24 Kwi 2009, Pią 18:10, PID: 143394
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Kwi 2009, Pią 19:01 przez DzarreK.)
Ja sobie teraz tak pomyslałem że wiara w koniec świata w 2012 może dodać trochę odwagi w staraniach się o drugą połówkę Jeśli jakąś by znaleźć to już i tak niewiele czasu zostało, więc przez te 4 lata można dawać z siebie wszystko żeby jakoś przetrwał ten związek a jeśli koniec swiata nie nastąpi to trudno
Skoro wy sie chwalicie jak to z wami jest, to wam powiem że ja mam na tyle zaawansowaną fobię że nie chodzę na żadne imprezy, na studniowce też nie byłem, wyjście do kościoła czy na miasto też wzbudza we mnie pewne lęki, patrzenie sie ludzią w oczy, rozmowa, itd. Piszę o tym żeby zobrazować że sytuacja nie wyglada za ciekawie, ale mam już dość samotności, a że wiem że nie poradziłbym sobie szukając dziewczyny w realnym swiecie to uzależniłem się od wirtualnego. Od lat buszowałem po czatach, bo jedynie tam nie odczuwałem żadnego lęku... do czasu. Poznałem 3 miesiace temu na tym pożeraczu czasu dziewczynę z która pisałem codziennie, ale nadszedł czas kiedy trzeba było wykonać do niej pierwszy telefon, a przed telefonem mam spory lęk. No to sobie myślę a co mi tam, jak teraz się nie przełamię, a mam już 21 lat to tak będzie zawsze. Jakbym sie wycofał to całe te czatowanie było by bez sensu, a po za tym skoro ten lęk jest tylko w naszych głowach, to inni nie powinni go dostrzegać, więc trzeba sobie tyko wmówić że zdobywanie dziewczyny to normalna sprawa, wszyscy ludzie to robią, a jak się nie uda to trudno, przecież nie tylko fobicy miewają niepowodzenia
Wracając do tematu na poczatku byo m ibardzo trudno, przed kazdym telefonem serce niemal wyskakiwało z klatki piersiowej a język prawie się zasupływał. Po czasie lęk troche sie zmniejszył co było dla nie szokiem, ale ila ja musiałem godzin wygadać żeby to osiągnąć, chyba dobre z 15, a i tak jakbym miał dzwonic gdzie indziej to dalej by bylo po staremu. To działa tylko z tą osobą z ktorą się ten czas przegadało. Tak więc lęk ustał w znacznym stopniu, ale jak sie okazało nie lęk jest głowną przyczyną że nie ma o czym gadać przez telefon. Paradoksalnie nawet jak sie bardziej stresowałem to rozmowa bardziej sie kleiła bo usilnie probowałem wymyslac jakeis zabawne gadki, a teraz kiedy stres nie popycha mnie do zadnego wysiłku jestem jakiś taki niemrawy i nierozmowny przez telefon. Co ciekawe, jestem już z nią po jednym spotkaniu(znowu stresu co niemiara), bardzo udanym jak na mnie, co prawda znowu sie przejmowałem że za mało gadam, ale to juz u mnie norma. Mogło by sie wydawac ze skoro juz sie widzielismy, bylo fajnie, na samej rozmowie nawet sie nie skonczyło, byłem w miare rozluźniony, to pare dni temu znowu dopadł mnie lęk przed telefonowaniem do niej z powodu że kilka rozmow z rzędu prawie nic nie gadałem. To jakieś błędne koło. przesiedizeć przy słuchawce w sumie około 40 godzin i dalej odczuwać lęk jakaś beznadzieja. Ona chce do mnie przyjechac za miesiac, zgodziłęm się, to będzie prawdziwy test dla mojej fobii, ale nie mam zamiaru unikać takich sytuacji stresowych, zrobię wszystko żeby ją przy sobie zatrzymać, chociaz najpierw jeszcze musze ją zdobyć bo wcale nie jestesmy razem jak sie dowiedzialem niedawno przygnebiło mne to dodatkowo i jak tu dążyć do celu bez poddawania się, skoro oprocz fobii trzeba się jeszcze zmagać ze zmiennością uczuciową partnerki(żaden afront do was dziewczyny, tak samo może byc przeciez z facetami )
W takich sytuacjach opadam z sił, ale co tam, dowale mojej fobii, wymęcze ją na maxa
Pragnę zobrazować na moim przykładzie tym przydługim tekstem że nie mamy innego wyjścia, fobia nie odpuści, przynajmniej czuje że w moim przypadku, trzeba stawiac jej czoła bezustannie. Jesli naprawde chcemy z kim być, kogoś sobie znalexć to czeka nas nieustanna praca nad sobą, ciagłe zmaganie się z przeciwnościami i losu i naszzych lęków.
Chciałbym się mylić, chciałbym z czasem potrafić sie wyluzować całkowicie przy jednej dziewczynie, przy reszcie nie muszę, ale przynajmniej przy niej, czy to żądać tak wiele?
