03 Paź 2009, Sob 11:53, PID: 179236
mnie się wydaje, że nie można porównywać dzisiejszych czasów z tym, co było kiedyś. Fakt, że wtedy młodzi ludzie byli bardziej samodzielni, ale zmuszały ich do tego czasy w jakich żyli. Np. kiedyś co drugi 18-latek nie studiował, bo nie było to tak powszechne i nie wszyscy tez mieli tą możliwość. Dlatego w tym wieku (albo nawet wcześniej) rozpoczynał pracę, której teraz nawiasem mówiąc nie dostanie tak łatwo jak było to kiedyś.
Nie jest też powiedziane, że od razu wybywał z domu, bo często mieszkał z rodzicami, z tą różnicą, że sam zarabiał na swoje życie, a przy okazji im pomagał (tak np było w domu mojej matki).
A teraz...co może zrobić taki młody człowiek po skończeniu szkoły średniej, że nie wspomnę już o podstawówce. Kto go przyjmie do pracy? Teraz to nie jest takie proste jak kiedyś. Dlatego, żeby nie siedzieć bezczynnie w chałupie albo na bezrobociu każdy wybiera studia. I przez ten okres niestety żyje na konto rodziców (nieliczni pracują). Nawet jeśli komuś uda się znaleźć pracę i równocześnie studiować to nie jest w stanie się sam utrzymać, biorąc pod uwagę ile sobie ludzie liczą za wynajem zwykłej kawalerki...dlatego tez wydaje mi się, że mieszkanie z rodzicami nie jest wcale czymś złym, jeżeli nie ma się możliwości, by utrzymać się samemu.
Co innego osoby w wieku trzydziestu paru lat, które mają stałą pracę i bez problemu mogłyby mieszkać same (znam pare takich osób, a dokładnie facetów). Pytanie czy jest im tak po prostu wygodnie, czy faktycznie to wpływ nadopiekuńczych rodziców, a najczęściej matki. Wtedy faktycznie jedynym wyjściem jest wyprowadzenie się z domu i innej rady nie ma.
no. ufff...się rozpisałam
za chwile pewnie i tak sm mnie tu zbeszta swoimi wywodami hehe
Nie jest też powiedziane, że od razu wybywał z domu, bo często mieszkał z rodzicami, z tą różnicą, że sam zarabiał na swoje życie, a przy okazji im pomagał (tak np było w domu mojej matki).
A teraz...co może zrobić taki młody człowiek po skończeniu szkoły średniej, że nie wspomnę już o podstawówce. Kto go przyjmie do pracy? Teraz to nie jest takie proste jak kiedyś. Dlatego, żeby nie siedzieć bezczynnie w chałupie albo na bezrobociu każdy wybiera studia. I przez ten okres niestety żyje na konto rodziców (nieliczni pracują). Nawet jeśli komuś uda się znaleźć pracę i równocześnie studiować to nie jest w stanie się sam utrzymać, biorąc pod uwagę ile sobie ludzie liczą za wynajem zwykłej kawalerki...dlatego tez wydaje mi się, że mieszkanie z rodzicami nie jest wcale czymś złym, jeżeli nie ma się możliwości, by utrzymać się samemu.
Co innego osoby w wieku trzydziestu paru lat, które mają stałą pracę i bez problemu mogłyby mieszkać same (znam pare takich osób, a dokładnie facetów). Pytanie czy jest im tak po prostu wygodnie, czy faktycznie to wpływ nadopiekuńczych rodziców, a najczęściej matki. Wtedy faktycznie jedynym wyjściem jest wyprowadzenie się z domu i innej rady nie ma.
no. ufff...się rozpisałam
za chwile pewnie i tak sm mnie tu zbeszta swoimi wywodami hehe