26 Lip 2012, Czw 20:45, PID: 310426
No cóż, ciężko zgodzić się ze stwierdzeniem o ułatwieniu ze względu na płeć. A to stwierdzenie padło już parokrotnie, i jak mi się wydaje - jako dość istotny argument.
26 Lip 2012, Czw 20:45, PID: 310426
No cóż, ciężko zgodzić się ze stwierdzeniem o ułatwieniu ze względu na płeć. A to stwierdzenie padło już parokrotnie, i jak mi się wydaje - jako dość istotny argument.
26 Lip 2012, Czw 21:17, PID: 310429
Cytat:Owszem. Przecież nawet tutaj widzimy, jak bardzo różni się jeden fobik od drugiego. Czy ktoś z Was uważa w sumie, ze coś się ruszyło? Ze taka terapia szokowa cos zmieniła? B to nie działa na zasadzie dwóch jednej czy trzech prób konfrontacji z sytuacja stresowa i nagle przestajemy sie bać.Jeżeli przez x lat powielało sie jeden schemat reagowania paniką na określone sytuacje czy uporczywe unikanie tych konfrontacji nie odwrócisz tego w kilka dni ,tygodni.Przez miesiące intensywnej pracy nad sobą juz myślę ze szansa jest by cos w sobie ustawić na nowo.Ciężko mi natomiast uwierzyć że tak jak mówisz gdy podejmujesz próby wykonywania telefonów bo to cie stresuje ,że to nie przynosi żadnej najmniejszej nawet zmiany.Jeśli nie pokonałeś strachu to czy nawet nie pojawiło sie u ciebie poczucie zwyczajnej ulgi jak po dobrze wykonanym zadaniu? Myślę że nie pojawiają się efekty jakich byś oczekiwał ale to nie znaczy zę ich nie ma noi jeszcze jedno trzeba być bardzo konsekwentnym powtarzać te telefony , nie raz na tydzień czy na dwa tygodnie ale np co drugi dzień ułożyć sobie w głowie scenariusz tego co chcesz powiedzieć albo nawet rozpisać na kartce .Mi wykonywanie telefonów nie sprawia większych problemów stres czuje przy odbieraniu bo mam wtedy mniejsza kontrolę nad rozmową bo np mniej wypada mi ją zakończyć. Cytat:Będę obstawała przy zdaniu, że takie zmiany polegają na eliminowaniu skutków, ale nie eliminują przyczyn. Trzeba brać pod uwagę ewentualność rozstania - wtedy lęki mogą wrócić ze zdwojoną siłą, mimo że wcześniej wydawały się opanowane. Zgadzam sie i nie rozumiem dlaczego tak wiele osób dopatruje się wyzdrowienia czy uleczenia swoich fobii w drugiej osobie.Bliski człowiek często może spełniać rolę łącznika czy pośrednika ze światem a fobik uzależnia swoja wartość od tego czy ta osoba jest obok jednocześnie uzależniając sie emocjonalnie co może tylko objawy nerwicy pogłębić. Uważam tez ze związek dla wielu fobikow oznacza koniec pracy nad sobą -taka złota klatka z której nie trzeba sie wychylać.Bliska osoba -tak ale nie na zasadzie ze ona oto tu całkowicie odmieni bo to jak igranie z ogniem i świadczy o tym że my szukamy wyzdrowienia, a tego abyktoś nas ochronił , zasłonił, przejął odpowiedzialność nad naszym życiem..byśmy już nie musieli sie wychylać.
26 Lip 2012, Czw 22:33, PID: 310445
To juz chyba offtop - jasne że ktos bliski to nie moze byc lek na całe zło. Ale mozę być spora pomocą, trzeba tylko zachować umiar. Leki też niczego tak naprawdę nei zmieniają, tylko maskują, ale dzięki nim łatwiej też pewnie ruszyć dalej...
Poza tym marzenia o kimś tak bardzo, bardzo, bardzo kochającym to tylko marzenia, rzeczywistość nigdy nie będzie az tak słodka. Związek nigdy sam sie nei utrzyma.
26 Lip 2012, Czw 22:40, PID: 310451
Wydaje mi się, że ktoś bliski może ułatwiać nam konfrontację z samym sobą.
27 Lip 2012, Pią 3:44, PID: 310485
Wydaje mi się że częste wystawianie się na stresujące sytuacje powoduje częściowe oswojenie się z nimi, a co za tym idzie zmniejsza lęk. Bardzo trudny i nieprzyjemny sposób, ale dotąd nie odkryłam lepszego, o ile taki w ogóle istnieje. A, i 'oswojenie' stopniowo zanika jeśli przez dłuższy czas nie mamy z daną sytuacją styczności.
