10 Paź 2010, Nie 21:10, PID: 225231
Eskevar - masz prawo nie lubić ludzi, tylko czy dzięki temu czujesz się lepiej jak sie od nich izolujesz? Wydaję mi się, że jednak człowiek potrzebuje kontaktów z innymi to jest w naszej naturze.
10 Paź 2010, Nie 21:10, PID: 225231
Eskevar - masz prawo nie lubić ludzi, tylko czy dzięki temu czujesz się lepiej jak sie od nich izolujesz? Wydaję mi się, że jednak człowiek potrzebuje kontaktów z innymi to jest w naszej naturze.
11 Paź 2010, Pon 8:27, PID: 225248
A ja byłam na weselu w ten weekend Na szczeście rodzinnym, wiec sporo osob tam znalam. Nie bylo tak źle, moja rodzinka zna mnie i nie probuje na sile wyciagac do rożnych ( beznadziejnych wg mnie) zabaw, np. oczepin. U nas na weselach jest zwyczaj, że większosc tanców jest wspólnych, jakies kółeczka, pociągi itd może ze dwa tance"dla dwojga".
Również jestem zdania, że mimo wszystko trzeba wychodzić do ludzi.
25 Paź 2010, Pon 18:23, PID: 226366
Wesele dla mnie to w sumie nic takiego.bo sie już przyzwyczaiłem że nic nie muszę i wiekoszość osób wię ze jestem dzik.ale ostatnio przypal bo brejdaczak cioteczna chce mnie na starszego brac,mowi ze nikogo niemoga znalezc.a to ma byc niby kawaler.Ona wie ze jestem taki niesmialy i malo przebojowy.Ale kogos musza wziasc.no ale co skoro ja niemam ochoty,wydaje mi sie ze nie dam rady.to trzeba bc obrotnymitd.i wlasnie taka osobe powinnio sie szukac bo to sie moja z celem.
31 Paź 2010, Nie 2:29, PID: 226682
wesela w Polsce w wiekszosci to taki kur...obciach i zenada ze az mnie skreca- banda pijanych grubych wujkow, ciotek etc. namawia cie zebys z nimi popier..w jakims korowodzie kurczakow przy akompaniamencie wiejskiej orkiestry...a to dlatego, ze wesele musi byc hiperuniwersalne pod wzgledem pokoleniowym, muzycznym itd. a jak powszechnie wiadomo jak cos jest dla wszystkich to jest choojowe
05 Lis 2010, Pią 8:16, PID: 227153
Ile wypada dać pieniędzy jak jest się świadkiem, żeby było miło, ale portfela nie rozwaliło?
05 Lis 2010, Pią 14:03, PID: 227165
Jak idziesz bez pary to 200 zł styknie moim zdaniem. Jak z osobą towarzyszącą 300-500 (dla mnie ta górna granica to tylko dla osób bliskich). Ale tak naprawdę to każdy daje tyle, na ile go stać.
05 Lis 2010, Pią 16:03, PID: 227179
No moją parą jest świadkowa, której nigdy w życiu nie widziałem i poznam ją dobiero w dniu ślubu Tak myślałem, że 200-300 dam. A te 500 jak z parą to w znaczeniu, że oboje do jedej koperty wrzucamy? Moja mama też idzie na ten ślub, mówiłem jej, że by się nie pogniewali jakbyśmy razem dali jeden prezent, ale ona, że nie
06 Lis 2010, Sob 18:41, PID: 227259
Jak nie znasz świadkowej to dawanie wspólnego prezentu odpada Jak idzie się z osobą towarzyszącą, to się daje jedną kopertę.
Czy jeden prezent z mamą, to zależy ile masz lat i czy pracujesz, ja zawsze dawałam z rodzicami, a tylko kwiaty od siebie. Zresztą jak odbierają te koperty, to i tak nie wiedzą co od kogo.
