Teraz jestem na spotkaniu u rodziny mojego chlopaka i juz wiem, ze majowka bedzie do d*py bo jest jego brat ze swoja narzeczona, a nie lubimy siebie nawzajem. W dodatku czuje sie oszukana bo po ostatniej akcji powiedzialam sobie ze nie przyjade jak oni beda, mialo ich nie byc, a jednak sa...
Dalsi krewni często są niemal jak obcy ludzie, więc się nie dziwię dyskomfortu, jeśli nagle się kilku zwala. Dla mnie aktualnie chyba najgorsze jest to, że mogą spytać "co u ciebie, czym się zajmujesz?", gdy ja na ten temat niestety nie mam nic ciekawego (dla nich) do powiedzenia. Z najbliższą rodziną nigdy nie miałem problemu.
Hehe. Mam tak samo. Najbliższa rodzina ok 12 osób to nie ma problemu. Każdy i tak o sobie wie prawie wszystko a i spotkania są na przemiennie u każdego średnio co 2 tygodnie. Nawet już rzadko kto porusza temat pracy Jednak jak mam jechać gdzieś w "odległe" to po prostu się wycofuję i to nie dlatego, że nie chcę ale wstydzę bo o czym tu opowiadać? W ogóle staram się unikać tej dalszej części rodziny - wujkowie, ciotki(mimo że nie takie dalsze bo np. brat SP. dziadka i jego żona, ich dzieci etc) to jednak już nie ta mega najbliższa rodzina..Pewnie i tak wiedzą co u mnie słychać, wiadomo poczta pantoflowa działa...Otworzę się bardziej jak robota będzie
ah te piękne spotkania rodzinne
i te niezreczne pytania odnośnie czy znalazłeś już dziewczyne, i ten wzrok reszty osob patrzacej na ciebie kiedy odpowiadzasz ze nie xD
a najlepsze miałem ostatnio na spotkaniu rodzinnym, było nas około 15osób przyjechała kuzynka, witam sie z nia i wogóle a babcia na cały głos " No w końcu chociaż raz przytulisz i ucałujesz sie z dziewczyną" No ja ....
Ja unikam spotkań rodzinnych na żadne nie chodzę a wesela czy komunie na szczęście jakoś ostatnio mnie omijają same🤣
Czasami mam wrażenie że wolałabym rozmawiać z obcymi ludźmi niż z rodziną bo nie dość że nie mam o czym z nimi gadać - to jak już coś powiem to mam wrażenie że zrobię z siebie idiotkę i oni to zapamietają i głupio mi będzie jak następny raz ich zobaczę (miałam kilka takich sytuacji które ja mam wrażenie rozpamiętuję a oni już dawno zapomnieli ale siedzi mi to w głowie).
Ja nie lubię spotkań rodzinnych zwłaszcza z rodziną z którą dawno się nie widziałam, bo zaraz będą pytania, a czym się zajmujesz, jakie studia skończyłaś, czy masz faceta itd, nie cierpię tego.
Nie cierpię spotkań rodzinnych i od kilku lat w imprezach typu chrzciny, komunie, wesela nie uczestniczę. W mojej rodzinie już nawet nikogo nie dziwi moja nieobecność
Na szczescnie nie mam spotkan rodzinnych bo o 5 lat mieszkam w roznych miejscach w Polsce. Przed tym, gdy bywały jakieś mini spotkania, wychodziłem gdzies aby ich uniknąć
Może się nie boję, ale nie lubię. Lubię spotkania rodzinne, gdzie są tylko moi rodzice, siostra i siostrzenica. Na inne ważne dla nich, związane z nimi też idę, nawet jak jest reszta rodziny lub ludzie dla mnie obcy. Nie lubię tych imprez i spotkań ze względu na obcych i dalszą rodzinę, ale chce być z nimi tego dnia. Do reszty rodziny nie jeżdżę, nie chodzę i nie obchodzi mnie nawet co oni sobie o tym pomyślą. Ale się już chyba przyzwyczaili, bo zapraszają, ale nie nakłaniają tak jak innych. Tylko ojciec czesto się tłumaczy dlaczego mnie nie ma i często przy tym kłamie. Wkurza się jak ja potem mówię prawdę, że nie chciałam przyjść.
Znaczy, że nie jestem jedyny, który nie utrzymuje kontaktu z rodziną z wyjątkiem najbliższych (rodzice czy dziadkowie). Uff, ulżyło mi bo myślałem, że to ja jestem nienormalny bo nie jestem zapraszany na wesela, śluby, chrzciny itd.
(25 Lis 2023, Sob 16:41)Aspołeczny napisał(a): Znaczy, że nie jestem jedyny, który nie utrzymuje kontaktu z rodziną z wyjątkiem najbliższych (rodzice czy dziadkowie). Uff, ulżyło mi bo myślałem, że to ja jestem nienormalny bo nie jestem zapraszany na wesela, śluby, chrzciny itd.
