09 Sty 2019, Śro 17:11, PID: 778936
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Sty 2019, Śro 17:45 przez BlankAvatar.)
Nie wiem czy taki temat już powstał ale zaryzykuję.
Macie tez tak, że kompletnie nie czaicie większości rzeczy, które czają normiki i związane są z dorosłym życiem?
Może podam przykład. Należę na fejsie do grupy związanej z prawem pracy i co jakiś czas pojawiają się wpisy na temat. np. zakładania działalności. Oczywiście w tych wpisach są poruszane kwestie na temat finansów, podatków o bardzo dziwnych nazwach, których nie potrafię powtórzyć. Najlepsze jest to, że człowiek sobie myśli czasem ile osób w młodym wieku, młodszych często ode mnie (mam 24 lata) zaczyna zakładać firmę. Tak wiem, że nie wszyscy i większość pracuje na etacie ale ci ludzie i tak rozumieją takie podstawy finansowo-gospodarcze. Np. już w liceum na lekcjach przedsiębiorczości ludzie dyskutowali z nauczycielem o tych wszystkich umowach, bankach, kredytach, a ja kompletnie NIC nie rozumiałam z tego. Do dzisiaj nie czaję dokładnych różnic między poszczególnymi umowami, ni wiem gdzie się wiele rzeczy łatwi (np. jak ktoś bierze ślub to musi gdzieś tam chodzić po urzędach różnego typu papiery łatwić, ja bym nie wiedziała nawet gdzie). To samo z wszelkiego rodzaju umowami, regulaminami, wszystkimi papierzyskami pisanymi prawniczym językiem. Przez większość studenckiego życia mieszkałam w akademiku, bo nie stać mnie było na nic innego. Żeby się tam dostać musiałam złożyć masę papierów, więcej niż inni bo pochodzę z rodziny zastępczej. Oczywiście do 23 roku życia papiery składała za mnie siostra. Nie z lenistwa, ja po prostu nie czaję co w tych umowach jest napisane. Zdania są dla mnie za długie, pisane w taki sposób, że wynika z nich wszystko lub nic, dziwne zamienniki słów sa używane, często uprzedmiotowiające człowieka. Nie rozumiem kompletnie umów. A mam wrażenie, że jakimś dziwnym cudem wszyscy je czają, u mnie wszystkie współlokatorki sobie same akademik łatwiły.
Dalej, kwestia spraw codziennych. Nie porafię NIC zorganizować. Ja miałam 20 lat i poszłam na studia to bałam się dosłownie wszystkiego, bałam się dorosłego życia, tymczasem moja 21 letnia przyjaciółka jakiś czas temu pojechała z chłopakiem za granicę i zarobiła na wyjazd do Japonii czego ja bym się bała potwornie ( w sensie jechać tak daleko na obcy kontynent). To samo moja siotrzenica. Jest dobrym sportowcem i całkiem SAMA poleciała na studia do USA w wieku 19 lat gdzie nawet języka nie znała. Nie wiem skąd ludzie biorą tą pewność siebie i odwagę ale wokół mnie notorycznie ktoś gdzieś wyjeżdża, czy do pracy czy na wakacje, a ja boję się wsiąść do pociągu i pojechać np. do Wawy, boję się, że się zgubię
Boli mnie tez takie niezoganizowanie życiowe. Np. są święta a ja nic, dom jak wygląda tak wyglądał. Ostatnio do przyjaciółki poszłam to w szoku byłam jak pięknie świątecznie chatę potrafią przydekorować. Albo zorganizować wyjazdy, gdzie ja z planowaniem czegokolwiek mam duże problemy.
Macie tez tak, że kompletnie nie czaicie większości rzeczy, które czają normiki i związane są z dorosłym życiem?
Może podam przykład. Należę na fejsie do grupy związanej z prawem pracy i co jakiś czas pojawiają się wpisy na temat. np. zakładania działalności. Oczywiście w tych wpisach są poruszane kwestie na temat finansów, podatków o bardzo dziwnych nazwach, których nie potrafię powtórzyć. Najlepsze jest to, że człowiek sobie myśli czasem ile osób w młodym wieku, młodszych często ode mnie (mam 24 lata) zaczyna zakładać firmę. Tak wiem, że nie wszyscy i większość pracuje na etacie ale ci ludzie i tak rozumieją takie podstawy finansowo-gospodarcze. Np. już w liceum na lekcjach przedsiębiorczości ludzie dyskutowali z nauczycielem o tych wszystkich umowach, bankach, kredytach, a ja kompletnie NIC nie rozumiałam z tego. Do dzisiaj nie czaję dokładnych różnic między poszczególnymi umowami, ni wiem gdzie się wiele rzeczy łatwi (np. jak ktoś bierze ślub to musi gdzieś tam chodzić po urzędach różnego typu papiery łatwić, ja bym nie wiedziała nawet gdzie). To samo z wszelkiego rodzaju umowami, regulaminami, wszystkimi papierzyskami pisanymi prawniczym językiem. Przez większość studenckiego życia mieszkałam w akademiku, bo nie stać mnie było na nic innego. Żeby się tam dostać musiałam złożyć masę papierów, więcej niż inni bo pochodzę z rodziny zastępczej. Oczywiście do 23 roku życia papiery składała za mnie siostra. Nie z lenistwa, ja po prostu nie czaję co w tych umowach jest napisane. Zdania są dla mnie za długie, pisane w taki sposób, że wynika z nich wszystko lub nic, dziwne zamienniki słów sa używane, często uprzedmiotowiające człowieka. Nie rozumiem kompletnie umów. A mam wrażenie, że jakimś dziwnym cudem wszyscy je czają, u mnie wszystkie współlokatorki sobie same akademik łatwiły.
Dalej, kwestia spraw codziennych. Nie porafię NIC zorganizować. Ja miałam 20 lat i poszłam na studia to bałam się dosłownie wszystkiego, bałam się dorosłego życia, tymczasem moja 21 letnia przyjaciółka jakiś czas temu pojechała z chłopakiem za granicę i zarobiła na wyjazd do Japonii czego ja bym się bała potwornie ( w sensie jechać tak daleko na obcy kontynent). To samo moja siotrzenica. Jest dobrym sportowcem i całkiem SAMA poleciała na studia do USA w wieku 19 lat gdzie nawet języka nie znała. Nie wiem skąd ludzie biorą tą pewność siebie i odwagę ale wokół mnie notorycznie ktoś gdzieś wyjeżdża, czy do pracy czy na wakacje, a ja boję się wsiąść do pociągu i pojechać np. do Wawy, boję się, że się zgubię
Boli mnie tez takie niezoganizowanie życiowe. Np. są święta a ja nic, dom jak wygląda tak wyglądał. Ostatnio do przyjaciółki poszłam to w szoku byłam jak pięknie świątecznie chatę potrafią przydekorować. Albo zorganizować wyjazdy, gdzie ja z planowaniem czegokolwiek mam duże problemy.