25 Lut 2008, Pon 23:27, PID: 13670
To mój ojciec jest chyba niezłym kombinatorem .
O szóstej szedł do pracy, wracał między pierwszą a drugą, i hop na kanapę, przed telewizorek. Dopiero teraz, w wieku 44 lat, doszedł do wniosku, że w życiu nic nie osiągnął, bo sie obijał, a kasa była nam potrzebna. Z wykształcenia spawacz, języków zero, zdecydował, że pojedzie do Irlandi. Jakiś rok się zbierał do tej decyzji (na początku to były tylko żarty), ale się zdecydował. Teraz dobrze zarabia, uczy się angielskiego, i opowiadada (przez telefon) jak to tam fajnie. Oststnio na poważnie spytałam moją matkę jak to będzie dalej tzn. Jak długo on tam będzie itd. A ona nie umiała odpowiedzieć. Jak już ją tak godzinę wypytywałam, to powiedziała, ze może tam pojedziemy. Nie wyobrażam sobie tego. Nie i tyle.
Ekhem... A wracając do tematu , to też jestem żółwikiem. Jestem bardzo wrażliwa, i jak tylko słyszę jakąś krytykę to mam ochotę płakać. Najczęściej jest tak, że wszystko duszę w sobie, a potem nie wiem co mam z tym nagromadzonym żalem zrobić. Moi nieliczni znajomi nieźle by się zdiwlili, gdyby ktoś im powiedział, że ja niby wrażliwa jestem. Na codzień staram się być jeżem, ale rzadko mi to wychodzi w stosunku do ludzi z zewnątrz. Tak się niszczęśliwie złożyło, że najzęściej "kłuję" moich bliskich, bo niby mnie kochają itd. Ale ile mogą to wytrzymać ?
O szóstej szedł do pracy, wracał między pierwszą a drugą, i hop na kanapę, przed telewizorek. Dopiero teraz, w wieku 44 lat, doszedł do wniosku, że w życiu nic nie osiągnął, bo sie obijał, a kasa była nam potrzebna. Z wykształcenia spawacz, języków zero, zdecydował, że pojedzie do Irlandi. Jakiś rok się zbierał do tej decyzji (na początku to były tylko żarty), ale się zdecydował. Teraz dobrze zarabia, uczy się angielskiego, i opowiadada (przez telefon) jak to tam fajnie. Oststnio na poważnie spytałam moją matkę jak to będzie dalej tzn. Jak długo on tam będzie itd. A ona nie umiała odpowiedzieć. Jak już ją tak godzinę wypytywałam, to powiedziała, ze może tam pojedziemy. Nie wyobrażam sobie tego. Nie i tyle.
Ekhem... A wracając do tematu , to też jestem żółwikiem. Jestem bardzo wrażliwa, i jak tylko słyszę jakąś krytykę to mam ochotę płakać. Najczęściej jest tak, że wszystko duszę w sobie, a potem nie wiem co mam z tym nagromadzonym żalem zrobić. Moi nieliczni znajomi nieźle by się zdiwlili, gdyby ktoś im powiedział, że ja niby wrażliwa jestem. Na codzień staram się być jeżem, ale rzadko mi to wychodzi w stosunku do ludzi z zewnątrz. Tak się niszczęśliwie złożyło, że najzęściej "kłuję" moich bliskich, bo niby mnie kochają itd. Ale ile mogą to wytrzymać ?