Jak sobie radzić z 'trudnymi' osobami w pracy. To zależy od osób i w jaki sposób są trudne. Mam bardzo niewielkie doświadczenie w tym obszarze, ponieważ pracowałam bardzo dawno, przez niezbyt długi okres czasu. O jednej sytuacji warto jednak wspomnieć. Kilka lat temu musiałam pracować w pokoju z dwoma bardzo nieprzyjemnymi panami. Wysługiwali się oni dziewczyną przydzieloną do nich, np. oczekiwali pełnej obsługi jak robienie kawy, rundki do sklepu po jedzenie/papierosy itp. (zaznaczę że sama praca zupełnie nie na tym polegała, obsługa miała być jako oczywisty gratis, który w ich mniemaniu im się należał). Jakimś sposobem ja odmówiłam (sama teraz nie wiem skąd miałam na to odwagę). Zaskutkowało to ich wielkim oburzeniem, zjadliwymi komentarzami, fałszywymi skargami do szefa i na firmowych imprezach, że się obijam i nie wywiązuję z obowiązków, utrudnianiem mi brania urlopu itp. O dziwo pomimo tego czułam się lepiej niż gdybym zgodziła się im usługiwać. Dowiedziałam się że po moim odeściu usilnie starali się (bezskutecznie) o dopisanie w.w. 'usług' do wymaganych obowiąków osoby, kóra miała mnie zastąpić Do tej pory czuję satysfakcję, że udało mi się do tego stopnia zajść im za skórę. Nie wiem czy dziś zachowałabym się tak samo. Wydaje mi się że tak, skoro już raz przez to przeszłam i 'przeżyłam'. W przypadku 'kto ma gorzej', obie płcie mają podobnie. Z tym że kobietom łatwiej 'uchodzi' nieporadność życiowa, a mężczynom zamknięcie w sobie/małomówność/nietowarzyskość. Co do stwiedzenia: lękliwy86 napisał(a):Idąc Twoją logiką mały, wątły, facecik z wysokim głosikiem bez pracy nie jest mniej atrakcyjny od kobiety z tymi samymi cechamiAnalogicznie można powiedziać: Cytat:Idąc Twoją logiką duża, otyła kobieta z niskim głosem bez pracy nie jest mniej atrakcyjna od mężczyzny z tymi samymi cechami.Nie sądzę by miała większe szanse od opisanego mężczyzny. A że: lękliwy86 napisał(a):kobieta przewyższająca mężczyzn w dziedzinie zarobków np. czy mega dominująca nie zyskuje specjalnie na atrakcyjności.To wynika tylko i wyłącznie z kompleksów coponiektórych panów. Mężczyzna ze zdrowym poczuciem własnej wartości nie będzie się czuł gorzej ze wględu na zarobki partnerki, wręcz przeciwnie, o ile poważnie myśli o zwiąku, a tym bardziej zakładaniu rodziny to zdaje sobie sprawę że im więcej pieniędzy w związku tym lepiej. nova napisał(a):związek dla wielu fobikow oznacza koniec pracy nad sobą -taka złota klatka z której nie trzeba sie wychylać.Bliska osoba -tak ale nie na zasadzie ze ona oto tu całkowicie odmieni bo to jak igranie z ogniem i świadczy o tym że my szukamy wyzdrowienia, a tego abyktoś nas ochronił , zasłonił, przejął odpowiedzialność nad naszym życiem..byśmy już nie musieli sie wychylacNiestety na własnej skórze przekonałam się o prawdziwości powyższych słów. Poczucie bezpieczeństwa i łatwiejszego życia są złudne. Co gorsza (przynajmniej w moim przypadku tak było) stany lękowe stopniowo pogłębiają się, a nie zawsze da się to zauważyć kiedy jesteśmy 'asekurowani'. Wyplątanie się z takiej niezdrowej relacji staje się niezwykle trudne, podobnie w przypadku jej mimowolnej utraty.
27 Lip 2012, Pią 4:47, PID: 310492
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lip 2012, Pią 11:02 przez BlankAvatar.)
jesli chodzi o wielokrotne ekspozycje wlasnej osoby na sytuacje stresowe, to nalezy pamietac, to o czym napisal Ciastkovic w trzecim poscie. Istotna jest zmiana myslenia, bo inaczej wnioski wyciagane z tych eksperymentow, moga byc wciaz nieprawidlowe i beda umacniac lęki oraz zaburzone postrzeganie (na zasadzie blednego kola).