13 Lis 2010, Sob 13:00, PID: 227704
Poszedłem wczoraj na ten ślub, przedstawiają mnie świadkowej
Ona: Cześć, miło cię poznać Ja: Yghhuhbc Ładna dziewczyna, miła, fajnie nam się rozmawiało i dobrze bawiliśmy się razem całą noc. Naprawdę mi się spodobała i nie wyglądało na to żeby nudziła się w moim towarzystwie. Poczułem pałera i wymieniliśmy się numerami, ale oczywiście zgodnie z tradycją nie może mnie spotkać nic dobrego... nasi rodzice uśwadomili nas, że jesteśmy kuzynostwem A co do ślubu to cięzko na początku było bo praktyczniew cały czas musiałem stać z parą młodą na środku otoczony i obserwowany. Pierwsze pare godzin wesela było czerstwe jak wczorajszy chleb. Praktycznie żadnej młodzieży, nikt się nie bawi tylko siedzą i kotleta wcinają. Można powiedzieć, że moja matka rozkręciła imprezę zmuszając mnie do wyjścia na parkiet... potem już z niego nie schodziłem, nawet jeśli byłem w jedynej parze, ktora akurat tanczyła, wszycy się gapili, ale miałem wy+. Druhna musiała jechać do domu wcześniej, zostałem sam, nikogo nie znam, zamuła no to uciekłem do chaty koło północy
13 Lis 2010, Sob 13:36, PID: 227706
nie wazne ze kuzynka, wazne ze staje
13 Lis 2010, Sob 15:15, PID: 227709
Widze, że od razu do rzeczy Ale nic tam nie stało
13 Lis 2010, Sob 18:13, PID: 227714
oj tam, nie musza byc od razu z tego dzieci %)
14 Lis 2010, Nie 16:33, PID: 227762
Swangoz większe zakręty na forum.
14 Lis 2010, Nie 19:02, PID: 227766
cytat:
ramirez napisał(a):Swangoz większe zakręty na forum. Dlaczego tak sądzisz?
14 Lis 2010, Nie 21:43, PID: 227774
Proszę pisać na temat, bo offtopowe posty będziemy kasować.
14 Lis 2010, Nie 22:11, PID: 227778
[quote="Matatjahu"]Można powiedzieć, że moja matka rozkręciła imprezę zmuszając mnie do wyjścia na parkiet... potem już z niego nie schodziłem, nawet jeśli byłem w jedynej parze, ktora akurat tanczyła, wszycy się gapili, ale miałem wy+]
To co ty na tym forum robisz? Ja byłem ostatnio na 2óch weselach i tańczyłem całe 5 minut z kuzynką. Poszło mi słabo (a chyba nawet bardzo słabo), ale mimo to nie żałuje, że dałem się wyciąnąć
15 Lis 2010, Pon 8:55, PID: 227792
Piotr napisał(a):[quote="Matatjahu"]Można powiedzieć, że moja matka rozkręciła imprezę zmuszając mnie do wyjścia na parkiet... potem już z niego nie schodziłem, nawet jeśli byłem w jedynej parze, ktora akurat tanczyła, wszycy się gapili, ale miałem wy+] Heh, a co najlepsze zacząłem tańczyć kiedy jeszcze byłem trzeźwy! Jestem z siebie dumny. Dałem kopa fobii, ale już powoli mi euforia przechodzi. Dobre było też to kiedy państwo młodzi zaczęli się kłucić już po godzinie od ślubu. Teściowie musieli interweniować. Myślałem, że jeszcze tej samej nocy rozwód zaliczymy :-)
07 Gru 2010, Wto 21:28, PID: 231015
ja na swoim pierwszym weselu byłem miesiąc temu i tak się złożyło, że akurat było to wesela brata (w dodatku zostałem mianowany na świadka), więc o odmowie nie było mowy, pomimo nalegań rodziny poszedłem tam bez osoby towarzyszącej... na szczęście dla mnie w rodzinie panny młodej były także osoby bez pary... jeśli doliczyć do tego trochę alkoholu i jakoś się kręcił... ogólnie to nie żałuję tego, że poszedłem tam sam
07 Gru 2010, Wto 23:57, PID: 231031
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Gru 2010, Wto 23:58 przez Muchozol.)
JA z reguly szerokim lukiem staram sie omijac rodzinne wesela. Nienawidze tych mord! Mam duza rodzine, a trzymam moze z trzema osobami w niej. Troche moze to nie ladnie, ale klade na to, zycie jest brutalne, trzeba sobie radzic. Ojciec tylko zawsze ma wonty, bo On jest mega rodzinny, albo chce na takiego wygladac.
