27 Sty 2011, Czw 16:09, PID: 236937
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Lis 2018, Śro 8:11 przez BlankAvatar.)
Edytowane przez administratora - dodany późniejszy wpis na temat wychodzenia z uzależnienia:
Koniec noty administracyjnej, poniżej oryginalny wpis autorki tematu
Chciałabym ostrzec wszystkich którzy zaczynają nadużywać tego typu leków ponieważ nawet nie będziecie wiedzieć kiedy się uzależnicie.
Ja brałam na początku sporadycznie ten cudowny lek-jak mi się wcześniej wydawało a od pięciu lat zażywałam co dziennie. Zaczęło się od 1 tabletki (0,5) dziennie na poprawienie nastroju. Po jakimś czasie jedna tabletka już nie wystarczała więc podnosiłam dawki stopniowo. po jakimś czasie przeważnie wystarczyło na dobę ok.6mg.czsem zdarzyło się tak że były sytuacje stresujące i zażywałam po 3mg.na raz. leki wypisywałam z sześciu zródeł i nigdy nie miałam z tym większego problemu. Byłam zapisana w 3 przychodniach, a udawało mi się też wypisywać na najbliższych w rodzinie oraz prywatnie. Biorąc te leki byłam spokojna, opanowana a po za tym wszystko mi zwisało. Któregoś dnia kiedy wstałam rano zobaczyłam że mam tylko trzy tabletki (1mg.)Myślałam że wystarczy do następnego dnia. Jednak myśli i obawa czy na pewno jutro wypiszą mi receptę była bardzo wielka. Czułam się okropnie-ciśnienie skakało mi raz w górę raz w dół, całe ciało drżało i okropny ucisk w klatce piersiowej. Myślałam że mam zawał. Przemęczyłam się jakoś do wieczora ale i tak trafiłam do szpitala. W szpitalu oczywiście nie przyznałam się że nadużywam benzo ale w rzeczywistości nie zdawałam sobie sprawy co mi jest. Rano do szpitala oczywiście kazałam mojej mamie przywieść mi zomiren i kiedy wzięłam odpowiednią dawkę wszystkie złe objawy minęły. Pamiętam jak dziś że pomyślałam wtedy-niestety muszę zażywać ten lek chyba do końca życia. Wydawałam na te leki ogromną ilość pieniędzy nawet oszczędności mojego synka. Kiedy wyszłam ze szpitala okazało się że mam uszkodzoną lewą komorę serca. Zaobserwowałam że kiedy rano nie wezmę leku zaczynały się drgawki, nadmierna potliwość, ucisk w klatce piersiowej i uczucie jakbym zaraz miała umrzeć. Było to straszne ciągle tylko myślałam na ile dni wystarczy mi lekarstw, gdzie wypisać czy wypiszą czy nie-całe życie zaczęło się kręcić wokół jednej głupiej tabletki. Zauważyłam że nie mogę wyjść z domu bez zażycia leku. lub kiedy przyjeżdżali do mnie znajomi zażywałam najczęściej 2mg lub więcej. czułam się wtedy bardziej wyluzowana. Zaczęłam unikać towarzystwa, nie cierpiałam jak ktoś mnie odwiedza, przestałam słuchać muzyki, wychodzić na imprezy, straciłam jakiekolwiek zainteresowania. Mój mąż widział co się ze mną dzieje, zresztą sam przeżył przeze mnie wiele upokorzeń. Kilka razy zasnęłam na imprezie gdzie wcale dużo nie wypiłam albo znalazł mnie w ubikacji nieprzytomną gdzie spałam na posadzce. Często też miałam napady złości. Kłóciłam się wtedy z mężem a gdy wypiłam alkohol po benzo nie pamiętałam że w ogóle jakaś awantura miała miejsce. Kiedy mój mąż widział co się dzieje-poczytał na temat ZOMIRENU,AFOBANU,ESTAZOLAMU i już wiedział że jestem uzależniona. Załatwił mi DETOX w Złotoryi w szpitalu psychiatrycznym w którym czekało mnie piekło. Spędziłam tam w zamknięciu 7tygodni.Na początku było jeszcze do wytrzymania ponieważ dostawałam benzo ale dawka była zmniejszana aż do zera i wtedy nie wiem jak przeżyłam te kilka dni. Wyłam z bólu, nie mogłam spać, jeść, strasznie wymiotowałam, czułam okropne drżenie mięśniowe. Taki stan utrzymywał się ok 3-4 dni.Po czwartym dniu trochę puściło. Wymioty ustąpiły, ból był nawet do wytrzymania. jednak musicie wiedzieć że trzeba kilku miesięcy żeby żyć tak jak dawniej-ZANIM ZACZELIŚMY ZAŻYWAĆ BENZODIAZEPINY. Najgorsze były noce. Kilka razy musiałam się przebierać bo byłam mokra jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody. Musicie też wiedzieć że śnią się straszne sny albo czuje się pieczenie całego ciała -ja tych objawów nie miałam ale widziałam u innych osób w szpitalu. Każdy przechodzi to inaczej jedni gorzej jedni lepiej, Pamiętajcie że nie jesteście z tym problemem sami i że naprawdę można sobie pomóc. Musicie tylko tego chcieć Ja jestem już 4 miesiące po detoxie i teraz czuje się w miarę dobrze. Cieszę się że nie muszę myśleć ciągle o tych lekach, kombinować z receptami i że w końcu jestem WOLNA
Jeśli macie jakieś pytania,piszcie w tym temacie postaram sie pomóc w miare możliwości.