27 Lip 2012, Pią 9:59, PID: 310497
BlankAvatar napisał(a):no ale 'eksperci'-fobicy, uwazali, ze to sa te silne osobowosci, bo zachowywaly sie odwrotnie jak fobik. no bo przeciez wszystko, co jest przeciwienstwem fobika jest zdrowe. istnieje tylko jedno zaburzenie psychiczne: fobia spoleczna wlasnie. kazda cecha, ktora kompensowalaby kompleksy fobika (w jego mniemaniu) jest niezaprzeczalnie zdrowa. ech, sama prawda w tym ja tak czuję, ale jednocześnie wiem, że faktys ą inne. To już jakiś krok naprzód ps. KObiety mają lepiej? nie wiem. KObiety mają wiele swoich dziwnych zwyczajów - narzekanie na facetów, pokazywanie sobie cycków, chodzenie razem do kibla, 'buziaczki' na przywitanie i inne głupoty. jeżeli którać zbytnio odstaje to jest postrzegana jako "nie swoja" i już. Czy istnieje coś głupszego niż chodzenie razem do kibla? nie wspomne juz o tym, ze one się ciagle obrażają, "strzelają fochy" i to często milczące - czyli nie powie co się stało, ale obgaduje, po cichu nienawidzi. nigdy nie rozumiałam kobiet i nie umiem mieć koleżanek. Znam pare dziewczyn ale... zawsze byłam i jestem trzymana na dystans. Głównie z tego powodu, że ja z zasady nie obgaduję ludzi. One to robią. wszystkie. I nie czują się bezpiecznie w towarzystwie kogos kto nie obgaduje z nimi no i nie robię tych wszystkich ich dziwnych rzeczy...kibel, całowanie, inne pierdoły.. łatwo być nie do końca tolerowaną w babskim świecie. poza tym.. szczreze mówiąc większosć kobiet po prostu nie da się lubić. są irytujące. Piszczą, sztucznie się entuzjazmują, kłamią ciągle, oceniają STRASZLIWIE i przede wszystkim nigdy nie można być pewnym, jaki dzisiaj będą mieć humor. Tragedia. Ja mam mentalne jaja. Chyba najlepiej bym się czuła w towarzystwie gejów. Ale nie znam..
27 Lip 2012, Pią 10:47, PID: 310499
Cytat:Ciężko mi natomiast uwierzyć że tak jak mówisz gdy podejmujesz próby wykonywania telefonów bo to cie stresuje ,że to nie przynosi żadnej najmniejszej nawet zmiany.Jeśli nie pokonałeś strachu to czy nawet nie pojawiło sie u ciebie poczucie zwyczajnej ulgi jak po dobrze wykonanym zadaniu? Cięzko stwierdzić czy nie ma nawet najmniejszej zmiany. Fakt jest jednak taki, ze za każdym razem i tak pojawiają się te same obawy i przekładanie na następny dzien np. Owszem, po wykonaniu zawsze jest poczucie ulgi i satysfakcji oraz przekonania, ze to nie jest nic strasznego. Tylko że jest to krótkotrwałe, nie mówiąc już o tym, ze jakakolwiek dłuzsza przerwa neguje cały postęp. Trochę to irytujące, ze coś co dla innych jest rzeczą zupełnie normalna i nawet o tym nie myslą tylko wykonują to automatycznie mnie sprawa problem i koniecznośc przygotowania psychicznego. Cytat:Mi wykonywanie telefonów nie sprawia większych problemów stres czuje przy odbieraniu bo mam wtedy mniejsza kontrolę nad rozmową bo np mniej wypada mi ją zakończyć. Odbierać tez nie lubię, szczególnie w obecności osób trzecich. :-) Całe szczęscie nie upośledza mnie to aż tak strasznie, bo jednak zmusić się potrafie i w sumie to jest najtrudniejszy moment, bo z rozmową problemu już nie mam. Cytat:Nie sądzę by miała większe szanse od opisanego mężczyzny. Ależ własnie o to mi chodziło. Bardzo, bardzo męska kobieta nie będzie atrakcyjna, tak jak facet, który nie jest męski, a FS często robi z nas nieporadne dzieci. O ile taki stopień nieporadności u kobiety może się podobać to u dorosłego faceta(powiedzmy że nastolatkowi jeszcze ujdzie) jest odpychający(nie licząc niewielkiego grona fetyszystek, bo i pewnie takie cuda się zdarzają). Cytat:To wynika tylko i wyłącznie z kompleksów coponiektórych panów. Mężczyzna ze zdrowym poczuciem własnej wartości nie będzie się czuł gorzej ze wględu na zarobki partnerki, wręcz przeciwnie, o ile poważnie myśli o zwiąku, a tym bardziej zakładaniu rodziny to zdaje sobie sprawę że im więcej pieniędzy w związku tym lepiej. I tak i nie. Nie ma co również ukrywać, że często kobieta która ma więcej, szuka faceta który ma przynajmniej tyle samo, bo pozostałymi zaczyna podświadomie gardzić :-) Cytat:ps. KObiety mają lepiej? nie wiem. KObiety mają wiele swoich dziwnych zwyczajów - narzekanie na facetów, pokazywanie sobie cycków, chodzenie razem do kibla, 'buziaczki' na przywitanie i inne głupoty. jeżeli którać zbytnio odstaje to jest postrzegana jako "nie swoja" i już. Jeżeli chodzi o nic porozumienia to raczej nie ma różnic między płciami. Zarówno fobik, jak i fobiczka będa mieli problem z nawiązywaniem relacji z tą samą płcią. Róznica polega jedynie na tym, że fobik jest bardziej narazony na agresje fizyczną i psychiczną ze strony pozostałych facetów.[/quote]
