03 Paź 2017, Wto 21:22, PID: 712577
Zależy, co rozumiemy pod hasłem pomaga.
Jeśli chodzi o mnie - cóż, wiadomo, w odpowiedniej ilości jest w stanie dodać pewności siebie. Chociaż bardziej stawiałabym na odblokowanie, zanik pełnej świadomości. Skoro nie jest się w pełni świadomym, to oczywiste, że nie myśli się o pierdołach typu: "Boże, moje lewe oko jest pół milimetra niżej od prawego - wszyscy na pewno to widzą, wyglądam jak monstrum!" albo "Nic nie powiem, bo przecież co mogę powiedzieć, z pewnością wyjdę na debilkę". Po prostu puszczają blokady, które na co dzień mnie dręczą. Wtedy nie skupiam się wyłącznie na sobie i swoich wadach, ale potrafię rozmawiać z drugą osobą; dostrzegam otoczenie. Zaczynam działać jak normalny (a przynajmniej niefobiczny) człowiek.
Jeśli chodzi o mnie - cóż, wiadomo, w odpowiedniej ilości jest w stanie dodać pewności siebie. Chociaż bardziej stawiałabym na odblokowanie, zanik pełnej świadomości. Skoro nie jest się w pełni świadomym, to oczywiste, że nie myśli się o pierdołach typu: "Boże, moje lewe oko jest pół milimetra niżej od prawego - wszyscy na pewno to widzą, wyglądam jak monstrum!" albo "Nic nie powiem, bo przecież co mogę powiedzieć, z pewnością wyjdę na debilkę". Po prostu puszczają blokady, które na co dzień mnie dręczą. Wtedy nie skupiam się wyłącznie na sobie i swoich wadach, ale potrafię rozmawiać z drugą osobą; dostrzegam otoczenie. Zaczynam działać jak normalny (a przynajmniej niefobiczny) człowiek.
W gorsze dni natomiast, alkohol potrafi nieco znieczulić. Nadal myślę o smutkach i mam doła, ale jakoś robię się obojętna na to. Chwilowa ulga (i kac-morderca na drugi dzień). Pomału chyba się z nim zaprzyjaźniam :-)
Jeśli jednak spożywa się alkohol w nadmiernej ilości, to już jest problem. Chwilowa ulga bywa czasem lepsza niż nieustanna sielanka ;-) Wtedy przynajmniej można czerpać minimalną radość z tego - jeśli tak to można nazwać. Oczywiście, piwo nie jest dla mnie alkoholem - jako tako. Jest ciężkie, wypycha, no i ten tego.. Jest w porządku, pod warunkiem że wypije się z 1-2 dla smaku (najlepiej czeskie, kraftowe). Mówiąc ALKOHOL, mam raczej na myśli trunki WYSOKO procentowe. Chociaż, w sumie to nieistotne :-D
Procenty na pewno znieczulają, czasem poprawiają humor, ale na dłuższą metę - raczej nie pomagają. Zwłaszcza, jeśli ma się tendencję do uzależnień od używek... Bardzo szybko dochodzą do tego papierosy, z czasem może trawka, a i od cięższych narkotyków się nie stroni. Cóż, może to już przesada, ale takie przypadki też się zdarzają. Także, oczywista oczywistość - z umiarem wszystko jest dla ludzi. Względnie mogę uznać, że trunki wspomagają mnie w walce z szarą rzeczywistością, ale na pewno nie pomagają mi w niczym...