29 Sty 2010, Pią 15:40, PID: 194616
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Sty 2010, Pią 16:04 przez eric.)
Właśnie wracam z dowodu i było nawet ok jak na pierwszą wizytę w urzędzie No może poza jednym - ojciec mnie podwoził i wszędzie za mną łaził, jak składałem wniosek do urzędnika stał mi za plecami jak ochroniarz - powiększało to mój stres, a stres troche był ale do opanowania, nawet pogadałem chwilkę ze starszym panem jak to fajnie że już nie trzeba płacić za wniosek 30zł
Ogólnie w okienku obok składał jakiś młody wniosek o dowód i co chwile coś mylił więc byli tam też tacy co radzili se gorzej niż ja więc nie było tak źle
Zaplanowałem sobie to troche inaczej - miałem na wiosnę pojechać rowerem najpierw po zdjęcia, potem pod urząd. Już z 13km miałbym za plecami więc wszedłbym taki na olewie, stary by nie stał mi za plecami i to byłby spacerek A i tak nie dostane dowodu przed komisją wojskową bo termin mam na 1 marca - ale zlewam na to na razie.
Ogólnie w okienku obok składał jakiś młody wniosek o dowód i co chwile coś mylił więc byli tam też tacy co radzili se gorzej niż ja więc nie było tak źle
Zaplanowałem sobie to troche inaczej - miałem na wiosnę pojechać rowerem najpierw po zdjęcia, potem pod urząd. Już z 13km miałbym za plecami więc wszedłbym taki na olewie, stary by nie stał mi za plecami i to byłby spacerek A i tak nie dostane dowodu przed komisją wojskową bo termin mam na 1 marca - ale zlewam na to na razie.