Z tego co wiem introwertycy sprawiają wrażenie bardzo grzecznych, kulturalnych i czytają dużo książek, os. unikająca to skrajny introwertyzm czyli tacy ludzie są mało otwarci na innych ludzi.
Wydaje mi się, że jedyną zaletą jest ponadprzeciętna wrażliwość, która zamienia się wraz z wiekiem w mizantropię.
Przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Ja też mam fobię społeczną i nerwicę lękową. Jestem właśnie bardzo wrażliwa na krzywdę ludzką, jak zauważyłam. Mam dużo empatii. Nie potępiam ludzi. W każdym próbuję znaleźć człowieka i go zrozumieć, nawet w tych ludziach żebrających o 2 zł z wózka pod dyskontami spożywczymi.
Za to mam niską samoocenę, gdy ktoś mnie czymś przewyższa (jest ładniejszy, osiągnął więcej w życiu itp.)
(14 Maj 2017, Nie 22:56)Marzena napisał(a): Ja też mam fobię społeczną i nerwicę lękową. Jestem właśnie bardzo wrażliwa na krzywdę ludzką, jak zauważyłam. Mam dużo empatii. Nie potępiam ludzi. W każdym próbuję znaleźć człowieka i go zrozumieć, nawet w tych ludziach żebrających o 2 zł z wózka pod dyskontami spożywczymi.
Za to mam niską samoocenę, gdy ktoś mnie czymś przewyższa (jest ładniejszy, osiągnął więcej w życiu itp.)
Hej, jesteś bardzo podobna do mnie. Czy próbowałaś jakoś walczyć z fobią i niską samooceną?
Jarg napisał(a):Skupienie się na tym co jest w danej chwili możliwe. Można mieć ogromne ilości zapału i woli walki (czy to dzięki terapii czy jakimś życiowym przypadkom - poznaniem kogoś niezwykłego, przeczytaniem inspirującej książki itp.) ale jeśli się je inwestuje w nierealne cele, a realne i przyziemne zaniedbuje to jest najprostsza droga do myślowej pętli: "znowu wszystko zepsułem, jestem beznadziejny, lepiej żebym już nic nie robił bo to mi wychodzi najlepiej". Życie wymaga od nas tyle samo co od innych tylko że my dysponujemy o wiele uboższymi środkami niż przeciętny człowiek ale to nie znaczy ze nic nie możemy tylko możemy mniej i to "mniej" uboższe i nie tak piękne jak możliwości życiowe kogoś bez chorobliwych zahamowań społecznych, jest jednak nasze i można to po woli rozwijać i uszlachetniać, przyzwyczajać się aż w końcu się to na swój sposób zaakceptuje - to chyba jest stan najbliższy zdrowiu który może osiągnąć człowiek z zaburzeniem osobowości.
Niestety muszę przyznać, że w poście tym jest bardzo dużo prawdy. Nie wiązałbym jednak tego wszystkiego z zagadnieniem fobii społecznej czy osobowości unikającej, ale z neurotyzmem.
Neurotyzm jest efektem nadmiernej reaktywności układu nerwowego. Osoba neurotyczna odczuwa lęk 1) mocniej, 2) częściej (łatwiej się on aktywuje) niż osoba, która ma mało reaktywny układ nerwowy. Neurotyzm jest uwarunkowany genetycznie i właściwie niewiele można na to poradzić. Wśród zwierząt występują odpowiedniki neurotycznych ludzi.
Jestem w stanie założyć się o dowolną sumę pieniędzy, że większość osób tutaj reprezentuje wysokie wartości na skali neurotyzmu. Niestety szeroko dowiedzione jest, że neurotycy mają cięższe życie i osiągają mniej niż bardziej odporne osoby. W tym świetle przesłanie zacytowanego postu jest jeszcze bardziej uderzające...
Eh jeszcze wyszło, że jestem neurotykiem, kolejne mondre słowo do kolekcji