29 Mar 2010, Pon 13:02, PID: 200113
A ja nie wiem czy to przez szkołę... Miałam trudną sytuację w domu, ale w szkole nawet nieźle sobie radziłam. Miałam różne koleżanki, ale zawsze byłam tak jakby z boku - do mnie nikt nie pisał karteczek, nikt nie wołał na lekcji Tak było przez wszystkie szkoły, nigdy nie byłam wykluczona, wyśmiewana, ale byłam niewidzialna. Jakbym ja wiedziała o innych wszystko, a oni o mnie nic. Trochę też przez to, że oni mi się wydawali strasznie dziecinni i nie mogłam znieść tych głupich rozmów o niczym, sama się jakoś szczególnie nie angażowałam.
Ale zachowywałam się normalnie, tylko zwracano mi uwagi, że za głośno śpiewam, za dużo mówię, nie mogę tak się odzywać do starszych (do tej pory nie wiem jak). Od dziecka więc przyzwyczaiłam się, że zanim się cokolwiek zrobi trzeba 100 razy pomyśleć, żeby nie dostać uwagi.
No i co? Tamci "dziecinni" wyrośli na normalnych ludzi, którzy czują się dorośli, a ja się czuję nieprzygotowana, unikam wypowiadania swojego zdania, nie czuję, że powinnam robić "dorosłe" rzeczy i się wstydzę - pracować, okazywać uczucia, do pewnego czasu nawet wstydziłam się robić lekki makijaż.
Ale zachowywałam się normalnie, tylko zwracano mi uwagi, że za głośno śpiewam, za dużo mówię, nie mogę tak się odzywać do starszych (do tej pory nie wiem jak). Od dziecka więc przyzwyczaiłam się, że zanim się cokolwiek zrobi trzeba 100 razy pomyśleć, żeby nie dostać uwagi.
No i co? Tamci "dziecinni" wyrośli na normalnych ludzi, którzy czują się dorośli, a ja się czuję nieprzygotowana, unikam wypowiadania swojego zdania, nie czuję, że powinnam robić "dorosłe" rzeczy i się wstydzę - pracować, okazywać uczucia, do pewnego czasu nawet wstydziłam się robić lekki makijaż.