09 Kwi 2009, Czw 22:14, PID: 139439
Ja jak na razie nikomu. Wspominałam Bratu, że zrobiłam sobie test i mi wyszło, że "jestem psychiczna", ale się tym nie zainteresował Jak był niedawno pijany, zauważył tylko, że dziwi go to, że nigdy z nim w żadnym barze nie piłam, i że ilektroś jest koncert ja godzinę przed nim nie chcę iść i że jest mi niedobrze.
Dosyć bliskiej koleżance wspominałam, że mam różne odchyły, np analizuję miniony dzień, wszystkie rozmowy przed snem i rozmyślam o jutrze, zresztą znam ją długo i ona widzi moje dziwne zachowania - drżące ręce jak mnie kobieta na wosie czy historii pyta, straszne zdenerwowanie jak tylko ktoś ruszy mój piórnik albo telefon (szlag mnie wtedy trafia, to idiotyczne, ale nie mogę znieść jak ktoś grzebie mi w piórniku i telefonie, o szafkach nie wspomnę - biję po łapach jak tylko ktoś łapie za klamkę. )
Mama widzi tylko moje schizy na wyjazdach - że nie chcę jeść, że źle się czuję. Zapewne też się domyśla, że coś może być nie tak, skoro praktycznie całkowicie przestałam wychodzić z domu. Jak dowiedziała się, że mogę mieć nerwicę, była strasznie hm... nie, że niewyrozumiała, ale nie chciała w to uwierzyć (i nie uwierzyła, zresztą - ja wtedy też, dopiero po pewnym czasie stwierdziłam, że coś jest na rzeczy.)
Nie chcę mówić. Tzn będę musiała, Mamie i Bratu na bank. Bo to najbardziej zaufane mi chyb osoby. Ale boję się braku zrozumienia, powiedzą, że sobie wkręcam, że sobie uroiłam, że przesadzam, i tak dalej.
Tak samo znajomym. Chyba nie ma osoby, której ufam na tyle, żeby o tym powiedzieć. Znam ich, wiem, jaka będzie reakcja - śmiech, że sobie uroiłam, że przesadzam, że cuduję i tak dalej.
Ale na dzień dzisiejszy, oficjalnie nie wie nikt. Każdy coś widzi ale nikt nie wie, co to. ;]
Dosyć bliskiej koleżance wspominałam, że mam różne odchyły, np analizuję miniony dzień, wszystkie rozmowy przed snem i rozmyślam o jutrze, zresztą znam ją długo i ona widzi moje dziwne zachowania - drżące ręce jak mnie kobieta na wosie czy historii pyta, straszne zdenerwowanie jak tylko ktoś ruszy mój piórnik albo telefon (szlag mnie wtedy trafia, to idiotyczne, ale nie mogę znieść jak ktoś grzebie mi w piórniku i telefonie, o szafkach nie wspomnę - biję po łapach jak tylko ktoś łapie za klamkę. )
Mama widzi tylko moje schizy na wyjazdach - że nie chcę jeść, że źle się czuję. Zapewne też się domyśla, że coś może być nie tak, skoro praktycznie całkowicie przestałam wychodzić z domu. Jak dowiedziała się, że mogę mieć nerwicę, była strasznie hm... nie, że niewyrozumiała, ale nie chciała w to uwierzyć (i nie uwierzyła, zresztą - ja wtedy też, dopiero po pewnym czasie stwierdziłam, że coś jest na rzeczy.)
Nie chcę mówić. Tzn będę musiała, Mamie i Bratu na bank. Bo to najbardziej zaufane mi chyb osoby. Ale boję się braku zrozumienia, powiedzą, że sobie wkręcam, że sobie uroiłam, że przesadzam, i tak dalej.
Tak samo znajomym. Chyba nie ma osoby, której ufam na tyle, żeby o tym powiedzieć. Znam ich, wiem, jaka będzie reakcja - śmiech, że sobie uroiłam, że przesadzam, że cuduję i tak dalej.
Ale na dzień dzisiejszy, oficjalnie nie wie nikt. Każdy coś widzi ale nikt nie wie, co to. ;]