27 Lip 2012, Pią 13:53, PID: 310510
Cytat:Poza tym marzenia o kimś tak bardzo, bardzo, bardzo kochającym to tylko marzenia, rzeczywistość nigdy nie będzie az tak słodka. Związek nigdy sam sie nei utrzyma. Jasne że tak tyle że większość fobików ma dużo bardziej nasiloną potrzebę bezpieczeństwa emocjonalnego. Poczucia własnej wartości dopatrują się w bliskiej osobie .Dlatego że tak bardzo boja się relacji mają deficyt kontaktów międzyludzkich , z drugiej strony tak silna potrzeba bezwarunkowej akceptacji kumuluje się i fobik często będzie idealizował wyobrażenia na temat sytuacji których nie doświadczył. Cytat:Niestety na własnej skórze przekonałam się o prawdziwości powyższych słów. Poczucie bezpieczeństwa i łatwiejszego życia są złudne. Co gorsza (przynajmniej w moim przypadku tak było) stany lękowe stopniowo pogłębiają się, a nie zawsze da się to zauważyć kiedy jesteśmy 'asekurowani'. Wyplątanie się z takiej niezdrowej relacji staje się niezwykle trudne, podobnie w przypadku jej mimowolnej utraty. No właśnie to miałam na myśli.W przypadku zakończenia relacji to fobik zawsze będzie w trudniejszej sytuacji.Dlatego chyba tak trudno o zdrowe relacje ludzi z fobia bo takie osoby upatrują sie w bliskim człowieku tak instynktownie kogoś kto będzie prowadził za rękę dosłownie i w przenośni.Nawiązuje sie wtedy bardzo silna zależność. Gdy do tego dojdzie zamkniecie się na prace nad sobą podczas trwania relacji po wszystkim fobik zostaje bez jakichkolwiek umiejętności społecznych radzenia sobie w warunkach 'naturalnych'. Dlatego uważam że tak ważna jest dla ludzi cierpiących na fobie społeczna jest praca nad własna samodzielnością emocjonalna bez chorych zależności. Cytat:Cięzko stwierdzić czy nie ma nawet najmniejszej zmiany. Fakt jest jednak taki, ze za każdym razem i tak pojawiają się te same obawy i przekładanie na następny dzien np. Jest krótkotrwałe bo jeśli przez większość życia określona sytuacja napawała nas lekiem nie ma takiego sposobu by sie jej pozbyc nawet po udanych próbach ale nie powielanych bardzo często.Jesteśmy dorosłymi ludźmi wiec pewne schematy zachowań sa bardzo mocno zakorzenione bo jesteśmy juz ukształtowani.Ja juz pamiętam o tym że wycofuje się bardzo gdy tylko na jakis czas odpuszczę wchodzenie w jakieś interakcje z ludźmi dlatego staram sie je sobie po prostu narzucać.Nie powiem żeby to bylo komfortowe ale nie znalazłam innego sposobu by sie przełamywać.Pewnie też cała terapia z psychologiem będzie zmierzała do tego zę bedzie nakłaniał do przełamywania się , tylko co z tego jak ja to wszystko wiem niech mi tylko powie jak mam to zrobić.. by codziennie nie czuć w sobie takiego zmuszania się , robienia tego w ogromnym wysiłku , kontrolowaniu każdego słowa i analizowaniu go do granic możliwości. Cytat:Wydaje mi się, że ktoś bliski może ułatwiać nam konfrontację z samym sobą. Jasne że tak.druga osoba może w tym pomóc. Nikt nie mowi że związek jest czymś złym.Można wtedy dowiedzieć sie o sobie bardzo duzo także o fobii.Tylko ważne by pamiętać cały czas o sobie że wyście z fobii to samodzielność w zależności od sytuacji, umiejętność funkcjonowania jako indywidualna osoba, nie tylko z drugim człowiekiem u boku.To taki paradoks bo z jednej strony powinniśmy sie przecież przełamywać do ludzi ale z drugiej musimy pamiętać o swojej indywidualności.Kluczem do sukcesu jest chyba wypośrodkowanie tych proporcji
27 Lip 2012, Pią 16:18, PID: 310515
