11 Lut 2009, Śro 22:43, PID: 123378
Ja tak sobie myślę, czy jestem gotowy na prawdziwą miłość. Małe epizody miłosne w życiu miałem, jako nastolatek. Teraz mam 20 lecz dalej nie wiem, czy jestem gotowy na miłość.
Wiem, że miłość jest mi potrzebna. I nie chodzi tu o fizyczne aspekty. Mieć przy sobie pannę, która zawsze mi pomoże w słabej chwili. I której ja będę pomagał. Jest taka, którą bardzo chciałbym mieć... jest. Tyle, że jej potrzeba kogoś silnego i bez problemów. Ułożonego, gotowego. Mnie musiałaby poświęcić trochę czasu, ale później byłoby pewnie dobrze. Możliwe, że gdybym z nią był, umiałbym jej dać tę pewność w życiu, gdyby dała mi kredyt zaufania. Bo i ja miałbym cel, do którego dążę. Tyle, że z nią łatwo nie będzie. W robocie nie ma lekko, jest trochę stresu, dużo ludzi. I tak w tym tkwię już od jakiegoś czasu. Jeśli nie odwoła naszego spotkania (muszę jechać z nią do innego miasta!) to będzie super. Może pokażę jaki jestem naprawdę. Przy odpowiednim nastawieniu uda się. Co tu zrobić. Trzeba wojować i być sobą naraz.
Ostatnio zauważyłem, że zaakceptowałem (prawie całkiem) swój wygląd. Już się tak nim nie przejmuję. W zasadzie nie ma czym, brzydki nie jestem... tylko wcześniej sobie coś ubzdurałem, jak to fobicy mają w zwyczaju.
Wiem, że miłość jest mi potrzebna. I nie chodzi tu o fizyczne aspekty. Mieć przy sobie pannę, która zawsze mi pomoże w słabej chwili. I której ja będę pomagał. Jest taka, którą bardzo chciałbym mieć... jest. Tyle, że jej potrzeba kogoś silnego i bez problemów. Ułożonego, gotowego. Mnie musiałaby poświęcić trochę czasu, ale później byłoby pewnie dobrze. Możliwe, że gdybym z nią był, umiałbym jej dać tę pewność w życiu, gdyby dała mi kredyt zaufania. Bo i ja miałbym cel, do którego dążę. Tyle, że z nią łatwo nie będzie. W robocie nie ma lekko, jest trochę stresu, dużo ludzi. I tak w tym tkwię już od jakiegoś czasu. Jeśli nie odwoła naszego spotkania (muszę jechać z nią do innego miasta!) to będzie super. Może pokażę jaki jestem naprawdę. Przy odpowiednim nastawieniu uda się. Co tu zrobić. Trzeba wojować i być sobą naraz.
Ostatnio zauważyłem, że zaakceptowałem (prawie całkiem) swój wygląd. Już się tak nim nie przejmuję. W zasadzie nie ma czym, brzydki nie jestem... tylko wcześniej sobie coś ubzdurałem, jak to fobicy mają w zwyczaju.