04 Sty 2011, Wto 20:50, PID: 234691
I ja jestem DDA. Chodziłam na terapię grupową swego czasu, odbyłam 18 spotkań, miałam też indywidualną, ale nie podeszła mi wielmożna pani psycholog - okropna, zimna baba, która nigdy nie miała czasu i nawet nie udawała zainteresowania. Poza tym miał się potem odbyć cykl terapii pogłębionej, z którym wiązałam duże nadzieje, ale ośrodek nie miał kasy czy coś w tym stylu. Zawiodłam się i rzuciłam to. Chodziłam jeszcze go kogoś na terapię indywidualną. Kilka spotkań. Znudziło mnie to pleplanie.
Nie powiem, trochę mi to dało.
Ale na pewno nie nawiązałam żadnych więzi, nie umiałam się otworzyć przed grupą, zawsze i wszędzie jestem obok. Cholernie się boję ośmieszenia, nie wierzę, że komuś może na mnie naprawdę zależeć... Z góry zakładam, że ludzie są nie z mojej bajki i trzymam się sama.
Sprawy nie ułatwia to, że mam niejakie problemy z mówieniem, ludzie nie lgną do mnie, poza tym pewnie coś wydzielam, jakieś złowrogie fluidy
Pili oboje rodzice, już nie żyją, powoli lęki odchodzą, ale czasem coś, po latach, znowu dusi. Pewne traumy nigdy nie miną.
Nie powiem, trochę mi to dało.
Ale na pewno nie nawiązałam żadnych więzi, nie umiałam się otworzyć przed grupą, zawsze i wszędzie jestem obok. Cholernie się boję ośmieszenia, nie wierzę, że komuś może na mnie naprawdę zależeć... Z góry zakładam, że ludzie są nie z mojej bajki i trzymam się sama.
Sprawy nie ułatwia to, że mam niejakie problemy z mówieniem, ludzie nie lgną do mnie, poza tym pewnie coś wydzielam, jakieś złowrogie fluidy
Pili oboje rodzice, już nie żyją, powoli lęki odchodzą, ale czasem coś, po latach, znowu dusi. Pewne traumy nigdy nie miną.