Atumn napisał(a):KObiety mają wiele swoich dziwnych zwyczajów - narzekanie na facetów, pokazywanie sobie cycków, chodzenie razem do kibla, 'buziaczki' na przywitanie i inne głupoty. jeżeli którać zbytnio odstaje to jest postrzegana jako "nie swoja" i już Dodam do tego zamiłownie do zakupów, ciuchów, kosmetyków, telenowel, życia 'gwiazdeczek'. Albo narzekanie na mężów, choroby dzieci, wredne teściowe. Gdy nie interesujesz się żadnym z wymienionych tematów, jesteś przybyszem z innej planety. Te piski przeszywają bębenki i, przynajmniej u mnie, potęgują lęki. Nie mówię, że nie zdarzają się fajne dziewczyny, bo i takie są Tyle że w zdecydowanej mniejszości. lękliwy86 napisał(a):Ależ własnie o to mi chodziło.Napisałeś że mężczyzna o cechach: mały, wątły, z wysokim głosikiem bez pracy, jest mniej atrakcyjny od kobiety o tych samych cechach. Zgadzam się. Ale błędnie zakładasz, że takie cechy ma każdy fobik/fobiczka. Fobik/fobiczka może równie dobrze być: duży, otyły, z niskim głosem, bez pracy. I tutaj kobieta nie będzie w żaden sposób uprzywilejowana. Chyba że wierzysz, że wszyscy fobicy to drobne, eteryczne istotki o łagodnych głosikach Wysokość zarobków nikogo nie czyni mniej lub bardziej męskim. Co do tego że: lękliwy86 napisał(a):Nie ma co również ukrywać, że często kobieta która ma więcej, szuka faceta który ma przynajmniej tyle samo, bo pozostałymi zaczyna podświadomie gardzićCzęsto to wynika z postawy mężczyzn, z którymi miała do czynienia, jeżeli swoją wartość wyznaczali na podstawie wysokości zarobków. Gdy kobieta zarabia więcej mają poczucie niższości i odbija się to na traktowaniu partnerki oraz jakości związku w ogóle. Wtedy kobieta zaczyna rozglądać za kimś przy kim ten problem występował nie będzie, czyt. mężczyny ze zdrową samooceną lub takiego, który zarabia na tyle dużo by nie czuć się gorszym. nova napisał(a):Tylko ważne by pamiętać cały czas o sobie że wyście z fobii to samodzielność w zależności od sytuacji, umiejętność funkcjonowania jako indywidualna osoba, nie tylko z drugim człowiekiem u boku.To taki paradoks bo z jednej strony powinniśmy sie przecież przełamywać do ludzi ale z drugiej musimy pamiętać o swojej indywidualności.Indywidualizm i samodzielność są bardzo ważne. Świetną sprawą jest rozwijanie swoich zainteresowań oraz posiadanie pasji. Pozwalają się skupić na czymś innym niż fobia czy samotność, dają satysfakcję i podnoszą samoocenę, co sprawia że automatycznie stajemy się bardziej interesujący dla ludzi. Idealnie byłoby najpierw się usamodzielnić, a dopiero potem myśleć o związkach. Przywłócząc do związku fobię, depresję i tym podobne krzywdzimy także partnera, dla którego przecież chcemy jak najlepiej. No, ale to tylko w teorii, w praktyce niestety to nie takie proste do zrealizowania.
27 Lip 2012, Pią 16:27, PID: 310519
Cytat:FS często robi z nas nieporadne dzieci. O ile taki stopień nieporadności u kobiety może się podobać Nie zapominajmy, że ta 'urocza' kobieca nieporadność jest często udawana. Nie można jej łączyć z nieporadnością osoby z fobią. Trzeba tu odróżnić kokieterię od nieustannej potrzeby 'prowadzenia za rączkę', która - moim zdaniem - nie będzie atrakcyjna u żadnej z płci. Cytat:Róznica polega jedynie na tym, że fobik jest bardziej narazony na agresje fizyczną i psychiczną ze strony pozostałych facetów.Nie zgadzam się. Techniki manipulacyjne, którymi posługują się kobiety, mogą być równie okrutne jak agresja w męskim środowisku. Nie można uzależniać fobii od przynależności do konkretnej płci. Mam wrażenie, że ta dyskusja od samego początku prowadzi donikąd, ale takie poglądy ciężko zignorować. Za to podpisuję się w całości pod tym, co napisała nova. Osoba wyposzczona emocjonalnie nie będzie zdolna do zachowania umiaru w relacji, może się tylko w ten sposób wpędzić w złudne poczucie szczęścia. Trzeba samemu pracować nad swoimi ograniczeniami, uzależnianie naszego stanu psychicznego od innych ludzi to jest właśnie to, co cały czas robimy - ten schemat nie zmieni się za sprawą czarodziejskiej różdżki po wejściu w relację z drugą osobą, co więcej - może nam przynieść jeszcze więcej bólu.
