20 Mar 2015, Pią 1:37, PID: 438340
Zacznę od tego, że nie każdy dzień tak wygląda, są dni, że jestem zupełnie obojętny na otoczenie a są takie, że problem skrajnie się nasila.
Generalnie problem polega na tym, że przeszkadzają mi ludzie. A precyzując to przeszkadzają mi obcy ludzie, którzy nie są mi potrzebni i z którymi nie wchodzę w interakcję. Kiedy czekam na tramwaj to jedyna osoba, która mi nie przeszkadza to motorniczy, który mnie zawiezie tam gdzie chcę. Całej reszcie szczerze z głębi serca życzę żeby zniknęli. W każdym środku komunikacji zawsze, ale to zawsze znajdzie się albo ktoś z ryczącym szczenięciem gatunku człowiek (niektórzy nazywają te bezmózgie głośne dziećmi), albo stara baba naklejająca jakie ma choroby i ile jaki polityk nakradł albo brudasy z gimnazjum/zawodówki, co mają jeden telefon na pięciu i puszczają z niego techno okraszając to używaniem kurew zamiast przecinków. Moje największe marzenie wtedy to otworzyć w czasie jazdy awaryjnie drzwi i wypieprzyć ich wszystkich jedno po drugim. Przeszkadzają mi ludzie gorsi ode mnie, menele, cygani, rumuni, głupi ludzie (tacy właśnie frajerzy których świat kończy się na alkoholu, piłce nożnej i gadaniu o seksie). Przeszkadzają mi puste szmaty, które lecą tylko na kasę i wygląd. Przeszkadzają mi ludzie, którzy się śmieją bo wiem, że śmieją się ze mnie. Ponad wszystko przeszkadza mi jak ktoś wchodzi mi w drogę, wtedy jestem gotowy siła takie zepchnąć z drogi co zdarza mi się robić. Co ciekawe takie ataki nienawiści do ludzi nasilają się wraz z nasilaniem się ilości światła, im jest ciemniej tym lepiej się czuję.
A jak już daję upust nienawiści wobec jednej wkurzającej osoby to inni w większości stają po jej stronie.
Taka sytuacja z poprzednich wakacji, autobus miejski, miasto turystyczne którego nazwę pominę, bardzo słoneczny dzień (co mocno mnie drażniło) i całe stada bezużytecznej szarej masy i generalnie czekałem tylko na iskrę. I oto autobus jedzie po dziurawej drodze a jakaś stara baba z tyłu autobusu drze swój lewacki ryj w stylu "jak pan jeździ, pan ludzi wozi, takiemu to prawo jazdy odebrać!", więc wybuchłem i wykrzyczałem cytuję "a tobie emeryturę odebrać szmato, powinnaś się cieszyć że ktoś twoją starą tłustą dupę wozi" i co? oczywiście zdaniem stada debili to ja się zachowałem bezczelnie, ja już nie mogę dzielić tej planety z półmózgami, jak się ich pozbyć?
Generalnie problem polega na tym, że przeszkadzają mi ludzie. A precyzując to przeszkadzają mi obcy ludzie, którzy nie są mi potrzebni i z którymi nie wchodzę w interakcję. Kiedy czekam na tramwaj to jedyna osoba, która mi nie przeszkadza to motorniczy, który mnie zawiezie tam gdzie chcę. Całej reszcie szczerze z głębi serca życzę żeby zniknęli. W każdym środku komunikacji zawsze, ale to zawsze znajdzie się albo ktoś z ryczącym szczenięciem gatunku człowiek (niektórzy nazywają te bezmózgie głośne dziećmi), albo stara baba naklejająca jakie ma choroby i ile jaki polityk nakradł albo brudasy z gimnazjum/zawodówki, co mają jeden telefon na pięciu i puszczają z niego techno okraszając to używaniem kurew zamiast przecinków. Moje największe marzenie wtedy to otworzyć w czasie jazdy awaryjnie drzwi i wypieprzyć ich wszystkich jedno po drugim. Przeszkadzają mi ludzie gorsi ode mnie, menele, cygani, rumuni, głupi ludzie (tacy właśnie frajerzy których świat kończy się na alkoholu, piłce nożnej i gadaniu o seksie). Przeszkadzają mi puste szmaty, które lecą tylko na kasę i wygląd. Przeszkadzają mi ludzie, którzy się śmieją bo wiem, że śmieją się ze mnie. Ponad wszystko przeszkadza mi jak ktoś wchodzi mi w drogę, wtedy jestem gotowy siła takie zepchnąć z drogi co zdarza mi się robić. Co ciekawe takie ataki nienawiści do ludzi nasilają się wraz z nasilaniem się ilości światła, im jest ciemniej tym lepiej się czuję.
A jak już daję upust nienawiści wobec jednej wkurzającej osoby to inni w większości stają po jej stronie.
Taka sytuacja z poprzednich wakacji, autobus miejski, miasto turystyczne którego nazwę pominę, bardzo słoneczny dzień (co mocno mnie drażniło) i całe stada bezużytecznej szarej masy i generalnie czekałem tylko na iskrę. I oto autobus jedzie po dziurawej drodze a jakaś stara baba z tyłu autobusu drze swój lewacki ryj w stylu "jak pan jeździ, pan ludzi wozi, takiemu to prawo jazdy odebrać!", więc wybuchłem i wykrzyczałem cytuję "a tobie emeryturę odebrać szmato, powinnaś się cieszyć że ktoś twoją starą tłustą dupę wozi" i co? oczywiście zdaniem stada debili to ja się zachowałem bezczelnie, ja już nie mogę dzielić tej planety z półmózgami, jak się ich pozbyć?