11 Sie 2010, Śro 18:21, PID: 218404
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Sie 2010, Śro 19:02 przez Ibof.)
Od stycznia bylam na 13 rozmowach - w zawodzie.
Ciagle cos stoi na przeszkodzie...
Jak pytam pracodawcow - czemu mnie nie wzieli, slysze - ma Pani potencjal, fajne projekty, ale wzielismy kogos innego.
Nie ma Pani doswiadczenia w... itp. itd.
Po licencjacie, bez zadnego doswiadczenia znalazlam prace po 2 tygodniach A teraz... po ukonczonych studiach i 3,5 letnim doswiadczeniu i porzadnym portfolio... NIC>
Mam taki zawod, ze jestem tez freelancerem i podlapalam w ten sposob pare zlecen, ale jak pisalam... malo placa, a trafic na takie super zlecenia to tez musi Cie ktos polecic itp.
W moim zawodzie jest kilka ogloszen na tydzien, dwa, ale jak widac, albo wciskaja na stanowiska swoich "pociotkow", albo sama juz nie wiem.
Jedna babka w rekrutacji powiedziala mi, ze firmy po prostu czasami daja ogloszenia, bo takie sa wymogi rekrutacyjne, a tak naprawde juz ktos siedzi na tym etacie...
Nastepnym razem bede madrzejsza i pojde na zwolnienie... a nie, ze rzucac tak prace, ale bylam wtedy w takim stanie psych. ze nie potrafilam racjonalnie myslec. Polak po szkodzie, he he.
Mam takie zalozenie, ze jak do konca sierpnia nic sie nie trafi w zawodzie to robie obchod po wszystkich galeriach handlowych, tyle, ze pewnie trzeba bedzie z CV usunac mgr bo wiadomo bedzie, ze cche sie zaczepic "na chwile" i potem uciekne. Trzeba sie chwytac wszystkich sposobow...
Troche sie zadluzylam u kolezanki, najwazniejszy dla mnie priorytet to teraz utrzymac wynajmowane mieszkanie... z jedzeniem
jakos sobie rade, choc nie ukrywam, ze troche spadlam z wagi, ale to akurat mi nie przeszkadza, ale pol roku temu stac mnie bylo na o wiele lepsze jedzenie... Nigdy juz sama sie nie zwolnie.
dlatego trzeba stworzyc nowe CV, na inne potrzeby, bez mgr, a zostawic licencjata albo i tego nie...
Ale jak mnie maja przyjac do jakiegos sklepu, gdzie wlasnie nie mam zadnego dowiadczenia???
A mam 29 lat, gdzies musialam pracowac, to co im mowic.. ze jako grafik tak?
I z moimi chorymi kregami, nie wyobrazm sobie pracy stojacej... ale przezyje wszsytko zeby tylko sie gdzies zaczepic i jakiekolwiek pieniadze zarobic, zeby tu zostac.
O tak.. wlasnie tak sie czuje.. tyle jest we mnie emocji. Zwiazanych z brakiem pracy, samotnoscia, tesknota za moim chlopakiem...
Jedno co wiem i sie na razie tego trzymam - NIE CHCE WRACAC DO RODZINNEGO DOMU. Tam zupelnie sie juz rozpadne, tu sie trzymam, dzialam, walcze. Przy mamie stane sie bezsilna. Wiem to. Chociaz z 2giej strony tez mi mojej mamy szkoda, bo teraz sobie zyly wypruwa zeby mi pomoc finansowo, a przeciez sama jest na emeryt. nauczycielskiej...
Moja syt. meczy kilka osob wokol i tez mnie to przerasta.
Co do wygadania sie.. tak, znajomi cierpliwie mnie wysluchuja, ale nie moge ciagle im tego opowiadac, bo beda mnie mieli dosyc i ja to rozumiem. Glownie rozmawiam z takimi osobami, ktore wiem, ze mi w jakis tam sposob pomoga - chocby wlasnie cierpliwym wysluchaniem.
Jak mam naprawde zly dzien to szlocham w sluchawce mamie lub ciotce.
Ale tesknie za swoja psycholozka...
Jak na ironie - pol roku temu meczylam sie, bo odkad zaczelam pracowac przezywalam w niedziele katusze, tak obawialam sie nadchodzacego tyg. w pracy i to nie bylo zalezne od pracodawcy, od zlej atmosfery w pracy, bo np. w 1szym miejscu bylo ok, ale ja czulam leki, ktore mniej wiecej w srodku tygodnia jakos znikaly, a od niedzieli w kolko to samo i nie moglam normalnie zyc.
a teraz nie moge zyc normalnie bez.. pracy wlasnie i mysle, ze w jakis sposob bezrobocie wyleczy mnie z tych lekow...
