28 Sty 2010, Czw 17:06, PID: 194522
hmmm daliście mi do myslenia chłopcy... chodź wiem doskonale że siłą to nic zdziałac nie można, co do jego przeszłości to fakt nie mam zielonego pojęcia, a jednak statam się go zrozumieć bo ja raczej sama do odważnych aż tak nie należę, a wręcz kiedyś też się bałam gdziekolwiek iść do nowych ludzi, poznawać nowych ludzi, nawet zadzwonić do osoby która znałam to miałam jakąś blokadę i z własnej perspektywy wiem że jak chciałam to byłam w stanie to przezwyciężyć, bo tłumaczyłam to sama sobie że nie ma czego się bać i w ogóle... ale jego nom czasami nie rozumiem bo na codzien w pracy na styczność z obcymi ludźmi i dzwoni tez po firmach i hurtowniach, a tak to się przełamac nie może i temuż się zastanawiam, a fakt wtedy co ze mną nie poszedł to wiedział że źle zrobił bo mnie chyba z 1000 razy pytał czy mimo tego chce być nadal z nim, to mu tylko powiedziałam że jeśli to jest jego problem to jest nasz problem i bedziemy z tym walczyć a nie powód do zrywania. tylko się tak zastanawiam że jak dojdzie do ślubu to co też bedzie się bał iść na własny albo nie dojdzie z tego powodó że na weselu bedzie się krępował... nie wiem co myśleć... a eric uważam że samotne życie to takie puste jest a wejście w jakiś związek jak najbardziej ale z osoba która zrozumie Twój problem... bo wiem że gdyby mi nie zalezało to już dawno bym Go zostawiła, bo do tej pory nie wyobrażałam sobie żebym na spotkanie poszła sobie sama i żebym musiała robić takie ustępstwa....