Pozdrawiam wszystkich
(27 Lis 2018, Wto 13:48)BlankAvatar napisał(a): Po pobieżnym przeglądzie literatury: o dziwo, jest mało badań nad skutecznymi programami odstawiania benzodiazepin, stąd zamieszanie w rekomendacjach. Niestety wynika z tego, że trudno wskazać interwencje "pierwszego rzutu". Wygląda na to, że trzeba po prostu próbować.
Jednocześnie dodam, że przy szukaniu rozwiązania trzeba zwrócić uwagę do kogo kierowana jest interwencja: inne problemy z odstawieniem będzie miała osoba starsza, która brała benzodiazepinę na bezsenność, a inne - ktoś z zaburzeniem lękowym. Niby oczywiste, ale może umknąć. Z tego powodu dane interwencje będą miały różne drugorzędne cele. Pierwszorzędnym celem jest oczywiście zwiększenie szansy na odstawienie benzo, obniżenie nasilenia objawów odstawiennych oraz obniżenie ryzyka powrotu do brania. Drugorzędnym celem jest np. obniżenie objawów lękowych przy nerwicy, którą benzo miało leczyć.
Leki - (1):
- Kwas walproinowy vs placebo - może zwiększać szansę na odstawienie benzo (I), ale nie pomaga przy redukcji lęku (II).
- Karbamazepina vs placebo - raczej nie pomaga przy odstawieniu, choć być może przy lęku.
- Lit vs placebo - raczej nie pomaga.
- Pregabalina vs placebo - może pomagać, ale przy redukcji symptomów odstawiennych i lęku.
- Kaptodiam vs placebo - może pomagać przy redukcji symptomów odstawiennych i lęku.
- Paroksetyna vs placebo + brak interwencji - może pomagać przy redukcji symptomów odstawiennych i lęku.
- TCA vs placebo - mogą zwiększać szansę na odstawienie benzo długoterminowo.
- Alpidem vs placebo - raczej szkodzi.
- Buspiron vs placebo - brak efektu.
- Flumazenil vs placebo - może pomagać przy redukcji symptomów odstawiennych i lęku.
- Progesteron vs placebo - raczej nie pomaga; może przeszkadzać przy redukcji efektów ubocznych.
- Propranolol vs placebo - brak efektu.
- Asparaginian magnezu vs placebo - może przeszkadzać.
- Substancje homeopatyczne - brak efektu.
Uwagi i wnioski:
- Nie wszystkie badania mierzyły te same efekty np. niektóre skupiały się tylko na zwiększeniu szansy na odstawienie benzo, ale nie na redukcji symptomów odstawiennych (więcej w oryginalnym tekście).
- Większość wyników zostało sklasyfikowane jako dowody słabej lub bardzo jakości metodologicznej (czytaj: mało badań, ryzyko biasu, problemy z pomiarem). To że dowody są słabej jakości nie oznacza, że badania były przeprowadzane przez pięciolatka na rybkach akwariowych - np. prawie wszystkie miałby grupę kontrolną z placebo. Oznacza to jednak, że wyniki są niepewne i na ich podstawie nie można rekomendować któregoś z leków jako najlepszego czy nawet wskazanego. Choć przy braku alternatywy, nawet dowód o słabej jakości może dać wystarczający powód, by spróbować.
