06 Lis 2010, Sob 22:19, PID: 227290
Mogłabym podpisać się pod słowami agi_p.
Ciężko dawać jakieś bardziej konkretne rady, nie wiemy co dokładnie się dzieje. Tak z własnego podwórka, też byłam (nie raz) w takiej sytuacji i jakkolwiek banalnie to zabrzmi : nie ma sytuacji bez wyjścia i jak w ciemnym nie byłbyś punkcie, w końcu zawsze pojawia się ten moment, czasem nawet drobna rzecz - która sprawia, że myślisz sobie, że cholernie fajnie było móc tego doświadczyć ;] Tak naprawdę czasem wyolbrzymiamy ilość bagna w którym się na codzień taplamy, a jakieś drastyczne kroki (ucieczki na tamten świat (?)), to przede wszystkim odcinanie sobie możliwości przeżycia rzeczy niesamowicie dobrych, za cenę rezygnacji z przejściowych problemów.
Szukaj pomocy, zawsze znajdzie się ktoś kto jest w stanie podsunąć dobre rozwiązanie. Na ogół kwestia rozbija się o to, że rezygnujemy z samego proszenia o pomoc, w przekonaniu że skoro sami nie dajemy rady, już nikt nie jest w stanie nam pomóc. A to mega błędne założenie
Ciężko dawać jakieś bardziej konkretne rady, nie wiemy co dokładnie się dzieje. Tak z własnego podwórka, też byłam (nie raz) w takiej sytuacji i jakkolwiek banalnie to zabrzmi : nie ma sytuacji bez wyjścia i jak w ciemnym nie byłbyś punkcie, w końcu zawsze pojawia się ten moment, czasem nawet drobna rzecz - która sprawia, że myślisz sobie, że cholernie fajnie było móc tego doświadczyć ;] Tak naprawdę czasem wyolbrzymiamy ilość bagna w którym się na codzień taplamy, a jakieś drastyczne kroki (ucieczki na tamten świat (?)), to przede wszystkim odcinanie sobie możliwości przeżycia rzeczy niesamowicie dobrych, za cenę rezygnacji z przejściowych problemów.
Szukaj pomocy, zawsze znajdzie się ktoś kto jest w stanie podsunąć dobre rozwiązanie. Na ogół kwestia rozbija się o to, że rezygnujemy z samego proszenia o pomoc, w przekonaniu że skoro sami nie dajemy rady, już nikt nie jest w stanie nam pomóc. A to mega błędne założenie