15 Cze 2010, Wto 12:37, PID: 210418
*Podnosi rękę* i kolejna osoba z tym samym problemem się dołącza. Zaczęło się już w podstawówce, w którejś klasie coś we mnie strzeliło i przestałam robić prace domowe. I tak to się pogłębia, pogłębia. Teraz ostatnia klasa gimnazjum, oceny lecą na łeb, na szyję, bo zawsze wszystko robię po łebkach i w ostatniej chwili, a potem czuję obrzydzenie do własnej osoby, bo wiem, że mogłabym to zrobić lepiej, a jestem perfekcjonistką.
Niestety strach przed reakcją rodziców to nie jest wystarczająca motywacja. Mam dobre oceny z przedmiotów, które liczą się do liceum, ale ilekroć patrzę na kolesia z jedenastoma szóstkami to bierze mnie jakaś chora, bezsensowna zazdrość, że nie jestem lepsza. Do tego zaczęłam w tym roku opuszczać lekcje, więc co się dziwić.
I tak jest ze wszystkim. Sprzątanie, robienie czegokolwiek produktywnego oprócz siedzenia przy komputerze i grania w MMORPGi. To jedyna dziedzina, gdzie nie cierpię na prokrastynację, tylko jak mam coś do roboty to robię i już xD.
Może to przykład ojca, który jest taki sam. Ale męczy mnie już to, chciałabym po prostu zabrać się za siebie i zrobić coś ale... nie potrafię. I im dłużej to trwa tym bardziej czuję niechęć do samej siebie. Im bardziej ktoś każe mi coś zrobić, tym bardziej mi się odechciewa. Nawet leży przede mną tekst to tłumaczenia, które mam skończyć do środy, powinnam się za to zabrać, nie chce mi się.
Rozpisałam się. W skrócie, chciałabym mieć jakąś metodę pozbycia się tej prokrastynacji, ale z góry wiem, że to bez sensu, że jestem za leniwa, że mam za słabą wolę, że zawsze tak będzie, że to się nie zmieni. Wiem, że to nie jest dobre podejście, ale czuję, że taka jest prawda. Fun.
Niestety strach przed reakcją rodziców to nie jest wystarczająca motywacja. Mam dobre oceny z przedmiotów, które liczą się do liceum, ale ilekroć patrzę na kolesia z jedenastoma szóstkami to bierze mnie jakaś chora, bezsensowna zazdrość, że nie jestem lepsza. Do tego zaczęłam w tym roku opuszczać lekcje, więc co się dziwić.
I tak jest ze wszystkim. Sprzątanie, robienie czegokolwiek produktywnego oprócz siedzenia przy komputerze i grania w MMORPGi. To jedyna dziedzina, gdzie nie cierpię na prokrastynację, tylko jak mam coś do roboty to robię i już xD.
Może to przykład ojca, który jest taki sam. Ale męczy mnie już to, chciałabym po prostu zabrać się za siebie i zrobić coś ale... nie potrafię. I im dłużej to trwa tym bardziej czuję niechęć do samej siebie. Im bardziej ktoś każe mi coś zrobić, tym bardziej mi się odechciewa. Nawet leży przede mną tekst to tłumaczenia, które mam skończyć do środy, powinnam się za to zabrać, nie chce mi się.
Rozpisałam się. W skrócie, chciałabym mieć jakąś metodę pozbycia się tej prokrastynacji, ale z góry wiem, że to bez sensu, że jestem za leniwa, że mam za słabą wolę, że zawsze tak będzie, że to się nie zmieni. Wiem, że to nie jest dobre podejście, ale czuję, że taka jest prawda. Fun.