Natomiast na wesele kumpla zawsze ide z checia, jest sie z kim napic itp. NIkt nie zadaje pytan w stylu czemu sam, co robisz teraz, dlaczego nie tanczysz. W tym roku bylem na trzech weselach, w tym jedno to wesele mojego kolegi, ktory postanowil sie ozenic w mlodym wieku bo spotkal ta jedyna. Wesele w miescie mozna by powiedziec, pierwszy raz bylem na takim i bylo super jak dla mnie. Tak mlodziezowo bym powiedzial. Mlody ksiadz, spoko kazanie powiedzial na luzie, potem wesele, ich rodzice spoko, chodzili, gadali z nami, muzyka - DJ, pierwszy raz bylem na impresie z DJ i bylo wy+. Co prawda nie chulałem bo kontuzja nogi, ale grali na prawde super, przynajmniej ja lubie szybkie kawalki w stylu rock'n'roll'a. No i pierwsze wesele, gdzie nie spotkalem zadnego z+. Tak to zwykle kilku sie trafi, zwykle pijani i doprowadzaja do mdlosci. Nie ma to jak zapach potu na sali!
04 Cze 2017, Nie 23:37, PID: 704026
A ja wam powiem, ze lubie wesela. A moze inaczej, lubilbym gdyby ktos mnie na takiego zaprosil. Poza weselami rodzinnymi na ktorych bylem 2 razy, ktorych nie znosze z oczywistych wzgledow kontroli czy, co, gdzie i z kim. Trzeba sie pilnowac na kazdym kroku i myslec nad wszystkim wylacznie pod katem zrobienia dobrego wrazenia bo przeciez ciocia Fredzia bacznie obserwuje. Jesli wypadniesz dobrze to i tak bedzie to kazdemu obojetne, a wysilki mentalne jako fobika niedocenione. Ale gdy wyoadniesz zle to tylko narobic sobie mozna siary przed rodzina nawet i na cale zycie. Takze rodzinne wesela to malo przyjemna zabawa.
Ale juz znajomych wesela to inna bajka. Jestes oceniany w innych kategoriach niz relacji rodzinnych co juz zrzuca spory ciezar. Nie masz zadnej presji na wypadniecie dobrze, bo jako kolega jestes osoba drugoplanowa i jesli nie chcesz nie zwracaja na ciebie wiekszej. uwagi. Masz totalna swobode dzialania.Masz ochote wlaczyc sie do rozmowy 2 wujkow lekko juz pod% ? A moze jakas samotna urocza samotna panienka siedzi i przeglada fejsa pod stolem? Kumpel, Pan, Pani mloda ma czas na chwile rozmowy albo chcesz zagaic do innego fobika gdzies w kacie? Pewnie, chcesz dzialaj. Jak nie to samemu, czemu nie. Siadasz, jesz, pijesz, jesz, kibel, jesz, moze tanczysz, jakies zabawy, dwor. Do tego czasu moze zamienisz z kims pare slow, a moze nie. I to jest piekne, totalna swoboda robisz co ci sie podoba! Posiedzisz, popatrzysz i jesli uwazasz ze dosc atrakcji na dzis to idziesz do pokoju / jedziesz do domu. Proste Podsumowujac wesele znajomych: kosztem malych nerwow mozna sie nieco uspolecznic, kogos poznac, a juz an pewno w kazdym razie wyjsc z domu i milo, kreatywnie zpedzic czas doswiadczajac zycia. Z pewnoscia bedzie fotograf i zostaniesz uwieczniony na niejednym zdjeciu wiec po latach bedziesz mogl przywolywac sobie te wspomnienia z roznymi pozytywnymi emocjami. Dlatego tak zaluje, ze nigdy nie mialem okazji uczestniczyc jako osoba drugoplanowa na takim weselu. Takze jesli ktos z Was planuje jakies wesele, a np. ma malo znajomych czy cus albo szukaja kolegi towazyszacego to z checia pisze sie oczywiscie wiadomo. Nie na krzywy ryj.
30 Cze 2017, Pią 14:53, PID: 705845
Heh, jutro mam wesele kuzyna i mam obawy co do tego jak to będzie wyglądało. Właściwie z nikim z rodziny nie utrzymuje kontaktów, widzę się z nimi raz na na tzw. ruski rok, zawsze tak zresztą było. Obawiam się że przesiedzę całą imprezę milcząc. Wczoraj przypadkiem spotkałam kuzynkę z którą będę siedzieć przy stoliku i rozmowa bardzo szybko się zakończyła, bo nie bardzo miałam z nią o czym rozmawiać, a ona też do rozmowy się nie paliła. Wiem że jeszcze jedna kuzynka będzie bez osoby towarzyszącej, ale boję się, że towarzystwo będzie spędzać czas ze sobą, nie zwracając na mnie zbytnio uwagi. Poza tym obawiam się wścibskich i z+ pytań typu dlaczego przyszłam sama albo pytań o moją eks-pracę - nie mam ochoty się tłumaczyć dlaczego już tam nie pracuję, bo na samo wspomnienie o tej pracy eufemizując, odczuwam negatywne emocje.
