10 Gru 2012, Pon 11:53, PID: 329516
Od momentu leczenia jest trochę lepiej z tym...
10 Gru 2012, Pon 11:53, PID: 329516
Od momentu leczenia jest trochę lepiej z tym...
12 Gru 2012, Śro 13:51, PID: 329991
U mnie jest troszkę paradoks, bo sama może nie tyle nie lubię co czuję się zakłopotana, patrząc dłuższy czas, ale z drugiej strony nie lubię też jak ktoś ucieka wzrokiem ode mnie Znam taką osobę z prawdziwą FS, i podczas rozmowy nie utrzymuje kontaktu wzrokowego dłużej niż 10 sekund. To dość męczące, choć rozumiem i nie robię z tego powodu jakiegoś problemu. Ja gdy muszę lub czuję że powinnam, kontakt taki utrzymuję, ale staram się z całych sił, żeby nie wyglądało to zbyt nachalnie.
A czasem nie do końca umiem odczytywać takie spojrzenia Gdy ostatnio kończyłam zajęcia i stałam przy szatni, wpatrywał się we mnie pewien chłopak i to naprawdę tak bezczelnie, prosto w oczy. Początkowo też tak się na niego popatrzyłam, ale nawet nie to że było mi źle, tylko strasznie głupio i bezradnie się czułam i chwilę później spuściłam wzrok. Ale on gapił się cały czas Nawet przy automacie z kawą udawał, że nie może znaleźć drobnych, a tak naprawdę po prostu wciąż szukał ze mną kontaktu wzrokowego. Jednak ja, sierota, w ogóle nie wiedziałam co ze sobą zrobić
12 Gru 2012, Śro 14:16, PID: 329995
Może uważasz je za swego rodzaju przewodników? Ja z kolei nie lubię towarzystwa kobiet ok. 45-50 lat i uciekam wzrokiem. Myślę że to trauma wyniesiona z domu, że boję się takich osób. Za to bezproblemowo utrzymuję kontakt wzrokowy i rozmawiam ze starszymi ludźmi, takimi już babciami i dziadkami
A pomyśleć że są ludzie w ogóle nie zwracający uwagi na takie błahostki jak kontakt wzrokowy, dla nich to naturalne...
12 Gru 2012, Śro 14:28, PID: 329997
Ja nie zwracałam na to uwagi, ale od kiedy kobieta na zajęciach powiedziała, że śmieszy ją, gdy ludzie nie wiedzą na co patrzeć i się nienaturalnie zachowują, każde nawet najkrótsze spojrzenie jest dla mnie męką. Oczy mi latają w każdą stronę.
12 Gru 2012, Śro 21:17, PID: 330065
Uff... mój oczopląs to jednak wybawienie, zawsze jest wymówka... w końcu nawet jakbym patrzył komuś w oczy, to będzie wygladało, zę gapie się na ścianę obok.
01 Sty 2013, Wto 13:05, PID: 332629
tez tak mam ze jak patrze sie na ludzi w moim wieku to poprostu ciezko mi patrzyc w oczy, nie potrafie sie skupic na rozmowie, uciekam gdzies wzrokiem, tak jakby ta osoba chciala mnie zjesc ..
01 Sty 2013, Wto 15:56, PID: 332649
A ja lubię patrzeć ludziom w oczy, nawet uważam to za naturalne
12 Sty 2013, Sob 21:56, PID: 333706
Ja nie umiem patrzeć w oczy nieznajomym, tylko chwilowe spojrzenie, nic więcej, dłużej niż ułamek sekundy nie próbowałam i nie mam takiej potrzeby jakoś. Znajomym i rodzinie jestem w stanie patrzeć w oczy, poza paroma osobami. Szczególnie jeżeli rozmawiam z jednym konkretnym kolegą, chociaż czasem udawało mi się utrzymać z nim kontakt wzrokowy na jakieś może 2-3 sekundy, on jednak ma zwyczaj właśnie takiego wgapiania się, co mnie bardzo stresuje i krępuje, jak on się tak patrzy i śmieje, chociaż mimo wszystko bardzo lubię jego towarzystwo. Nie mam pojęcia jak z tym walczyć, zazwyczaj w czasie rozmowy rzucam jakieś krótkie spojrzenia w jego oczy (no chyba, że jakimś cudem jestem przy nim wyluzowana, to w zależności od kontekstu nawet można powiedzieć, że zabijam go wzrokiem, ale to się dzieje baaaardzo rzadko), gorzej jeżeli akurat nie rozmawiamy. Ostatnio była właśnie taka sytuacja, że 'bawił się' klawiszami w organach, ja stałam obok oparta o powiedzmy blat, a on przez cały czas się na mnie patrzył i to w tak przenikliwy sposób, że nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, miałam wrażenie, ze to trwa co najmniej kilka minut, ta cisza i gapienie się. Czasem też mam problem patrzeć w oczy nauczycielom, i to wcale nie tym, przed którymi odczuwam jakiś strach, tylko przed tymi, których lubię o_O nie mam pojęcia czemu
14 Sty 2013, Pon 19:35, PID: 333924
Zawsze patrzę w oczy, zwłaszcza w milczeniu, nie mam z tym problemu.
