08 Cze 2010, Wto 2:05, PID: 209410
Od wielu lat mam fobię społeczną. Kilka lat temu dopadła mnie depresja, fobia jednak nie była jej główną przyczyną, choć pewien udział z pewnością miała.
Przez depresję, szczególnie na początku, nasiliły mi się lęki, w tym te związane z fobią. Czyli krótkotrwała (stosunkowo) depresja nasiliła fobię. Ale:
Po długim czasie okropnych lęków, rozpaczy itp. w końcu się wypaliłem uczuciowo. Depresja nie jest już tak dotkliwa-siedzi głęboko, ale nie powoduje już takiego cierpienia.
I teraz to, o czym chciałem napisać. Mianowicie-owo wypalenie w jakiś sposób obejmuje również fobię społeczną. Nieraz się nawet zastanawiam, czy jeszcze mam tą fobię. Tzn. jasne, mam wiele fobicznych przyzwyczajeń, negatywnych automat. myśli itp., ale generalnie są to tylko myśli, przyzwyczajenia, bez jakiś szczególnych uczuć.
Właściwie mogę zagadywać do ludzi bez większego stresu. Problemem jest depresja, bo przez nią mi się nie chce rozmawiać. Jednak jest to zupełnie inny problem-kiedyś chciałem, a nie mogłem, teraz mogę, a mi się nie chce, nie mam siły.
Zabawne, ale z tego by wynikało, że długotrwała, podkreślam, długotrwała depresja może pomóc w fobii. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia praktycznego, takie po prostu luźne przemyślenie.
Czego się jednak boję- tego, że jeśli depresja przejdzie, fobia znowu się nasili. Odżyją uczucia, w tym te złe. Oczywiście, wolę mieć silniejszą fobię niż depresję, ale jednak.
No chyba, że źle myślę i te sprawy nie mają związku, a fobia zmalała przez inne czynniki. Co myślicie?
Przez depresję, szczególnie na początku, nasiliły mi się lęki, w tym te związane z fobią. Czyli krótkotrwała (stosunkowo) depresja nasiliła fobię. Ale:
Po długim czasie okropnych lęków, rozpaczy itp. w końcu się wypaliłem uczuciowo. Depresja nie jest już tak dotkliwa-siedzi głęboko, ale nie powoduje już takiego cierpienia.
I teraz to, o czym chciałem napisać. Mianowicie-owo wypalenie w jakiś sposób obejmuje również fobię społeczną. Nieraz się nawet zastanawiam, czy jeszcze mam tą fobię. Tzn. jasne, mam wiele fobicznych przyzwyczajeń, negatywnych automat. myśli itp., ale generalnie są to tylko myśli, przyzwyczajenia, bez jakiś szczególnych uczuć.
Właściwie mogę zagadywać do ludzi bez większego stresu. Problemem jest depresja, bo przez nią mi się nie chce rozmawiać. Jednak jest to zupełnie inny problem-kiedyś chciałem, a nie mogłem, teraz mogę, a mi się nie chce, nie mam siły.
Zabawne, ale z tego by wynikało, że długotrwała, podkreślam, długotrwała depresja może pomóc w fobii. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia praktycznego, takie po prostu luźne przemyślenie.
Czego się jednak boję- tego, że jeśli depresja przejdzie, fobia znowu się nasili. Odżyją uczucia, w tym te złe. Oczywiście, wolę mieć silniejszą fobię niż depresję, ale jednak.
No chyba, że źle myślę i te sprawy nie mają związku, a fobia zmalała przez inne czynniki. Co myślicie?