09 Cze 2009, Wto 5:27, PID: 155403
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Wrz 2009, Pon 13:32 przez krys840.)
EDYCJA:
Wiem tylko tyle, że udziela mi się pretensjonalizm innych i jest jakby częścią społecznego napiętnowania mnie po to, bym naturalnie odzwierciedlał krytyczne i obiektywne spojrzenie na rzeczywstość, którego brak innym. Wiązać by się to mogło bezpośrednio z uciążliwym uczuciem empatii i perswazji negatywnych uczuć żalu i rozgoryczenia ludzi nie chcącymi utożsamiać się z zjawiskami natury, które sami zwrócili przeciw sobie. Żyjemy w bardzo wyniszczającym trybie życia, którego ekspansja sił nie ma wiele wspólnego z harmonią życia z otoczeniem, sobą i Bogiem, dlatego obcość i wrogość wobec innych przez emocjonalizm jest naturalny. Kiedy konfrontuję swoje położenie życia z perspektywy długich lat poszukiwań cnót i opanowania wewnętrznego, zdrowia emocjonalno - intelektualnego, równowagii rozwoju i harmonii współżycia z innymi, to widzę ludzi będących na przeciwległym biegunie, których niepokój związany z swoimi ograniczeniami silnie mnie tłamsi. Wolą oni bowiem stłamsić głos rozsadku, który silnie ich wręcz deprecjonuje, by nie utożsamiać tak uosabianego ze mną problemu z samymi sobą. Mówię to z perspektywy długich lat cierpień oraz napięcia emocjonalnego, które stale współodczuwam. Rozumiejąc położenie innych nauczyłem się nie uruchamiać lawiny nieokiełznanych uczuć ludzi będących w desperacji i chcących odsunąć wizję losu związanego z życiem ponad cnotliwy stan. Robię to teraz w sposób mi dogodny, kiedy "przechadzam się" niemal wokół lawiny namiętności, pasji, heroizmu itd...
Wiem tylko tyle, że udziela mi się pretensjonalizm innych i jest jakby częścią społecznego napiętnowania mnie po to, bym naturalnie odzwierciedlał krytyczne i obiektywne spojrzenie na rzeczywstość, którego brak innym. Wiązać by się to mogło bezpośrednio z uciążliwym uczuciem empatii i perswazji negatywnych uczuć żalu i rozgoryczenia ludzi nie chcącymi utożsamiać się z zjawiskami natury, które sami zwrócili przeciw sobie. Żyjemy w bardzo wyniszczającym trybie życia, którego ekspansja sił nie ma wiele wspólnego z harmonią życia z otoczeniem, sobą i Bogiem, dlatego obcość i wrogość wobec innych przez emocjonalizm jest naturalny. Kiedy konfrontuję swoje położenie życia z perspektywy długich lat poszukiwań cnót i opanowania wewnętrznego, zdrowia emocjonalno - intelektualnego, równowagii rozwoju i harmonii współżycia z innymi, to widzę ludzi będących na przeciwległym biegunie, których niepokój związany z swoimi ograniczeniami silnie mnie tłamsi. Wolą oni bowiem stłamsić głos rozsadku, który silnie ich wręcz deprecjonuje, by nie utożsamiać tak uosabianego ze mną problemu z samymi sobą. Mówię to z perspektywy długich lat cierpień oraz napięcia emocjonalnego, które stale współodczuwam. Rozumiejąc położenie innych nauczyłem się nie uruchamiać lawiny nieokiełznanych uczuć ludzi będących w desperacji i chcących odsunąć wizję losu związanego z życiem ponad cnotliwy stan. Robię to teraz w sposób mi dogodny, kiedy "przechadzam się" niemal wokół lawiny namiętności, pasji, heroizmu itd...