Ciagle cos stoi na przeszkodzie...
Jak pytam pracodawcow - czemu mnie nie wzieli, slysze - ma Pani potencjal, fajne projekty, ale wzielismy kogos innego.
Nie ma Pani doswiadczenia w... itp. itd.
Po licencjacie, bez zadnego doswiadczenia znalazlam prace po 2 tygodniach A teraz... po ukonczonych studiach i 3,5 letnim doswiadczeniu i porzadnym portfolio... NIC>
Mam taki zawod, ze jestem tez freelancerem i podlapalam w ten sposob pare zlecen, ale jak pisalam... malo placa, a trafic na takie super zlecenia to tez musi Cie ktos polecic itp.
W moim zawodzie jest kilka ogloszen na tydzien, dwa, ale jak widac, albo wciskaja na stanowiska swoich "pociotkow", albo sama juz nie wiem.
Jedna babka w rekrutacji powiedziala mi, ze firmy po prostu czasami daja ogloszenia, bo takie sa wymogi rekrutacyjne, a tak naprawde juz ktos siedzi na tym etacie...
Nastepnym razem bede madrzejsza i pojde na zwolnienie... a nie, ze rzucac tak prace, ale bylam wtedy w takim stanie psych. ze nie potrafilam racjonalnie myslec. Polak po szkodzie, he he.
Mam takie zalozenie, ze jak do konca sierpnia nic sie nie trafi w zawodzie to robie obchod po wszystkich galeriach handlowych, tyle, ze pewnie trzeba bedzie z CV usunac mgr bo wiadomo bedzie, ze cche sie zaczepic "na chwile" i potem uciekne. Trzeba sie chwytac wszystkich sposobow...
Troche sie zadluzylam u kolezanki, najwazniejszy dla mnie priorytet to teraz utrzymac wynajmowane mieszkanie... z jedzeniem
jakos sobie rade, choc nie ukrywam, ze troche spadlam z wagi, ale to akurat mi nie przeszkadza, ale pol roku temu stac mnie bylo na o wiele lepsze jedzenie... Nigdy juz sama sie nie zwolnie.
dlatego trzeba stworzyc nowe CV, na inne potrzeby, bez mgr, a zostawic licencjata albo i tego nie...
Ale jak mnie maja przyjac do jakiegos sklepu, gdzie wlasnie nie mam zadnego dowiadczenia???
A mam 29 lat, gdzies musialam pracowac, to co im mowic.. ze jako grafik tak?
I z moimi chorymi kregami, nie wyobrazm sobie pracy stojacej... ale przezyje wszsytko zeby tylko sie gdzies zaczepic i jakiekolwiek pieniadze zarobic, zeby tu zostac.
O tak.. wlasnie tak sie czuje.. tyle jest we mnie emocji. Zwiazanych z brakiem pracy, samotnoscia, tesknota za moim chlopakiem...
Jedno co wiem i sie na razie tego trzymam - NIE CHCE WRACAC DO RODZINNEGO DOMU. Tam zupelnie sie juz rozpadne, tu sie trzymam, dzialam, walcze. Przy mamie stane sie bezsilna. Wiem to. Chociaz z 2giej strony tez mi mojej mamy szkoda, bo teraz sobie zyly wypruwa zeby mi pomoc finansowo, a przeciez sama jest na emeryt. nauczycielskiej...
Moja syt. meczy kilka osob wokol i tez mnie to przerasta.
Co do wygadania sie.. tak, znajomi cierpliwie mnie wysluchuja, ale nie moge ciagle im tego opowiadac, bo beda mnie mieli dosyc i ja to rozumiem. Glownie rozmawiam z takimi osobami, ktore wiem, ze mi w jakis tam sposob pomoga - chocby wlasnie cierpliwym wysluchaniem.
Jak mam naprawde zly dzien to szlocham w sluchawce mamie lub ciotce.
Ale tesknie za swoja psycholozka...
Jak na ironie - pol roku temu meczylam sie, bo odkad zaczelam pracowac przezywalam w niedziele katusze, tak obawialam sie nadchodzacego tyg. w pracy i to nie bylo zalezne od pracodawcy, od zlej atmosfery w pracy, bo np. w 1szym miejscu bylo ok, ale ja czulam leki, ktore mniej wiecej w srodku tygodnia jakos znikaly, a od niedzieli w kolko to samo i nie moglam normalnie zyc.
a teraz nie moge zyc normalnie bez.. pracy wlasnie i mysle, ze w jakis sposob bezrobocie wyleczy mnie z tych lekow...