- Mało który lek pomaga bezpośrednio poprzez zwiększenie szansy na odstawienie benzo (być może tylko kwas walproinowy i niektóre TCA). Część z badanych leków może redukować przykre skutki odstawienia i/lub lęk, co potencjalnie może pomóc pośrednio.
Interwencje psychologiczne (2):
- CBT + stopniowe odstawiane vs samo stopniowe odstawiane - psychoterapia pomaga, ale z czasem efekt jest coraz mniej widoczny. Dowody średniej jakości.
- CBT bez stopniowego odstawiania vs typowe leczenie - brak różnic.
- Dialog motywujący Millera - nie jest jasne czy jest lepsze od typowego leczenia.
- Techniki relaksacyjne - z czasem mogą dawać lepsze efekty od typowego leczenia.
- Ustrukturyzowane doradztwo lekarza ogólnego (internisty) - po czasie wychodzi na jaw, że daje lepsze efekty niż typowe podejście.
- Inne typy interwencji jak 12 kroków, grupy wsparcia, terapia rodzinna i par, podejście psychodynamiczne, terapia wspierająco-ekspresywna, doradztwo nie weszły do analiz ponieważ nie było odpowiednich badań lub cechowały się brakami/różnicami metodologicznymi uniemożliwiającymi porównania skuteczności.
Leczenie u pacjentów z zaburzeniami lękowymi - ogólne uwagi (3):
- Najlepsze wydaje się być stopniowe schodzenie z dawki; nie ma zgody jak długo powinno trwać, ale dla większości pacjentów zaleca się 8-12 tygodni, nie dłużej jak pół roku. Generalnie zalecane jest podejście elastyczne pod pacjenta. Lepiej, żeby schodzenie nie trwało jednak zbyt długo, bo zwiększa się ryzyko przerwania leczenia.
- Przy stopniowym schodzeniu z dawki 2/3 pacjentów osiąga cel. Trwanie przy minimalnej dawce jest niewskazane, bo zwiększa się ryzyko powrotu do punktu wyjścia.
- Należy zastanowić się czy w wypadku pacjentów, którzy wielokrotnie wracali do uzależnienia, nie lepsze będzie kontynuowanie przepisywania benzodiazepin, przy jednoczesnym stałym monitorowaniu chronicznych skutków ubocznych.
- Najłatwiej jest na początku, wraz ze zmniejszaniem dawki symptomy odstawienia mogą się nasilać. W razie potrzeby obniżanie dawki nie musi być regularne.
- W ciężkich przypadkach można spróbować zastąpić pierwotną benzodiazepinę, inną o dłuższym okresie półtrwania (np. diazepam), ale trudno powiedzieć czy to przyniesie korzyść. Poza tym, zazwyczaj potrzeba dużej dawki, żeby "dorównać" pierwotnej substancji.
- Dodatek innych leków:
- hydroksyzyna - trudno powiedzieć
- fenobarbital - używany w USA, ale raczej nie lepszy niż diazepam
- paroksetyna - może zwiększać ryzyko rezygnacji
- reszta - patrz akapit Leki
- Psychoterapia grupowa może służyć jako forma wsparcia, a CBT wspomóc redukowanie dawek.
- Interwencje edukacyjne i motywujące dopasowane do pacjenta pomagają nawet u chronicznie uzależnionych.
- Prawdopodobnie dobrze jest łączyć różne typy interwencji.
Źródła i dodatkowe informacje - patrz: oryginalny wpis
Koniec noty administracyjnej, poniżej oryginalny wpis autorki tematu
Chciałabym ostrzec wszystkich którzy zaczynają nadużywać tego typu leków ponieważ nawet nie będziecie wiedzieć kiedy się uzależnicie.