18 Mar 2013, Pon 22:33, PID: 343636
Ja tylko niektórym mogę normalnie patrzeć w oczy. Najłatwiej wtedy, kiedy kogoś nie znam i nie ważne jest dla mnie co ta osoba sobie o mnie myśli. Gorzej ze znajomymi, najgorzej kiedy jestem z tym kimś sam na sam, i rozmowa w cztery oczy... Wstyd mi, jak wbijam wzrok gdzieś w ścianę, z tą moją miną pt. "odwal się", kiedy ktoś do mnie coś mówi i to musi wyglądać jakbym miała tą osobę gdzieś. No a właśnie jest zupełnie odwrotnie...
24 Kwi 2013, Śro 8:45, PID: 348214
Podczas rozmowy me oczy najczęściej podziwiają albo stół albo podłogę lub też odpływają w dal gdy jest miejsce aby skierować w nią swe oczy. Dla mnie osobiście jest do dosyć krępujące. Samo to, że może ta osoba jakoś źle to odebrać gdy zrobię dziwną minę przy okazji.
24 Kwi 2013, Śro 20:36, PID: 348301
Gdy rozmawiam z kimś znajomym, czy to z koleżanką czy z kolegą utrzymuję kontakt wzrokowy. Schody zaczynają się dopiero gdy siedzę podczas przerwy na ławce i naprzeciw mnie ktoś (nawet kolega z którym normalnie rozmawiam) kieruje wzrok w moją stronę. Zaraz robię się trochę bądź bardzo ale to bardzo nieswoja. Jeden taki kolega z mojej klasy ma właśnie taki przenikliwy wzrok, jego szczere, swobodne, szukające kontaktu wejrzenie tak mocno rozbraja taką zblokowaną, skrępowaną istotę jak ja, że niekiedy gdy przy nim stoję nie wiem co zrobić ze swoim wzrokiem. I wydaje mi się, że on to wyczuwa, bo czasami się w taki sposób uśmiechnie . Jeszcze do niedawna miałam ogromny problem by patrzeć swobodnie w oczy mojej niezwykle energicznej i nieustannie eksplodującej nauczycielce z polskiego. Bo za bardzo się na tym skupiałam. Ten dyskomfort związany z patrzeniem na nią zniknął gdy przestałam wywierać na siebie taką presję, że wypadałoby co chwila podnieść głowę i spojrzeć. Teraz wsłuchuję się bardziej w jej słowa i jakoś tak bezwarunkowo patrzę gdy mam ochotę. Ktoś kiedyś napisał jeszcze w tym temacie, że tylko sobie wmówiliśmy, że nie możemy patrzeć i to bardzo pomaga. Ostatnio gdy przechodziłam obok sporej grupy osób miałam ochotę spuścić wzrok, ale powiedziałam sobie "Nie bądź głupia, przecież naprawdę nie jesteś skrępowana, nie wolno Ci być" i przeszłam z podniesioną głową. Pewne rzeczy po prostu wbiliśmy sobie do głowy i utrwaliliśmy niepożądane reakcje przez praktykę. Osobiście lubię bardzo patrzeć w oczy wszystkim babciom . I też mnie denerwuję takie wgapianie się osób w moim wieku. Ale swobodnie czuję się już gdy siedzę przy kimś kogo nie znam i ta osoba patrzy tak tylko od czasu do czasu, nie pożera takim oceniającym wzrokiem, wiecie co mam na myśli, to się czuje i daje takie poczucie bezpieczeństwa .
29 Kwi 2013, Pon 15:16, PID: 348981
Nie lubię, nie patrzę. To zbyt krępujące, zawstydzające, żenujące.
