17 Sty 2016, Nie 18:22, PID: 507724
Cześć wszystkim, z góry przepraszam za chaotyczność posta.
Od około trzech lat, czyli od zakończenia gimnazjum, borykam się z problemem jakim jest samotność. W gimnazjum było jeszcze jako tako, miałem trzech kumpli w klasie, lecz była to znajomość strasznie toksyczna, nikt nie liczył się z moim zdaniem, tak na prawdę trzymałem się z nimi tylko dla tego, że jako jedyni w klasie mi nie dokuczali i nie szydzili ze mnie na każdym kroku. Przez wydarzenia z gimnazjum byłem mocno do tyłu w kontaktach międzyludzkich. Przez ciągłe gnębienie ze strony osób z klasy zacząłem się jąkać a w liceum się pogorszyło, zacząłem wypluwać słowa z szybkością naddźwiękową XD. Gdy przyszło liceum było jeszcze gorzej. Miałem złe podejście od początku, zero wiary we własne możliwości, mówiłem sobie że nawet jak nie będę miał przyjaciół to i tak będzie dobrze, byleby mi nie dokuczali. No i się spełniło. Trafiłem do klasy turbośmieszków, każdy z milionem znajomych. Wszyscy już po dwóch tygodniach mieli kumpli a ja jak zwykle sam, siedziałem w kącie i czytałem książkę. Niektórzy oczywiście zagadywali, ale jak osoba która nie umiała zapytać koleżanki z klasy o lekcje mogła im odpowiedzieć. Po jakimś czasie przestali zwracać na mnie uwagę, stałem się tłem. I tak sobie żyłem grając na komputerku i czytając książki. Aż do niedawna, w lipcu matka wyrzuciła mnie na obóz który całkowicie mnie zmienił. Ludzie byli otwarci i koleżeńscy, nikt mnie nie oceniał. Pierwszy raz od co najmniej trzech lat byłem naprawdę szczęśliwy. Odblokowało się coś w moim mózgu, przestałem się jąkać przy pytaniu o pracę domową, stałem sie dużo bardziej otwarty. Ten obóz pokazał mi do czego mam dążyć w życiu. Jednak brak pewności siebie, nieumiejętność nawiązywania relacji i jąkanie choć mniejsze, pozostały. Ciągle nie umiem nikogo nigdzie zaprosić, nie jestem spontaniczny w rozmowach i nie umiem zagadywać ale teraz mam już cel i motywację żeby wszystko zmienić. Jest tylko jeden problem: nie mam pojęcia co mam robić. Gdzie mogę kogoś poznać? Może powinienem iść z tym do jakiegoś psychologa? Co o tym myślicie?
Od około trzech lat, czyli od zakończenia gimnazjum, borykam się z problemem jakim jest samotność. W gimnazjum było jeszcze jako tako, miałem trzech kumpli w klasie, lecz była to znajomość strasznie toksyczna, nikt nie liczył się z moim zdaniem, tak na prawdę trzymałem się z nimi tylko dla tego, że jako jedyni w klasie mi nie dokuczali i nie szydzili ze mnie na każdym kroku. Przez wydarzenia z gimnazjum byłem mocno do tyłu w kontaktach międzyludzkich. Przez ciągłe gnębienie ze strony osób z klasy zacząłem się jąkać a w liceum się pogorszyło, zacząłem wypluwać słowa z szybkością naddźwiękową XD. Gdy przyszło liceum było jeszcze gorzej. Miałem złe podejście od początku, zero wiary we własne możliwości, mówiłem sobie że nawet jak nie będę miał przyjaciół to i tak będzie dobrze, byleby mi nie dokuczali. No i się spełniło. Trafiłem do klasy turbośmieszków, każdy z milionem znajomych. Wszyscy już po dwóch tygodniach mieli kumpli a ja jak zwykle sam, siedziałem w kącie i czytałem książkę. Niektórzy oczywiście zagadywali, ale jak osoba która nie umiała zapytać koleżanki z klasy o lekcje mogła im odpowiedzieć. Po jakimś czasie przestali zwracać na mnie uwagę, stałem się tłem. I tak sobie żyłem grając na komputerku i czytając książki. Aż do niedawna, w lipcu matka wyrzuciła mnie na obóz który całkowicie mnie zmienił. Ludzie byli otwarci i koleżeńscy, nikt mnie nie oceniał. Pierwszy raz od co najmniej trzech lat byłem naprawdę szczęśliwy. Odblokowało się coś w moim mózgu, przestałem się jąkać przy pytaniu o pracę domową, stałem sie dużo bardziej otwarty. Ten obóz pokazał mi do czego mam dążyć w życiu. Jednak brak pewności siebie, nieumiejętność nawiązywania relacji i jąkanie choć mniejsze, pozostały. Ciągle nie umiem nikogo nigdzie zaprosić, nie jestem spontaniczny w rozmowach i nie umiem zagadywać ale teraz mam już cel i motywację żeby wszystko zmienić. Jest tylko jeden problem: nie mam pojęcia co mam robić. Gdzie mogę kogoś poznać? Może powinienem iść z tym do jakiegoś psychologa? Co o tym myślicie?