Czasem sobie myślę że nawet jakby być we związku małrzenskim to i tak odczuwałbym lęk przed małrzonką mam nadzieję że z czasem się miło rozczaruję i zdołam się wyluzować przy jednej dziewczynie i tego też wam życzę.
ps. wybaczcie z powodu obszerności tekstu i odbiegania od tematu, ale mam chyba dysleksje, deficyt uwagi, czy cholera wie co i rzadko udaje mi się skupic na merytorycznej treści sprawy.
Skoro wy sie chwalicie jak to z wami jest, to wam powiem że ja mam na tyle zaawansowaną fobię że nie chodzę na żadne imprezy, na studniowce też nie byłem, wyjście do kościoła czy na miasto też wzbudza we mnie pewne lęki, patrzenie sie ludzią w oczy, rozmowa, itd. Piszę o tym żeby zobrazować że sytuacja nie wyglada za ciekawie, ale mam już dość samotności, a że wiem że nie poradziłbym sobie szukając dziewczyny w realnym swiecie to uzależniłem się od wirtualnego. Od lat buszowałem po czatach, bo jedynie tam nie odczuwałem żadnego lęku... do czasu. Poznałem 3 miesiace temu na tym pożeraczu czasu dziewczynę z która pisałem codziennie, ale nadszedł czas kiedy trzeba było wykonać do niej pierwszy telefon, a przed telefonem mam spory lęk. No to sobie myślę a co mi tam, jak teraz się nie przełamię, a mam już 21 lat to tak będzie zawsze. Jakbym sie wycofał to całe te czatowanie było by bez sensu, a po za tym skoro ten lęk jest tylko w naszych głowach, to inni nie powinni go dostrzegać, więc trzeba sobie tyko wmówić że zdobywanie dziewczyny to normalna sprawa, wszyscy ludzie to robią, a jak się nie uda to trudno, przecież nie tylko fobicy miewają niepowodzenia
Wracając do tematu na poczatku byo m ibardzo trudno, przed kazdym telefonem serce niemal wyskakiwało z klatki piersiowej a język prawie się zasupływał. Po czasie lęk troche sie zmniejszył co było dla nie szokiem, ale ila ja musiałem godzin wygadać żeby to osiągnąć, chyba dobre z 15, a i tak jakbym miał dzwonic gdzie indziej to dalej by bylo po staremu. To działa tylko z tą osobą z ktorą się ten czas przegadało. Tak więc lęk ustał w znacznym stopniu, ale jak sie okazało nie lęk jest głowną przyczyną że nie ma o czym gadać przez telefon. Paradoksalnie nawet jak sie bardziej stresowałem to rozmowa bardziej sie kleiła bo usilnie probowałem wymyslac jakeis zabawne gadki, a teraz kiedy stres nie popycha mnie do zadnego wysiłku jestem jakiś taki niemrawy i nierozmowny przez telefon. Co ciekawe, jestem już z nią po jednym spotkaniu(znowu stresu co niemiara), bardzo udanym jak na mnie, co prawda znowu sie przejmowałem że za mało gadam, ale to juz u mnie norma. Mogło by sie wydawac ze skoro juz sie widzielismy, bylo fajnie, na samej rozmowie nawet sie nie skonczyło, byłem w miare rozluźniony, to pare dni temu znowu dopadł mnie lęk przed telefonowaniem do niej z powodu że kilka rozmow z rzędu prawie nic nie gadałem. To jakieś błędne koło. przesiedizeć przy słuchawce w sumie około 40 godzin i dalej odczuwać lęk jakaś beznadzieja. Ona chce do mnie przyjechac za miesiac, zgodziłęm się, to będzie prawdziwy test dla mojej fobii, ale nie mam zamiaru unikać takich sytuacji stresowych, zrobię wszystko żeby ją przy sobie zatrzymać, chociaz najpierw jeszcze musze ją zdobyć bo wcale nie jestesmy razem jak sie dowiedzialem niedawno przygnebiło mne to dodatkowo i jak tu dążyć do celu bez poddawania się, skoro oprocz fobii trzeba się jeszcze zmagać ze zmiennością uczuciową partnerki(żaden afront do was dziewczyny, tak samo może byc przeciez z facetami )
W takich sytuacjach opadam z sił, ale co tam, dowale mojej fobii, wymęcze ją na maxa
Pragnę zobrazować na moim przykładzie tym przydługim tekstem że nie mamy innego wyjścia, fobia nie odpuści, przynajmniej czuje że w moim przypadku, trzeba stawiac jej czoła bezustannie. Jesli naprawde chcemy z kim być, kogoś sobie znalexć to czeka nas nieustanna praca nad sobą, ciagłe zmaganie się z przeciwnościami i losu i naszzych lęków.
Chciałbym się mylić, chciałbym z czasem potrafić sie wyluzować całkowicie przy jednej dziewczynie, przy reszcie nie muszę, ale przynajmniej przy niej, czy to żądać tak wiele?
Czasem sobie myślę że nawet jakby być we związku małrzenskim to i tak odczuwałbym lęk przed małrzonką mam nadzieję że z czasem się miło rozczaruję i zdołam się wyluzować przy jednej dziewczynie i tego też wam życzę.
ps. wybaczcie z powodu obszerności tekstu i odbiegania od tematu, ale mam chyba dysleksje, deficyt uwagi, czy cholera wie co i rzadko udaje mi się skupic na merytorycznej treści sprawy.