Uciekam wzrokiem jak mogę, błądząc gdzieś po podłodze, ścianach, uciekając w dal, przenosząc z prawej do lewej i lewej do prawej.
07 Maj 2013, Wto 20:24, PID: 349892
A ja się ostatnio nauczyłem tej sztuki. Potrafię już patrzeć w oczy. Ludzie reagują, jakby to było nawiązanie kontaktu. Taka jakby rozmowa bez słów. Spojrzenie w oczy skraca dystans. Człowiek, któremu patrzę w oczy, zaczyna się zachowywać, jakby była między nami jakaś nić porozumienia.
Pozostał mi jeszcze problem, co robić z tymi ludźmi, jak się już z nimi nawiąże kontakt .
07 Maj 2013, Wto 20:28, PID: 349897
@up
Kurde ekstra, dzięki, że to napisałeś. Serce się raduje, gdy coś takiego napisze fobik społeczny, który doświadczył czegoś na sobie, a nie jakiś ktoś, którego podobny tekst byłby zwykłym frazesem bez krzty wiarygodności. Supcio
07 Maj 2013, Wto 21:53, PID: 349918
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Maj 2013, Wto 21:57 przez Luka Bastardo.)
na mojej burackiej dzielnicy patrzenie ludziom w oczy to tzw "gra w frajera", gapisz się na ulicy, w szkole/autobusie/pracy obcym ludziom w oczy. kto spasuje, ten niby "frajer". gwarantuje, że to nie jest takie trudne, jak się wydaje. jak wytrzymcie parę sekund to uwierzcie, 90% ludu spuszcza wzrok, zaręczam. tylko trzeba opracować mimikę przed lustrem, lekki uśmiech bez szczerzenia się na początek, kąciki ust troszkę do góry. to ważne, bo ja np na umiarkowany/ średnio mocny lęk reaguję gestami agresji/wrogości, mrużę oczy, zaciskam pięści itp. już słyszałęm nie raz, że gapię się jak psychopata. to nie pomaga zdobyć sympatii
można zacząć od osób starszych, dzieci, i takich ludzi neutralnych, zwyczajnych, potem osoby o większym autorytecie. mam jeszcze tylko kretyński nawyk "rozbieganych oczek" jak podchodzę do dziewczyny, to odrazu się wyczuwa i zbija faceta w statystyce. tego jeszcze nie ogarnąłem. w ogóle kontakt wzrokowy sam na sam z dziewczyną, która mi się podoba -> maasakra. za to z koleżanką nie ma problemu, mogę się gapić i cały czas więc można, jak zwykle, to wszystko siedzi w bani... aha, jak widzicie jakichś dresów/kiboli/ dopakowanych typów lepiej "grę w frajera" sobie podarować haha, najlepiej wyobraźić sobie jakiś punkt na prostej lini wzroku obok nich i cały czas się w niego gapić, w żadnym wypadku głowa w dól, ani też nie zadzierać do góry!
07 Maj 2013, Wto 23:17, PID: 349927
klocek - naprawdę?... W instrukcji nic o tym nei było....
Trochę trudno mi w to uwierzyć, ale jeśli naprawdę tak jest - to moja reakcja jest właściwie identyczna jak uno.
08 Maj 2013, Śro 14:51, PID: 349975
Patrzenie w oczy, czyli jeden z moich "krzyżyków". Gdy słucham kogoś przemawiającego do grupy, nie mam z tym problemu. Gdy osoby rozmawiającej ze mną w cztery oczy - problem nie jest wielki, ale siły wystarcza na kilka sekund. Gdy przemawiam ja - jest tragedia.
Przyjęło się, że gdy ktoś nie patrzy w oczy, to może być nieszczery. A pomimo tego, "latanie" wzrokiem robi po prostu kiepskie wrażenie. Dlatego lepiej się nauczyć. Zaczynam od koncentrowania się na jednym oku ;-) Tak mi jakoś łatwiej. Aha, jest jeszcze mijanie ludzi na ulicy. Tu siły starcza na ok. sekundę, ale takie spojrzenia to sympatyczna sprawa. Chciałbym nauczyć się tego co Klocek i mieć takie wsparcie od otoczenia jak Luka Bastardo.
08 Maj 2013, Śro 19:21, PID: 349989
Patrzeć jak ktoś mówi to pół biedy dla mnie, ale mówić i patrzeć jednocześnie to tak jakby prowadzić samochód i jednocześnie ćwiczyć mięśnie kegla. Może kwestia praktyki i odpowiedniego zarządzania uwagą.