27 Lip 2012, Pią 17:08, PID: 310524
Cytat:Napisałeś że mężczyzna o cechach: mały, wątły, z wysokim głosikiem bez pracy, jest mniej atrakcyjny od kobiety o tych samych cechach. Zgadzam się. Ale błędnie zakładasz, że takie cechy ma każdy fobik/fobiczka. Fobik/fobiczka może równie dobrze być: duży, otyły, z niskim głosem, bez pracy. I tutaj kobieta nie będzie w żaden sposób uprzywilejowana. Chyba że wierzysz, że wszyscy fobicy to drobne, eteryczne istotki o łagodnych głosikach Wink Wysokość zarobków nikogo nie czyni mniej lub bardziej męskim. Nie... Chciałem pokazać, że tak jak sa pewne cechy wyglądu, które decydują o męskości/kobiecości, bądź ich braku, tak są cechy charakteru, które również definiują męskość/kobiecość. Tak się akurat składa, ze cechy fobika z reguły czynią go niemęskim, gdyż męskość to odwaga, otwartość, umiejętnośc radzenia sobie w trudnych sytuacjach itp. Nie pasuje to do fobika, który nie potrafi zagadać, nawiązywać znajomosci, boi się prostych(dla innych ludzi) czynności oraz nie potrafi odnaleźć się w pracy i siedzi na bezrobociu. Tego typu pasywność to chyba najgorsze cechy, jakie może miec facet. Cytat:Często to wynika z postawy mężczyzn, z którymi miała do czynienia, jeżeli swoją wartość wyznaczali na podstawie wysokości zarobków. Gdy kobieta zarabia więcej mają poczucie niższości i odbija się to na traktowaniu partnerki oraz jakości związku w ogóle. Wtedy kobieta zaczyna rozglądać za kimś przy kim ten problem występował nie będzie, czyt. mężczyny ze zdrową samooceną lub takiego, który zarabia na tyle dużo by nie czuć się gorszym. Czyli jak by nie patrzeć winny jest facet Cytat:Trzeba tu odróżnić kokieterię od nieustannej potrzeby 'prowadzenia za rączkę', która - moim zdaniem - nie będzie atrakcyjna u żadnej z płci. Atrakcyjna nie będzie jakoś specjalnie, grunt, że u kobiety nie będzie aż bardzo nieatrakcyjna(oczywiscie uśredniając, wiadomo że są faceci, których mierzi taka postawa u kobiety). Różnica sprowadza się do tego, ze przy kobiecie fobiczce facet pozostaje facetem, a przy mężczyznie fobiku kobieta musi przejąć męską rolę (wiadomo, upraszczam). Cytat:Nie zgadzam się. Techniki manipulacyjne, którymi posługują się kobiety, mogą być równie okrutne jak agresja w męskim środowisku. Nie zgadzasz się, gdyż nigdy pewnie nie dostałas przysłowiowego wp....lu. :-P Przemoc fizyczna zawiera w sobie przemoc psychiczną.
27 Lip 2012, Pią 19:30, PID: 310534
supernova napisał(a):Trzeba samemu pracować nad swoimi ograniczeniami, uzależnianie naszego stanu psychicznego od innych ludzi to jest właśnie to, co cały czas robimy - ten schemat nie zmieni się za sprawą czarodziejskiej różdżki po wejściu w relację z drugą osobą, co więcej - może nam przynieść jeszcze więcej bólu.Nam i drugiej osobie. O ile chwilowe wsparcie kogoś w kryzysie jest jak najbardziej ok, to na dłuższą metę wspomniane "prowadzenie za rączkę" się nie sprawdza. Ta osoba musi nad sobą pracować, a nie tylko kurczowo trzymać się partnera. To niezdrowe i psychicznie wyczerpujące dla obu stron, w konsekwencji prowadzi do konfliktów, nierealnych wymagań i rozczarowań. lękliwy86 napisał(a):Chciałem pokazać, że tak jak sa pewne cechy wyglądu, które decydują o męskości/kobiecości, bądź ich braku, tak są cechy charakteru, które również definiują męskość/kobiecość. Tak się akurat składa, ze cechy fobika z reguły czynią go niemęskim, gdyż męskość to odwaga, otwartość, umiejętnośc radzenia sobie w trudnych sytuacjach itp. Nie pasuje to do fobika, który nie potrafi zagadać, nawiązywać znajomosci, boi się prostych(dla innych ludzi) czynności oraz nie potrafi odnaleźć się w pracy i siedzi na bezrobociu. Do pożądanych cech kobiecego charakteru zaliczją się: otwartość, serdeczność, komunikatywność, umiejętność okazywania uczuć, opiekuńczość. Zamknięta w sobie kobieta, nie będąca w stanie nawiązać kontaktu, prowadzić konwersacji czy nie okazująca emocji jest w społeczeństwie postrzegana negatywnie, często jako ktoś o złych intencjach. Wiele kobiet z fobią jest tak właśnie odbierana. lękliwy86 napisał(a):Cytat:Często to wynika z postawy mężczyzn, z którymi miała do czynienia, jeżeli swoją wartość wyznaczali na podstawie wysokości zarobków. Gdy kobieta zarabia więcej mają poczucie niższości i odbija się to na traktowaniu partnerki oraz jakości związku w ogóle. Wtedy kobieta zaczyna rozglądać za kimś przy kim ten problem występował nie będzie, czyt. mężczyny ze zdrową samooceną lub takiego, który zarabia na tyle dużo by nie czuć się gorszym. Ależ nie, to wszystko wina kobiety. Nie dość że śmiała wychylić nos z kuchni, to jeszcze ma czelność zarabiać więcej niż mężczyna. Powinna automatycznie odrzucać każdą pracę, która oferuje więcej niż minimalną krajową, bo przecież może się zdarzyć, że zrani tym delikatne ego potencjalnego partnera
27 Lip 2012, Pią 23:36, PID: 310552
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Lip 2012, Sob 11:03 przez nova.)
