03 Paź 2009, Sob 14:15, PID: 179272
Ja bym powiedziała, że dyskutujemy tu o jakimś "mechanizmie" matki - a ten w każdym przypadku jest taki sam. Każda matka przywiązuje się do swojego dziecka/kocha je. Nawet w sytuacjach patologicznych można od czasu do czasu zaobserwować jakiś zryw matki ku dzieciom, bo to biologia, tego się nie przeskoczy. Czy ktoś widział aby mężczyzna płakał bo pozwolił na aborcje dziecka? Kobietom zdarzają się wyrzuty sumienia na tym tle - choć chyba z tym przykładem przeginam, bo od zajścia w ciąże do aborcji mija raczej zbyt krótki czas aby u kobiety wykształciły się matczyne cechy. Kobieta oddająca dziecko do adopcji, czesto szuka z nim kontaktu potem itd. Jest mimo wszystko do niego przywiązana.
Tak więc matki są podobne, tylko historie różne. Jedne owszem moga być rozsądniejsze i w pewnych sytuacjach trzymac swą miłość na wodzy - o, i to jest dobre określenie "rozsądniejsze", tym się różnią, rozsądkiem i świadomościa konsekwencji swoich czynów, ale wszystkie czują tak samo, tak samo ślepo kochają - i o tym myśle, ze rozmawiamy o tzw. "matczynej miłości" a ona jest jak już rzekłam, taka sama.
No wiadomo też, że wszystko ma plusy i minusy, i ta miłość matki jest potrzebna a jakże, ale jeśli jej jest za dużo to jest zdecydowanie "jadowita"... a czasem mam wrazenie, że dosyc czesto tak bywa
Tak więc matki są podobne, tylko historie różne. Jedne owszem moga być rozsądniejsze i w pewnych sytuacjach trzymac swą miłość na wodzy - o, i to jest dobre określenie "rozsądniejsze", tym się różnią, rozsądkiem i świadomościa konsekwencji swoich czynów, ale wszystkie czują tak samo, tak samo ślepo kochają - i o tym myśle, ze rozmawiamy o tzw. "matczynej miłości" a ona jest jak już rzekłam, taka sama.
No wiadomo też, że wszystko ma plusy i minusy, i ta miłość matki jest potrzebna a jakże, ale jeśli jej jest za dużo to jest zdecydowanie "jadowita"... a czasem mam wrazenie, że dosyc czesto tak bywa