24 Lut 2011, Czw 13:50, PID: 241205
Miałam tak samo, wypisz wymaluj. Niby przyzwyczaiłam się do izolacji, a ludzie też już wiedzieli, że taka dziwna jestem, unikali mnie podobnie jak ja ich, jednak stres był ogromny, wpadanie na współpracowników w kuchni, wspólny wyjazd terenowy, tego typu sprawy doprowadzały mnie na skraj załamania Makabra. I to robienie dobrej miny do złej gry. Gdy ilość pracy się zwiększyła, a nie potrafiłam poprosić o pomoc lub ograniczenie liczby spraw, doszło do depresji. Wymyśliłam kilka powodów odejścia z pracy, ulżyło mi bardzo, gdy to zrobiłam (cholerne nałogowe ucieczki ), ale zostałam sam na sam z zagadnieniem "szukanie pracy", co gorsza być może nawet "znalezienie pracy". Nie byłam w stanie. Poszłam do psychiatry w przychodni publicznej, dostałam skierowanie na terapię grupową z NFZ, przeszłam całą i dużo mi pomogła.
Teraz pracuję (chociaż to praca do mnie przyszła, a nie ja ją znalazłam), mam samodzielne stanowisko, ale zauważam, że nie najgorzej jest z moimi relacjami tutaj. To taki kulturalny dystans, szczypta życzliwości. Tu tak to wygląda, norma. Bywają gorsze dni, gdy nie mam ochoty pytać o pomoc kierownika, zacinam się przy rówieśniczkach. Ale jest lepiej niż tam. Nie ma stresu, jestem ogrodnikiem. W pewnym sensie to robota poniżej moich możliwości. Daję sobie czas na wygrzebanie z dołka (tak sobie tłumaczę ), uczę się języka, spotykam z ludźmi, za rok wystartuję do lepiej płatnej pracy. Kolekcjonuję konstruktywne doświadczenia.
Najważniejsze to się nie poddawać, szukaj rozwiązania, pomocy, u specjalistów, na własną rękę. Dno jest po to, żeby się od niego odbić
Piszesz, że byłaś inna, to ogromny potencjał, masz do czego wracać, na tej bazie możesz zbudować się od nowa, i to Ty zdecydujesz, w jaki sposób
Teraz pracuję (chociaż to praca do mnie przyszła, a nie ja ją znalazłam), mam samodzielne stanowisko, ale zauważam, że nie najgorzej jest z moimi relacjami tutaj. To taki kulturalny dystans, szczypta życzliwości. Tu tak to wygląda, norma. Bywają gorsze dni, gdy nie mam ochoty pytać o pomoc kierownika, zacinam się przy rówieśniczkach. Ale jest lepiej niż tam. Nie ma stresu, jestem ogrodnikiem. W pewnym sensie to robota poniżej moich możliwości. Daję sobie czas na wygrzebanie z dołka (tak sobie tłumaczę ), uczę się języka, spotykam z ludźmi, za rok wystartuję do lepiej płatnej pracy. Kolekcjonuję konstruktywne doświadczenia.
Najważniejsze to się nie poddawać, szukaj rozwiązania, pomocy, u specjalistów, na własną rękę. Dno jest po to, żeby się od niego odbić
Piszesz, że byłaś inna, to ogromny potencjał, masz do czego wracać, na tej bazie możesz zbudować się od nowa, i to Ty zdecydujesz, w jaki sposób