27 Lut 2009, Pią 9:39, PID: 127890
Witam wszystkich....
Jestem tutaj z powodu mojego przyjaciela ktory cierpi na fobie. Pozalismy sie prawie 9 miesiecy temu na czacie..... Odrazu znalezlismy wspolny jezyk... Wtedy niedawo mnie rzucil chlopak i bardzo to przezylam Zaczelam chodzic do psychologa, wykryto u mnie nerwice, neurotyzm, biore tabletki uspokajajace i do dzisiaj zostaly mi ataki dusznosci, klucie serca i o Ale to nie o mnie chodzi.... Moj przyjaciel najpierw powiedzial mi ze ma depreche dopiero po jakims czasie wyznal mi ze cierpi na fobie. Czytalam co to jest ale kurde to sa tylko definicje cholerne statystyki Czesto chcial popelniac samobojstwo Mowił, ze juz nie ma sil z tym walczyc ale nie pozwalam mu, caly czas mowilam mu ze to sie da wyleczyc, ze nie ma rzeczy niemozliwych! juz taka poprostu jestem....uparta i o... Nie potrafie sie poddac, caly czas walcze o to co chce. Gdy go pozalam to bylam zalamana, ryczalam po nocach a on mnie z tego wyciagnal..... ops: Wiec teraz i ja mu pomoge! Nie wiem jak ale musze i koniec! Bo na tym polega przyjazn.... Byc przy sobie na dobre i na zle ops: On czesto sie denerwuje ze sie smuce przez niego Ale ja nie potrafie Nie potrfie mu nic powiedziec, ani podniesc na uchu (no i kurde sie rozkleilam teraz ) On nie jest takim ciezkim przypadkiem, chodzi do pracy, spotyka sie z kumplami.... Ja wierze ze on z tego wyjdzie Ostatnio psychiatra zaproponowal mu terapie grupową i go przekonalam do niej, ale teraz juz nie chche na nia isc Prosze powiedzcie co o tym sadzicie, jak mu pomoc, co zrobic, co powiedziec? bardzo mi na nim zalezy i juz sobie zycia bez niego nie wyobrazam
Jestem tutaj z powodu mojego przyjaciela ktory cierpi na fobie. Pozalismy sie prawie 9 miesiecy temu na czacie..... Odrazu znalezlismy wspolny jezyk... Wtedy niedawo mnie rzucil chlopak i bardzo to przezylam Zaczelam chodzic do psychologa, wykryto u mnie nerwice, neurotyzm, biore tabletki uspokajajace i do dzisiaj zostaly mi ataki dusznosci, klucie serca i o Ale to nie o mnie chodzi.... Moj przyjaciel najpierw powiedzial mi ze ma depreche dopiero po jakims czasie wyznal mi ze cierpi na fobie. Czytalam co to jest ale kurde to sa tylko definicje cholerne statystyki Czesto chcial popelniac samobojstwo Mowił, ze juz nie ma sil z tym walczyc ale nie pozwalam mu, caly czas mowilam mu ze to sie da wyleczyc, ze nie ma rzeczy niemozliwych! juz taka poprostu jestem....uparta i o... Nie potrafie sie poddac, caly czas walcze o to co chce. Gdy go pozalam to bylam zalamana, ryczalam po nocach a on mnie z tego wyciagnal..... ops: Wiec teraz i ja mu pomoge! Nie wiem jak ale musze i koniec! Bo na tym polega przyjazn.... Byc przy sobie na dobre i na zle ops: On czesto sie denerwuje ze sie smuce przez niego Ale ja nie potrafie Nie potrfie mu nic powiedziec, ani podniesc na uchu (no i kurde sie rozkleilam teraz ) On nie jest takim ciezkim przypadkiem, chodzi do pracy, spotyka sie z kumplami.... Ja wierze ze on z tego wyjdzie Ostatnio psychiatra zaproponowal mu terapie grupową i go przekonalam do niej, ale teraz juz nie chche na nia isc Prosze powiedzcie co o tym sadzicie, jak mu pomoc, co zrobic, co powiedziec? bardzo mi na nim zalezy i juz sobie zycia bez niego nie wyobrazam