08 Maj 2013, Śro 20:04, PID: 349993
Intrygujące porównanie :...
ćwiczyć? W sumei ludzie i tak nei widzą że na nich patrzę - patrz poprzedni post - więc czemu nie... Z drugiej strony - co mi to właściwie da, nadal będą czuć się ignorowani, jeśli oczekują spoojrzeń w oczy właśnie...
08 Maj 2013, Śro 20:06, PID: 349996
Dziś próbowałem patrzeć w oczy, ale mało kto na mnie patrzył! Cóż, znów zacznę jeździć autobusami, to tam będzie większe pole do popisu.
25 Lip 2013, Czw 9:12, PID: 357991
Ja staram się patrzeć ludziom w oczy, tzn nie przechodniom czy pasażerom autobusu. Ale np kiedy przyjdzie listonosz, albo w sklepie już staram się tego nie unikać. Również gdy rozmawiam z koleżankami, uporczywie patrzę im w oczy - to czasem je męczy a mi daje poczucie siły, poczucie że coś wreszcie zmieniam.
23 Wrz 2013, Pon 22:56, PID: 365009
Ja staram się patrzeć ludziom w oczy, wtedy mogę odczytać jacy są, co czują i czasami nawet o czym mniej więcej myślą, bo jak tu odczytać wyraz twarzy, czy też jak się ktoś czuję jeśli się nie widzi oczu tej osoby.
Także jak z kimś rozmawiam to staram się patrzeć w jego/jej oczy ale nie potrafię na długo, kilka sekund i muszę odwrócić wzrok ale i tak zrobiłam wielki postęp bo kiedyś to zasłaniałam się moimi długimi włosami i patrzyłam się się na dół lub w bok teraz jak ktoś ze mną rozmawia to widzi że go słucham ale co jakiś czas patrzę w bok i mam puste oczy chyba. Ale kiedyś mi przejdzie, powoli przyzwyczajam się do widoku drugiego człowieka zwłaszcza rówieśników bo to relacji z rówieśnikami najbardziej się boję. No chyba że rozmawiam z chłopakiem to wtedy jest najtrudniej, a jeśli ten chłopak mi się podoba to w ogóle nie patrzę w oczy, jest wtedy naprawdę ciężko spojrzeć na niego a co dopiero spojrzeć mu w oczy
23 Wrz 2013, Pon 23:37, PID: 365017
Spoglądanie w oczy sprawiało mi dużo trudności. Uważałem to nawet za akt agresji. Unikałem wzroku innych aby unikać niepotrzebnych konfliktów. Nawet w bezpośredniej rozmowie z kimkolwiek patrzyłem się mu/jej na element ubrania, w dal lub mówiłem będąc zwrócony w innym kierunku.
Każda próba patrzenia ludziom w oczy była odbierana jako agresja. Faceci zaczęli mnie pytać "Coś Ci się nie podoba?" Nie pomagało to w niczym. Ludzie nie traktowali mnie poważnie ponieważ wyczytywali niepewność siebie. Niektórzy reagowali agresywnie. Byłoby tak i do dzisiaj gdyby nie rozmowa z pewnym Niemieckim kapitanem na statku. "Szo, Miszter Darmian" rzekł, a ja standardowo zacząłem podziwiać misterne wykończenie kafelków na ziemi. Złapał mnie za barki i spytał dlaczego unikam jego wzroku. Wytłumaczył, że powinienem patrzyć ludziom w oczy, inaczej nie zaufają mi lub uznają za kłamcę. Dodało mi to wigoru. Rzeczywiście, patrzenie ludziom w oczy nie stanowiło już więcej dla mnie problemu. Dodaje to naprawdę wiele, i mogę przyznać, że sprowadziło mnie to na porządną drogę. Polecam skupić się na jednym punkcie podczas rozmowy, na jednym oku. Tak by nasz wzrok nie wyglądał na rozbiegany gdy przyglądamy się z jednego oka na drugie Ludzie zaczną Cię bardziej szanować, będziesz sprawiać wrażenie osoby pewnej własnych przekonań, wartą posłuchu.
24 Wrz 2013, Wto 10:35, PID: 365030
Najgorsze jest to, że unikanie spojrzeń to utrwalony przez lata zły nawyk - wiem że powinienem to zmienić, a w praktyce najczęściej wychodzi po staremu. Dlatego i mnie przydałby się taki przysłowiowy kop w d... od niemieckiego kapitana.
|
|