09 Lis 2018, Pią 7:43, PID: 770530
@alette, masz rację, że lekarze zbyt lekką ręką rozdają benzodiazepiny pacjentom, którym one nie są potrzebne. Wielu pacjentów można by skutecznie leczyć psychoterapią (lub przynajmniej spróbować) przed wprowadzeniem jakichkolwiek leków.
Jest też model dodawania benzodiazepin przy rozpoczynaniu leczenia SSRI. Owszem, zdarza się, że przy wejściu SSRI nasilają się lęki. Jednak gdy zapisze się benzo komuś o wyraźnie lękowych objawach, to jest ryzyko, że one po prostu zbyt temu komuś posmakują i nie skończy się tylko na doraźnym dodatku przy wchodzeniu w SSRI. Nie wiem, czemu nie wypracowano (albo nie chce się stosować) lepszego modelu wprowadzania SSRI.
Benzodiazepiny mają taką zaletę/wadę, że są przynajmniej początkowo skuteczne. Są pacjenci, którzy nie mają już wiele do stracenia po licznych próbach terapii. Wtedy przewlekłe branie benzodiazepin ("gdy trzeba") może być do rozważenia, szczególnie jeśli istnieje ryzyko poważnego zawalenia sobie życia. Warto jednak i w takiej sytuacji zastępować je innym lekiem anksjolitycznym, który można brać na stałe.
Podsumowując, benzodiazepiny to zbyt silna broń, żeby marnować ją na samym początku, gdy pacjentowi można pomóc np. terapią.
Jest też model dodawania benzodiazepin przy rozpoczynaniu leczenia SSRI. Owszem, zdarza się, że przy wejściu SSRI nasilają się lęki. Jednak gdy zapisze się benzo komuś o wyraźnie lękowych objawach, to jest ryzyko, że one po prostu zbyt temu komuś posmakują i nie skończy się tylko na doraźnym dodatku przy wchodzeniu w SSRI. Nie wiem, czemu nie wypracowano (albo nie chce się stosować) lepszego modelu wprowadzania SSRI.
Benzodiazepiny mają taką zaletę/wadę, że są przynajmniej początkowo skuteczne. Są pacjenci, którzy nie mają już wiele do stracenia po licznych próbach terapii. Wtedy przewlekłe branie benzodiazepin ("gdy trzeba") może być do rozważenia, szczególnie jeśli istnieje ryzyko poważnego zawalenia sobie życia. Warto jednak i w takiej sytuacji zastępować je innym lekiem anksjolitycznym, który można brać na stałe.
Podsumowując, benzodiazepiny to zbyt silna broń, żeby marnować ją na samym początku, gdy pacjentowi można pomóc np. terapią.