09 Kwi 2016, Sob 13:58, PID: 530638
Witajcie ponownie po półtorarocznej przerwie :-)
Zawitałam tutaj w 2014 roku tylko po to żeby napisać jeden post i zniknąć na długi czas. W poście tym wyżaliłam się na temat problemu, który objawił się wraz z rozpoczęciem studiów. Czy coś zmieniło się przez ten czas? Przede wszystkim zrozumiałam kilka rzeczy. Te myśli, które we mnie wtedy siedziały były bezpodstawne. Sama wmówiłam sobie, że ludzie komentują cały czas moje zachowanie czy wygląd (taka już nasza dola). Zrozumiałam, że jestem osobą, która potrzebuje czasu by dobrze poczuć się w towarzystwie. Jestem na 2 roku studiów i zakolegowałam się z ludźmi z grupy. Dopiero teraz widzę, jak wielki błąd bym popełniła gdybym zrezygnowała z tych studiów. Zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie obchodzę ludzi, którzy mnie nie znają. A nawet jeśli znają to mają ciekawsze tematy do rozmów niż moja osoba. Bo niby po co mieliby o mnie rozmawiać? Czy ja rozmawiam o innych osobach jadąc z przyjaciółką w autobusie? Odpowiedź brzmi: nie. Przechodząc do sedna. Złe myśli i tak do mnie wracają. Widać jak bardzo są zakorzenione w moim umyśle. Przykładem może być sytuacje gdy dostaję propozycję pójścia na domówkę, na której znałabym 1/2 osoby. Na początku myślę sobie "czemu nie? Kiedyś musi być ten pierwszy raz", a za chwilę "po co tam pójdziesz? Żeby siedzieć sama i nic się nie odzywać?" I właśnie to chcę zmienić. Chcę w końcu zacząć żyć a nie wegetować. Przestać toczyć monotonne życie z cyklu "uczelnia- dom, dom-uczelnia". Chcę po prostu korzystać ze studenckiego życia, którego wiele już nie zostało. Co może mi w tym pomóc? TERAPIA. Od dłuższego czasu myślę nad rozpoczęciem terapii. Głównie z powodu nawrotu nerwicy, ale fobia jest coraz większym powodem. Dlatego wróciłam na to forum. Potrzebuję wsparcia a wiem, że Wy możecie dać mi to wsparcie W poniedziałek mam zamiar umówić się na pierwszą wizytę. Mam nadzieję, że tym razem się odważę i zacznę drogę ku lepszej przyszłości.
Rozpisałam się troszkę, ale musiałam wyrzucić z siebie to co siedziało we mnie od długiego czasu.
Zawitałam tutaj w 2014 roku tylko po to żeby napisać jeden post i zniknąć na długi czas. W poście tym wyżaliłam się na temat problemu, który objawił się wraz z rozpoczęciem studiów. Czy coś zmieniło się przez ten czas? Przede wszystkim zrozumiałam kilka rzeczy. Te myśli, które we mnie wtedy siedziały były bezpodstawne. Sama wmówiłam sobie, że ludzie komentują cały czas moje zachowanie czy wygląd (taka już nasza dola). Zrozumiałam, że jestem osobą, która potrzebuje czasu by dobrze poczuć się w towarzystwie. Jestem na 2 roku studiów i zakolegowałam się z ludźmi z grupy. Dopiero teraz widzę, jak wielki błąd bym popełniła gdybym zrezygnowała z tych studiów. Zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie obchodzę ludzi, którzy mnie nie znają. A nawet jeśli znają to mają ciekawsze tematy do rozmów niż moja osoba. Bo niby po co mieliby o mnie rozmawiać? Czy ja rozmawiam o innych osobach jadąc z przyjaciółką w autobusie? Odpowiedź brzmi: nie. Przechodząc do sedna. Złe myśli i tak do mnie wracają. Widać jak bardzo są zakorzenione w moim umyśle. Przykładem może być sytuacje gdy dostaję propozycję pójścia na domówkę, na której znałabym 1/2 osoby. Na początku myślę sobie "czemu nie? Kiedyś musi być ten pierwszy raz", a za chwilę "po co tam pójdziesz? Żeby siedzieć sama i nic się nie odzywać?" I właśnie to chcę zmienić. Chcę w końcu zacząć żyć a nie wegetować. Przestać toczyć monotonne życie z cyklu "uczelnia- dom, dom-uczelnia". Chcę po prostu korzystać ze studenckiego życia, którego wiele już nie zostało. Co może mi w tym pomóc? TERAPIA. Od dłuższego czasu myślę nad rozpoczęciem terapii. Głównie z powodu nawrotu nerwicy, ale fobia jest coraz większym powodem. Dlatego wróciłam na to forum. Potrzebuję wsparcia a wiem, że Wy możecie dać mi to wsparcie W poniedziałek mam zamiar umówić się na pierwszą wizytę. Mam nadzieję, że tym razem się odważę i zacznę drogę ku lepszej przyszłości.
Rozpisałam się troszkę, ale musiałam wyrzucić z siebie to co siedziało we mnie od długiego czasu.