Najgorsze jest to, że w razie kompletnej , nie będzie możliwości się stamtąd urwać
26 Lip 2017, Śro 18:33, PID: 708064
Ja mam za rok wesele brata i nie ma opcji, że się z tego wykręcę, bo no, głupio by mi było. A perspektywa tego wesela mnie przeraża.
Tańczyć nie umiem i raczej nie lubię, a muzyką weselną i tymi weselnymi zabawami poniekąd gardzę. Zbawieniem jest alkohol, chociaż nigdy się jeszcze nie upijałam i nie bawiłam w gronie rodziny, wydaje mi się to strasznie niezręczne i no, nie wyobrażam sobie tego. Najgorsze, że nie mam z kim iść i wątpię, że przez ten rok to się zmieni. Wesela wydają mi się w ogóle czymś takim depresyjnym, poczucie niepasowanie do świata i ludzi, takiego odstawania, podwyższone bardziej niż zazwyczaj, zazdrość innym miłości i normalności i w ogóle. Ech. Dobrze, że można chociaż pić.
26 Lip 2017, Śro 19:02, PID: 708067
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Lip 2017, Śro 19:02 przez Pawel16.)
Jak ja nienawidze wesel... We wrzesniu zbliza sie kolejne wesele, na ktore musze przyjsc i niestety bede musial to jakos przebolec. Czytalem sobie posty innych i jakos nie rozumiem osob, ktore pisza o tym jak siedza same, bawia sie i czuja sie dobrze. Ja kiedy siedze to czuje sie zle, bo przeciez ktos mysli, ze frajer jakis siedzi sam a gdy tancze to jeszcze gorzej, ze taki dretwy pajac co tanczyc nie potrafi osmiesza sie na parkiecie.. Dla mnie najlepsza opcja to upic sie, zeby nie myslec o tym a pozniej chodzic sobie na dwor i do srodka naprzemiennie. A co do zabaw weselnych to jest juz w ogole tragedia. Zawsze uciekam przed tym, zeby tylko nikt mnie tam nie zaciagnal. Szczegolnie lapania muchy unikam, zeby nie osmieszyc sie i nie popsuc komus wesela swoja sztywnoscia jesli zlapalbym niechcacy.....
30 Sie 2017, Śro 17:43, PID: 710330
Szczerze mówiąc, do wesel nic nie mam o ile mam z kim przyjść. W sytuacjach, gdy nie mam zaraz kombinuję jak tu się wymówić. W tym roku zasymulowałam chorobę, ale coś wybitnie nie miałam ochoty pójść na imprezę na której podobno same pary miały być, a mnie 2 tygodnie przed faktem wystawił kolega.
30 Sie 2017, Śro 19:31, PID: 710337
(26 Lip 2017, Śro 19:02)Pawel16 napisał(a): Jak ja nienawidze wesel... We wrzesniu zbliza sie kolejne wesele, na ktore musze przyjsc i niestety bede musial to jakos przebolec. Czytalem sobie posty innych i jakos nie rozumiem osob, ktore pisza o tym jak siedza same, bawia sie i czuja sie dobrze. Ja kiedy siedze to czuje sie zle, bo przeciez ktos mysli, ze frajer jakis siedzi sam a gdy tancze to jeszcze gorzej, ze taki dretwy pajac co tanczyc nie potrafi osmiesza sie na parkiecie.. Dla mnie najlepsza opcja to upic sie, zeby nie myslec o tym a pozniej chodzic sobie na dwor i do srodka naprzemiennie. A co do zabaw weselnych to jest juz w ogole tragedia. Zawsze uciekam przed tym, zeby tylko nikt mnie tam nie zaciagnal. Szczegolnie lapania muchy unikam, zeby nie osmieszyc sie i nie popsuc komus wesela swoja sztywnoscia jesli zlapalbym niechcacy..... Masz zdolności telepatyczne? Bo jeśli nie, to skąd taka pewność co do tego co ludzie o tobie myślą? Chyba, że ktoś Ci to powiedział wprost to wtedy rozumiem twoje obawy, że to się powtórzy. Jednak wygląda to dla mnie jakbyś przypisywał własne myśli innym osobom. |
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Jak uniknąć zaproszenia na wesele ? | |||||
Wesele, czyli masakra jakich mało | |||||
Wesele brata. | |||||
Jak NIE pójść na wesele? |