Widzę że mój wątek trochę sie prze formatował:-D A ja chciałam tylko sie dowiedzieć jak poradzić sobie człowiekiem np w pracy z którym poradzić sobie nie umiem czyli ludźmi którzy wywołują w nas niepokój i stres większy niż zwykle.
Ale skoro popłynął sobie własnym torem w kierunku relacji damsko męskich to już niech sie toczy róbta co chceta :-). Swoją drogą to tylko potwierdza jak bardzo ten temat jest istotny skoro pojawia się w tle przemyśleń na dyskusje często pozornie nie zawiązane z taką czy inną tematyką. Bardzo dziękuje za wszystkie wypowiedzi :-)
29 Lip 2012, Nie 14:39, PID: 310704
Ja na początku walki z fobią próbowałem samego przełamywania. Sądziłem, że jak się jakąś drobną rzecz zrobi kilka czy kilkanaście razy to nie będę później odczuwał lęku. Plan był taki aby później przechodzić w rzeczy trudniejsze. Oczywiście efekty tego były zerowe.
Ale i tak udało mi się osłabić fobię. Bardziej pomogło mi wytrenowanie sobie umiejętności społecznych: oczywiście nie wytrenujesz umiejętności jeżeli będziemy siedzieć w domu i unikać sytuacji społecznych. Więc przełamywanie też musi coś dawać. Ja zawsze miałem jakieś tam problemy zdrowotne, ale nigdy nie było to jakieś poważne schorzenia. Jakiś czas temu musiałem mieć pięć zabiegów w szpitalu. Do tego oczywiście wcześniej byłem u lekarz; przed każdym zabiegiem musiałem robić badania, konsultacja anestezjologiczna do tego doszły jakieś tam drobne sprawy. Nie dość, że wszystko zwaliło się prawie na raz to doszły do tego różnego rodzaju komplikacje (bo nigdy nie ma tak, żeby wszystko szło idealnie). Włączyło się oczywiście typowo fobiczne myślenie typu: nie wiem jak trafie do szpitala, a co jeśli nie będę miał odwagi zapytać itd. Oczywiście była cała masa stwarzania problemów, kreślenia czarnych scenariuszy. I mimo niesprzyjających warunków ciągłych jakiś tam problemów udało się wszystko pozałatwiać. To nie było pierwszy takie „safari” , ale najgorsze. Jeżeli wtedy dałem rady (i nie tylko wtedy) to poradzę sobie w innych sytuacjach. Oczywiście jest lekki lęk zdarzają się też czarne myśli, ale już nie ma np tak, że denerwuję się kilka dni przed i przez to nie potrzebnie się jeszcze bardziej nakręcam. Miałem duży problem z prowadzenie/podtrzymaniem rozmowy. Pomogło mi wytrenowanie sobie oczywiście tych umiejętności. Co w dużej mierze przerodziło się nie tylko w zmniejszenie lęku ale także nawiązania lepszych relacji z współpracownikami. Oczywiście sama praca typu: gaszę wcześnie lub później maszynę żeby na śniadaniu być samemu oczywiście nie pomoże. Dopiero jak na siłę próbowałem zagadywać, robić to jak najczęściej – to wtedy się udało.