Ja brałam na początku sporadycznie ten cudowny lek-jak mi się wcześniej wydawało a od pięciu lat zażywałam co dziennie. Zaczęło się od 1 tabletki (0,5) dziennie na poprawienie nastroju. Po jakimś czasie jedna tabletka już nie wystarczała więc podnosiłam dawki stopniowo. po jakimś czasie przeważnie wystarczyło na dobę ok.6mg.czsem zdarzyło się tak że były sytuacje stresujące i zażywałam po 3mg.na raz. leki wypisywałam z sześciu zródeł i nigdy nie miałam z tym większego problemu. Byłam zapisana w 3 przychodniach, a udawało mi się też wypisywać na najbliższych w rodzinie oraz prywatnie. Biorąc te leki byłam spokojna, opanowana a po za tym wszystko mi zwisało. Któregoś dnia kiedy wstałam rano zobaczyłam że mam tylko trzy tabletki (1mg.)Myślałam że wystarczy do następnego dnia. Jednak myśli i obawa czy na pewno jutro wypiszą mi receptę była bardzo wielka. Czułam się okropnie-ciśnienie skakało mi raz w górę raz w dół, całe ciało drżało i okropny ucisk w klatce piersiowej. Myślałam że mam zawał. Przemęczyłam się jakoś do wieczora ale i tak trafiłam do szpitala. W szpitalu oczywiście nie przyznałam się że nadużywam benzo ale w rzeczywistości nie zdawałam sobie sprawy co mi jest. Rano do szpitala oczywiście kazałam mojej mamie przywieść mi zomiren i kiedy wzięłam odpowiednią dawkę wszystkie złe objawy minęły. Pamiętam jak dziś że pomyślałam wtedy-niestety muszę zażywać ten lek chyba do końca życia. Wydawałam na te leki ogromną ilość pieniędzy nawet oszczędności mojego synka. Kiedy wyszłam ze szpitala okazało się że mam uszkodzoną lewą komorę serca. Zaobserwowałam że kiedy rano nie wezmę leku zaczynały się drgawki, nadmierna potliwość, ucisk w klatce piersiowej i uczucie jakbym zaraz miała umrzeć. Było to straszne ciągle tylko myślałam na ile dni wystarczy mi lekarstw, gdzie wypisać czy wypiszą czy nie-całe życie zaczęło się kręcić wokół jednej głupiej tabletki. Zauważyłam że nie mogę wyjść z domu bez zażycia leku. lub kiedy przyjeżdżali do mnie znajomi zażywałam najczęściej 2mg lub więcej. czułam się wtedy bardziej wyluzowana. Zaczęłam unikać towarzystwa, nie cierpiałam jak ktoś mnie odwiedza, przestałam słuchać muzyki, wychodzić na imprezy, straciłam jakiekolwiek zainteresowania. Mój mąż widział co się ze mną dzieje, zresztą sam przeżył przeze mnie wiele upokorzeń. Kilka razy zasnęłam na imprezie gdzie wcale dużo nie wypiłam albo znalazł mnie w ubikacji nieprzytomną gdzie spałam na posadzce. Często też miałam napady złości. Kłóciłam się wtedy z mężem a gdy wypiłam alkohol po benzo nie pamiętałam że w ogóle jakaś awantura miała miejsce. Kiedy mój mąż widział co się dzieje-poczytał na temat ZOMIRENU,AFOBANU,ESTAZOLAMU i już wiedział że jestem uzależniona. Załatwił mi DETOX w Złotoryi w szpitalu psychiatrycznym w którym czekało mnie piekło. Spędziłam tam w zamknięciu 7tygodni.Na początku było jeszcze do wytrzymania ponieważ dostawałam benzo ale dawka była zmniejszana aż do zera i wtedy nie wiem jak przeżyłam te kilka dni. Wyłam z bólu, nie mogłam spać, jeść, strasznie wymiotowałam, czułam okropne drżenie mięśniowe. Taki stan utrzymywał się ok 3-4 dni.Po czwartym dniu trochę puściło. Wymioty ustąpiły, ból był nawet do wytrzymania. jednak musicie wiedzieć że trzeba kilku miesięcy żeby żyć tak jak dawniej-ZANIM ZACZELIŚMY ZAŻYWAĆ BENZODIAZEPINY. Najgorsze były noce. Kilka razy musiałam się przebierać bo byłam mokra jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody. Musicie też wiedzieć że śnią się straszne sny albo czuje się pieczenie całego ciała -ja tych objawów nie miałam ale widziałam u innych osób w szpitalu. Każdy przechodzi to inaczej jedni gorzej jedni lepiej, Pamiętajcie że nie jesteście z tym problemem sami i że naprawdę można sobie pomóc. Musicie tylko tego chcieć Ja jestem już 4 miesiące po detoxie i teraz czuje się w miarę dobrze. Cieszę się że nie muszę myśleć ciągle o tych lekach, kombinować z receptami i że w końcu jestem WOLNA
Jeśli macie jakieś pytania,piszcie w tym temacie postaram sie pomóc w miare możliwości.
Pozdrawiam wszystkich