Pierwszy był i nie chce go pamiętać.
Drugi był po kilku latach i oczywiście zainicjowała go dziewczyna (wiem, ze mnie).
Wspominam bardzo miło, chociaż sceneria nie była romantyczna (dworzec), ale osoba była wtedy najlepsza, jaką mogłem sobie wymarzyć.
Bardzo fajny temat lubię czytać historie innych osób.
to zależy, co sobie wyobrazisz, długi, dziki, namiętny pocałunek, gdzie ślinianki pracują jak oszalałe, czy jakieś nieudolne próby trafienia językiem do czyjej buzi
U mnie to było tak: najpierwszy pocałunek, jaki miałem okazję doświadczyć, był skutkiem niefortunnego odwrócenia głowy o właściwym czasie. Pewna znajoma chciała mnie pocałować w policzek z okazji urodzin, a wyszło jak wyszło.
Pierwszy ''świadomy'' pocałunek wyszedł też jakoś przypadkiem, akurat po koncercie byliśmy, to trochę podchmieleni... i po prostu wiadomo było, że to ta chwila. Pozostawało podjąć decyzję - chcę tego czy nie. No i podjąłem. Było przyjemnie, ale potem i tak czułem się dziwnie.
hej, zapomniałem o grze w butelce. Nikt nie grał?
Wtedy mnie pocałowała dziewczyna, która mi się bardzo podobała, ale bałem się jej o tym powiedzieć. To było w podstawówce. kilka sekund, ale bardzo miło wspominam.
Dziewczyna miała 17 ja 19 lat. Poszliśmy razem z futrzakami na spacer i zapytałem, czy chce ze mną chodzić. Zgodziła się i pocałowaliśmy się. Było pięknie przez parę miesięcy. Z nią miałem pierwszy raz. To był pierwszy i ostatni raz kiedy zapytałem dziewczynę o chodzenie. Zdradziła mnie i już aż do teraz nie umie zapytać czy by chciała ze mną, kobieta która mi się podoba chodzić. Ten pierwszy raz to był jakiś niewypał, ale pocałunki z nią do dzisiaj czuję. Całowanie z nią to była poezja. Czasami nadal brakuje tego soczystego pocałunku mimo, że to było bardzo dawno temu.
Haha czyli jednak może być to plusem, tylko kobitka musi być trochę machnięta.
Ale ja też bym wolał taką której nikt w paszczy pałą nie świdrował. Kolejny plus robotów, kupujesz sobie nówkę nie śmiganą prosto z linii produkcyjnej i nie musisz sobie rodzić w głowie kolejnych schiz.