03 Lut 2010, Śro 1:46, PID: 195026
Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "integracja" jak to się dumnie dzisiaj nazywa - zawsze mogę chwilę pogadać ale w żadne relację towarzyskie nie wejdę. Zawrze się jakąś znajomość a potem ta osoba w ramach grzeczności zaczyna wyciągać na imprezy, do masy nowych osób których ja na przykład nie zamierzam poznawać. Kiedy się odmówi raz drugi trzeci to dana osoba w końcu się obrazi i tyle znajomości. Jeśli się powie że się nie lubi poznawać nowych ludzi to tym prędzej się znajomość skończy, więc dla mnie nie ma sensu w ogóle zwierać nowych znajomości, głównie z uwagi na to że ich nie potrzebuję, a jak widać jedna znajomość najczęściej pociąga za sobą masę kolejnych, a jak się nie chce wchodzić dalej to znajomość się kończy. A jeśli już się wejdzie dalej... to potem trudno z tego wyjść, a ja potrzebuję mimo wszystko dużo samotności, a jak wyjaśnić tylu osobom ze się lubi samotność - wyjdzie się na "normalnego inaczej" prędzej czy później, zaczną sie głupie docinki w towarzystwie i prawdopodobnie i tak wszystko się urwie w nieprzyjemny sposób. U mnie do tej pory zwykle tak to wyglądało, ale dałem sobie siana. Więcej samotności, ale pełna swoboda, wolność - to czego potrzebuję jak tlenu. No, dość bo sie wywód robi