Jak udało Ci się to osiągnąć ? mnie niestety zapraszają
Zaczynają mnie poważnie męczyć wizyty u babci. Notorycznie wypytuje o potencjalną dziewczynę albo sugeruje że chciałaby mieć prawnuki, bo nie może być gorsza od sąsiadek. Nie umiem z nią rozmawiać, bo wiem, że i tak mnie nie zrozumie, ona żyje w innym świecie. Ale mnie to po prostu dusi
(25 Lis 2023, Sob 19:33)Dalinar napisał(a): Jak udało Ci się to osiągnąć ? mnie niestety zapraszają
To nie zależało ode mnie. Mój problem z kontaktami rodzinnymi utrzymuje się od wielu lat. Kiedyś rodzina zapraszała moich rodziców i mnie (nie mnie i moich rodziców). Ja na tych uroczystościach nigdy się nie bawiłem dobrze, więc nie nawiązywałem "rodzinnych kontaktów indywidulanych" (nie rozmawiałem z kuzynami czy wujkami). W pewnym momencie coś się zepsuło, rodzice zaczęli się wykręć "A my teraz nie możemy przyjść na wasze wesele bo mamy teraz dużo pracy w pracy" i tego typu teksty, więc rodzina przestała zapraszać moich rodziców i tym samym mnie.
Jeśli nie chcesz być zapraszany przez rodzinę to się wykręcaj, wymyślaj wymówki. Raz, drugi, trzeci i dadzą sobie spokój.
(25 Lis 2023, Sob 22:54)Szary napisał(a): Zaczynają mnie poważnie męczyć wizyty u babci. Notorycznie wypytuje o potencjalną dziewczynę albo sugeruje że chciałaby mieć prawnuki, bo nie może być gorsza od sąsiadek. Nie umiem z nią rozmawiać, bo wiem, że i tak mnie nie zrozumie, ona żyje w innym świecie. Ale mnie to po prostu dusi
A musisz chodzić do tej babci? Może najprostsze rozwiązanie (przestawanie odwiedzin) będzie najbardziej skuteczne.
Szkoda mi jej, bo jest samotna - w sensie mieszka sama I chcę jej umilić czas po prostu. Nie chcę potem czuć się winny, że nie spędziłem z nią dostatecznie dużo czasu. Ona jest raczej sympatyczna, ale ma pewne zachowania wynikające z jej wychowania w tamtej epoce, które są dość krzywdzące. Nie wiem, czy ją za to winić.
(26 Lis 2023, Nie 7:57)Szary napisał(a): Szkoda mi jej, bo jest samotna - w sensie mieszka sama I chcę jej umilić czas po prostu. Nie chcę potem czuć się winny, że nie spędziłem z nią dostatecznie dużo czasu. Ona jest raczej sympatyczna, ale ma pewne zachowania wynikające z jej wychowania w tamtej epoce, które są dość krzywdzące. Nie wiem, czy ją za to winić.
A nie zastanawiałeś się nad tym, że być może Babcia ma w nosie to czy doczeka się prawnuków i to jak widzą ją sąsiadki? Być może chodzi jej wyłącznie o Twoje szczęście, widzi, że samotność Ci doskiera, martwi się o Ciebie, chce byś miał dla kogo żyć, komu umilać czas jak jej zabraknie.
(26 Lis 2023, Nie 7:57)Szary napisał(a): Szkoda mi jej, bo jest samotna - w sensie mieszka sama I chcę jej umilić czas po prostu. Nie chcę potem czuć się winny, że nie spędziłem z nią dostatecznie dużo czasu. Ona jest raczej sympatyczna, ale ma pewne zachowania wynikające z jej wychowania w tamtej epoce, które są dość krzywdzące. Nie wiem, czy ją za to winić.
A nie zastanawiałeś się nad tym, że być może Babcia ma w nosie to czy doczeka się prawnuków i to jak widzą ją sąsiadki? Być może chodzi jej wyłącznie o Twoje szczęście, widzi, że samotność Ci doskiera, martwi się o Ciebie, chce byś miał dla kogo żyć, komu umilać czas jak jej zabraknie.
No nie wiem, ona zawsze jest wyczulona na to, co ludzie powiedzą.
(25 Lis 2023, Sob 22:54)Szary napisał(a): Zaczynają mnie poważnie męczyć wizyty u babci. Notorycznie wypytuje o potencjalną dziewczynę albo sugeruje że chciałaby mieć prawnuki, bo nie może być gorsza od sąsiadek. Nie umiem z nią rozmawiać, bo wiem, że i tak mnie nie zrozumie, ona żyje w innym świecie. Ale mnie to po prostu dusi
Mi babcia mówi, że chciałaby jeszcze zdążyć pobawić się na weselu, tylko, że ja nawet chłopa nie mam xD To już mojego brata niech męczy, bo jest ze swoją od kilkunastu lat i o ślubie cisza, ale to ich sprawa. Ogólnie to wspomina coś raz na jakiś czas, ale tragedii nie ma, da się przeżyć
Ja to mam o tyle komfort że moja rodzina już do siebie nie przyjeżdża jeśli chodzi o wujków i ciocie, za to rodzina siostry czasem odwiedzi i tyle. Pomijam jakieś wesela które są średnio co 5 lat czy nawet rzadziej. Na jednym zresztą nie byłem pod pretekstem uczenia się do sesji, a już wtedy fobia rozwinęła mi się na tyle że wiedziałem że i tak zrezygnuję (ze studiów).