, raczej o to, że nie będę musiała robić tych wszystkich rzeczy, których nie chcę, których się boję, bo nie ma na to czasu, będę sobie chodzić i nikt nie będzie się mnie czepiał, jak to robią teraz, bo nie będzie kiedy. jestem pewna, że zdałabym bez problemu, gdybym nie musiała występować publicznie!
mam narzucony temat z góry, a kobieta która to prowadzi, przerywa co drugie słowo, czepia się, że coś nie zostało powiedziane, komentuje.
jest możliwość, że może uda mi się to ominąć, bo obliczyłam, że nie każdy zdąży to zrobić, ale na pewno na drugim roku znów się pojawi coś takiego, a wtedy bardziej szkoda będzie rezygnować.
A skąd ta pewność, że na zaocznych nie ma wystąpień publicznych...? Wtedy też od razu zrezygnujesz? Przyznam szczerze, że zdenerwowała mnie Twoja postawa. Rozumiem, że się denerwujesz, sama tak mam, ale czy przez takie coś warto rzucać studia? Przetrwałam kilka referatów przed grupą i żyję. Zazwyczaj wypadało to kiepsko, bo tylko czytałam słowo w słowo z kartek, widać było, że się denerwowałam, ale przeczytałam, zdałam i miałam spokój.
Teraz czytamy fragmenty prac magisterskich na seminarium i facet też co chwilę mi przerywał, żebym wolniej czytała lub coś powtórzyła, jest to deprymujące, ale do przejścia, tym bardziej, że i innym też tak przerywał.
Naprawdę dobrze się zastanów, bo nigdy nie natrafisz tylko na proste zajęcia / łatwe sytuacje, ja na Twoim miejscu zostałabym na tych studiach, zwłaszcza, że studiujesz na dobrej uczelni, bo jest duże prawdopodobieństwo, że jak raz uciekniesz ze studiów, to już na kolejne nie pójdziesz.