31 Sie 2009, Pon 10:12, PID: 173047
Hmm, u mnie tak trochę inaczej.
Nie mam problemów z nawiązywaniem rozmów, piciem, jedzeniem w restauracjach, czy robieniem zakupów w tłumie ludzi. Nawet cześć powiem dawnemu koledze na ulicy
Z wymienionych na forum zgadza się pisanie smsów do siebie (ale tel. ma wyłączony dźwięk, żeby czasem nikt nie zadzwonił, gdy ja siedzę w tej poczekalni); choć wydawało mi się do tej pory że robię to z nudów, a może to są raczej czynności służące zmniejszeniu napięcia...
Poza tym odwlekanie spraw, zwłaszcza takich bardziej oficjalnych. To mi bardzo szkodzi, jeśli są to sprawy typu oddać przetrzymane video do wypożyczalni, albo książkę o którą przyszło upomnienie z biblioteki. Jeśli oddam od razu po przyjściu upomnienia to jest ok. Jeśli nie, sprawa z czasem zaczyna się komplikować, ja zaczynam kręcić, jakby tu wyjść z tej sytuacji i jedna z takich spraw już skończyła się dla mnie kontaktem z firmą windykacyjną, która za przetrzymane 3 płyty cd zażądała 800 zł. I wtedy dopiero zaczęło się piekło...
Natomiast ksiązkę do biblioteki oddałam, gdy przyszło mi pismo, że wzywają mnie do sądu.
Miałam też problem z pójściem do biura i napisaniem wypowiedzenia umowy o telefon. Sprawa się dłużyła, tak że właściwie nie korzystając z niego musiałam płacić jeszcze 4 miesiące, bo nie byłam w stanie się zmusić, żeby tam pójść.
Nie jestem pewna, czy mam fobię społeczną, ale normalne to na pewno nie jest...
A, charakterystyczne dla mnie jest też nie przychodzenie w 1 dzień do pracy (i w kolejne również już nie) po trudach udanie zakończonej rozmowy kwalifikacyjnej.
A zamiast umówić się na poprawkę egzaminu z profesorem w jego gabinecie na dużurze, przechodziłam do kibla obok i stamtąd dzwoniłam do jego pokoju położonego 5m dalej...
Generalnie boję się bezdusznych, anonimowych instytucji i ludzi w uniformach.
Nie mam problemów z nawiązywaniem rozmów, piciem, jedzeniem w restauracjach, czy robieniem zakupów w tłumie ludzi. Nawet cześć powiem dawnemu koledze na ulicy
Z wymienionych na forum zgadza się pisanie smsów do siebie (ale tel. ma wyłączony dźwięk, żeby czasem nikt nie zadzwonił, gdy ja siedzę w tej poczekalni); choć wydawało mi się do tej pory że robię to z nudów, a może to są raczej czynności służące zmniejszeniu napięcia...
Poza tym odwlekanie spraw, zwłaszcza takich bardziej oficjalnych. To mi bardzo szkodzi, jeśli są to sprawy typu oddać przetrzymane video do wypożyczalni, albo książkę o którą przyszło upomnienie z biblioteki. Jeśli oddam od razu po przyjściu upomnienia to jest ok. Jeśli nie, sprawa z czasem zaczyna się komplikować, ja zaczynam kręcić, jakby tu wyjść z tej sytuacji i jedna z takich spraw już skończyła się dla mnie kontaktem z firmą windykacyjną, która za przetrzymane 3 płyty cd zażądała 800 zł. I wtedy dopiero zaczęło się piekło...
Natomiast ksiązkę do biblioteki oddałam, gdy przyszło mi pismo, że wzywają mnie do sądu.
Miałam też problem z pójściem do biura i napisaniem wypowiedzenia umowy o telefon. Sprawa się dłużyła, tak że właściwie nie korzystając z niego musiałam płacić jeszcze 4 miesiące, bo nie byłam w stanie się zmusić, żeby tam pójść.
Nie jestem pewna, czy mam fobię społeczną, ale normalne to na pewno nie jest...
A, charakterystyczne dla mnie jest też nie przychodzenie w 1 dzień do pracy (i w kolejne również już nie) po trudach udanie zakończonej rozmowy kwalifikacyjnej.
A zamiast umówić się na poprawkę egzaminu z profesorem w jego gabinecie na dużurze, przechodziłam do kibla obok i stamtąd dzwoniłam do jego pokoju położonego 5m dalej...
Generalnie boję się bezdusznych, anonimowych instytucji i ludzi w uniformach.