08 Lip 2009, Śro 18:59, PID: 162516
Ten opis przypomina moje pisanie pracy licencjackiej na tydzień przed ostatecznym terminem Skończyło się na tym, że zarywałem kilka nocek pod rząd, żeby zdążyć na czas... Nikomu nie polecam, chodziłem potem jak naćpany cały czas.
A jak z tym walczyć? Trzeba się wziąć za siebie, jak już sytuacja jest bez wyjścia, to zwykle człowiek znajduje w sobie motywację. Ten termin "prokrastynacja" można by też łatwiej i bardziej swojsko nazwać po prostu lenistwem i nie wydaje mi się, żebym istotnie spłycił problem określając to w ten sposób.
A jak z tym walczyć? Trzeba się wziąć za siebie, jak już sytuacja jest bez wyjścia, to zwykle człowiek znajduje w sobie motywację. Ten termin "prokrastynacja" można by też łatwiej i bardziej swojsko nazwać po prostu lenistwem i nie wydaje mi się, żebym istotnie spłycił problem określając to w ten sposób.