08 Lip 2010, Czw 20:13, PID: 213818
Postanowiłem wreszcie zagłębić się w forum i, nie wiedzieć czemu, moją uwagę jako pierwszy przykuł ten właśnie temat :] Magia tego słowa na S.
Mam 23 lata, a "ten pierwszy raz" wciąż przed sobą. Swoje potrzeby załatwiam przy pomocy komputera, internetu, pudełka z chusteczkami i kosza na śmieci. A piszę to dlatego, że chyba po raz pierwszy mam taką okazję.
Moje kontakty z płcią przeciwną nie są zbyt bogate - ze trzy "randki" w przeszłości miały miejsce. Jedno umówienie się do kina z młodszą o 4 lata koleżanką, podczas którego miało miejsce tylko wspólne oglądanie filmu i dwukrotne spotkanie z dziewczyną o 3 lata młodszą (poznaną na GG), w celu rozmowy i, jak się okazało, niczego więcej. W trakcie tego ostatniego ja miałem 19 lat, ona 16, więc "rozwinięcie znajomości" było teoretycznie możliwe... no właśnie, teoretycznie, bo nie przy mojej "śmiałości" do kobiet i jakiejś takiej patologicznej niechęci do utrzymywania kontaktów. Zresztą, owa koleżanka "na żywo" nie okazała się tak atrakcyjna jak przez internet. Zaglądałem ostatnio na jej profil na naszą-klasę. Ma już faceta (za mąż też chyba wyszła) i urodziła dzidziusia. Za wysokie progi, żebym nadal mógł z nią rozmawiać, jak równy z równym...
Było to wszystko w czasach szkolnych (teraz kończę studia), kiedy byłem jeszcze trochę bardziej "uspołeczniony", a te wspomniane spotkania "tak jakoś wyszły" (bo nie sądzę, by były zaplanowaną przeze mnie strategią). Ucinając spekulacje - od paru ładnych lat moje życie towarzyskie nie istnieje. Nie mam pojęcia, kiedy przeżyję swoją inicjację, bo do tego potrzeba minimum odwagi, motywacji i zadania sobie odrobiny trudu. Znając siebie, nie liczyłbym na to w najbliższej przyszłości. A przynajmniej nie jeśli w tak zwanym międzyczasie cokolwiek się w moim życiu nie zmieni.
Kończąc, żywię nadzieję, że od tej pory będę na tym forum przejawiał trochę większą niż dotychczas aktywność
Mam 23 lata, a "ten pierwszy raz" wciąż przed sobą. Swoje potrzeby załatwiam przy pomocy komputera, internetu, pudełka z chusteczkami i kosza na śmieci. A piszę to dlatego, że chyba po raz pierwszy mam taką okazję.
Moje kontakty z płcią przeciwną nie są zbyt bogate - ze trzy "randki" w przeszłości miały miejsce. Jedno umówienie się do kina z młodszą o 4 lata koleżanką, podczas którego miało miejsce tylko wspólne oglądanie filmu i dwukrotne spotkanie z dziewczyną o 3 lata młodszą (poznaną na GG), w celu rozmowy i, jak się okazało, niczego więcej. W trakcie tego ostatniego ja miałem 19 lat, ona 16, więc "rozwinięcie znajomości" było teoretycznie możliwe... no właśnie, teoretycznie, bo nie przy mojej "śmiałości" do kobiet i jakiejś takiej patologicznej niechęci do utrzymywania kontaktów. Zresztą, owa koleżanka "na żywo" nie okazała się tak atrakcyjna jak przez internet. Zaglądałem ostatnio na jej profil na naszą-klasę. Ma już faceta (za mąż też chyba wyszła) i urodziła dzidziusia. Za wysokie progi, żebym nadal mógł z nią rozmawiać, jak równy z równym...
Było to wszystko w czasach szkolnych (teraz kończę studia), kiedy byłem jeszcze trochę bardziej "uspołeczniony", a te wspomniane spotkania "tak jakoś wyszły" (bo nie sądzę, by były zaplanowaną przeze mnie strategią). Ucinając spekulacje - od paru ładnych lat moje życie towarzyskie nie istnieje. Nie mam pojęcia, kiedy przeżyję swoją inicjację, bo do tego potrzeba minimum odwagi, motywacji i zadania sobie odrobiny trudu. Znając siebie, nie liczyłbym na to w najbliższej przyszłości. A przynajmniej nie jeśli w tak zwanym międzyczasie cokolwiek się w moim życiu nie zmieni.
Kończąc, żywię nadzieję, że od tej pory będę na tym forum przejawiał trochę większą niż dotychczas aktywność