29 Mar 2015, Nie 21:30, PID: 439602
Witam wszystkich
Mam 24 lata i tak naprawdę na tym powinienem zakończyć mój "wątek" ponieważ czuję się jakbym powoli przegrywał życie.Spokojnie mógłbym określić się mianem nieudacznika,idioty,człowieka "oderwanego od rzeczywistości",który czasami za bardzo ufa innym osobom wierząc tylko w dobre cechy człowieka.Napiszecie mi,że jestem młody,że całe życie przede mną i doskonale zdaję sobie z tego sprawę jednak cały czas mam wrażenie,że życie nieustannie rzuca mi "kłody pod nogi". Oblany rok na studiach,ogólna nieudolność życiowa,strach przed życiem,rozstanie z dziewczyną/dosyć często o niej myślę chociaż wiem,że to co było już nie wróci/ o którym dowiedziałem się przez sms bo najwidoczniej tylko na tyle zasługiwałem.Mówi się,że dobra i zła karma do nas wraca,a ja cały czas mam wrażenie,że wraca tylko i wyłącznie ta zła.Pomimo 24 lata moje doświadczenie zawodowe jest niewielkie może łącznie z dwóch firm uzbierałoby się 4 może 5 miesięcy w głębi duszy wstyd mi za to i pewnie dlatego też boję się szukać pracy,bo obawiam się tego,że zostanę wyśmiany przez pracodawcę gdy zobaczy mój wiek i doświadczanie zawodowe,a raczej jego brak.Czasami gdy mam już wysyłać CV gdzieś wewnątrz mnie uruchamia się "przeczucie",że nie dam sobie rady,że się pogubię i zostanę zwolniony i tak kończy się moje poszukiwanie pracy.Wiem również,że mam zaniżone poczucie własnej wartości być może wynika to też z tego,że pomimo młodego wieku mam bardzo słaby wzrok => -5 na oko lewe i prawe i dosyć często się ze mnie naśmiewano chociaż to nie moja wina,że mam "kreci wzrok" mile: .Nie posiadam również zbyt wielu znajomych.Zawsze gdy np.na studiach szliśmy duża grupą do pubu czułem się dziwnie. Praktycznie nie potrafię rozmawiać z obcymi ludźmi z obawy,że powiem coś głupiego i wyjdę na idiotę chociaż z reguły i tak jestem przez resztę ignorowany.Czasami odnoszę wrażenie,że gdyby mnie zabrakło to nikt poza moją najbliższą rodziną nie zauważyłby tego.
Mam 24 lata i tak naprawdę na tym powinienem zakończyć mój "wątek" ponieważ czuję się jakbym powoli przegrywał życie.Spokojnie mógłbym określić się mianem nieudacznika,idioty,człowieka "oderwanego od rzeczywistości",który czasami za bardzo ufa innym osobom wierząc tylko w dobre cechy człowieka.Napiszecie mi,że jestem młody,że całe życie przede mną i doskonale zdaję sobie z tego sprawę jednak cały czas mam wrażenie,że życie nieustannie rzuca mi "kłody pod nogi". Oblany rok na studiach,ogólna nieudolność życiowa,strach przed życiem,rozstanie z dziewczyną/dosyć często o niej myślę chociaż wiem,że to co było już nie wróci/ o którym dowiedziałem się przez sms bo najwidoczniej tylko na tyle zasługiwałem.Mówi się,że dobra i zła karma do nas wraca,a ja cały czas mam wrażenie,że wraca tylko i wyłącznie ta zła.Pomimo 24 lata moje doświadczenie zawodowe jest niewielkie może łącznie z dwóch firm uzbierałoby się 4 może 5 miesięcy w głębi duszy wstyd mi za to i pewnie dlatego też boję się szukać pracy,bo obawiam się tego,że zostanę wyśmiany przez pracodawcę gdy zobaczy mój wiek i doświadczanie zawodowe,a raczej jego brak.Czasami gdy mam już wysyłać CV gdzieś wewnątrz mnie uruchamia się "przeczucie",że nie dam sobie rady,że się pogubię i zostanę zwolniony i tak kończy się moje poszukiwanie pracy.Wiem również,że mam zaniżone poczucie własnej wartości być może wynika to też z tego,że pomimo młodego wieku mam bardzo słaby wzrok => -5 na oko lewe i prawe i dosyć często się ze mnie naśmiewano chociaż to nie moja wina,że mam "kreci wzrok" mile: .Nie posiadam również zbyt wielu znajomych.Zawsze gdy np.na studiach szliśmy duża grupą do pubu czułem się dziwnie. Praktycznie nie potrafię rozmawiać z obcymi ludźmi z obawy,że powiem coś głupiego i wyjdę na idiotę chociaż z reguły i tak jestem przez resztę ignorowany.Czasami odnoszę wrażenie,że gdyby mnie zabrakło to nikt poza moją najbliższą rodziną nie zauważyłby tego.