30 Lip 2012, Pon 0:02, PID: 310784
Pobyt w szpitalu przynajmniej u z perspektywy mojej psychikinależy do takich kontaktów formalnych z ludźmi czyli jestem gdzieś na chwilę , rozmowy dotyczą spraw oficjalnych czyli z lekarzami odnosnie badań i danego schorzenia a współpacjenci hmm tutaj raczej brak checi do rozmowy nie będzie niczym dziwnym bi można to usprawiedliwić po prostu samym pobytem szpitalu a ono wpędza ludzi w apatie.Też kilka lat temu byłam w szpitalu i nie było to trudne ze względu na fobie tam sa inne warunki każdy mysli tam o sprawach nadrzędnych nikt sie nie zastanawia tam dlaczego ktoś milczy.Co więcej myślę że w takim miejscu choroby jednoczą to taki uniwersalny temat i wydaje mi sie ze bezpieczny.Jednak zaciekawiło mnie stwierdzenie o tym że wytrenowałeś zachowania społeczne do tego stopnia ze nie stanowią na dzień dzisiejszy większego problemu..Ja w sumie podchodzę do tego w [podobny sposób że tylko praktyka i konfrontacja ze źródłem stresu moze uodpornić znieczulić trochę . Nie wiem czy będzie to miało wpływ na osłabniecie strachu tego nadrzędnego .Bo o ile można sie znieczulic na pewne sytuacje to mysle ze na samo pozbycie sie fobii i zrodla tego strachu potrzebna jest całkowita zmiana myślenia.O ile jestem w stanie uwierzyć że praca nad sobą można zmienić pewne zachowania w sobie powtarzając je tyle razy aby weszły w nawyk ..ale na to że to zmieni fobika w osobę otwartą juz nie do końca.Pewne reakcje które można nauczyć sie tłumić ale fobik chyba zostanie mentalnym fobikiem..Bardzo bym chciała wierzyć ze jest inaczej ale jestem realistką..w każdym razie jestem ciekawa w jaki sposób udało ci sie przełamać pewne schematy zachowań tylko powtórkami ich ? czy może doszło coś więcej?
31 Lip 2012, Wto 21:09, PID: 310975
Cytat:uote="nova"].Jednak zaciekawiło mnie stwierdzenie o tym że wytrenowałeś zachowania społeczne do tego stopnia ze nie stanowią na dzień dzisiejszy większego problemu..Ja w sumie podchodzę do tego w [podobny sposób że tylko praktyka i konfrontacja ze źródłem stresu moze uodpornić znieczulić trochę . Nie wiem czy będzie to miało wpływ na osłabniecie strachu tego nadrzędnego .Bo o ile można sie znieczulic na pewne sytuacje to mysle ze na samo pozbycie sie fobii i zrodla tego strachu potrzebna jest całkowita zmiana myślenia.O ile jestem w stanie uwierzyć że praca nad sobą można zmienić pewne zachowania w sobie powtarzając je tyle razy aby weszły w nawyk ..ale na to że to zmieni fobika w osobę otwartą juz nie do końca.Pewne reakcje które można nauczyć sie tłumić ale fobik chyba zostanie mentalnym fobikiem. Chodziło Ci pewnie o to, że nie da się do końca wyleczyć fobii. Albo, że coś z fobika i tak zostanie w nas. Ja całkowicie fobii się nie pozbyłem, więc to czy da się to całkowicie wyleczyć- to się zobaczy mam nadzieje w niedalekiej przyszłości. Nie wiem co o tym sądzą naukowcy. Cytat:Bardzo bym chciała wierzyć ze jest inaczej ale jestem realistką..w każdym razie jestem ciekawa w jaki sposób udało ci sie przełamać pewne schematy zachowań tylko powtórkami ich ? czy może doszło coś więcej? Na pewno doszło coś więcej: czego do końca pewnie nie mam świadomości. Na początku próbowałem samego przełamywania i efekty tego były mizerne. Przekonany byłem np: że jestem osobą niezaradną życiową, która w pewnych sytuacjach sobie nie poradzi. Co oczywiście wywoływało lęk i obawy. Jak sama wiesz z poprzedniego postu życie trochę mnie przyciskneło do muru. Ale sobie dość dobrze poradziłem. To nie był pierwszy raz. Skoro dałem rady wtedy (i nie tylko wtedy); to poradzę sobię w innych sytuacjach społecznych. I tak własnie zmieniłem troche sposób myślenia. Na własnej skórze, a raczej na bazie pewnych doświadczeń życiowych.
01 Sie 2012, Śro 21:20, PID: 311070
Cytat:Na pewno doszło coś więcej: czego do końca pewnie nie mam świadomości. Na początku próbowałem samego przełamywania i efekty tego były mizerne. Pytanie tylko na ile te doświadczenia z których wyszedłeś obronna ręką wystarczą do przykrywania leku.Myślę że jedna sytuacja nawet silna może byc bodźcem do zmiany myślenia ..właśnie o tym pisałam w jednym z postów na początku że potrzebny jest taki bodziec który ustawi nam myślenie na nowo trochę odwróci ale w taki sposób by nasz mozg przyjął to w końcu do wiadomości ze przed lekiem można się bronić im więcej takich sytuacji tym lepsze ugruntowanie.U mnie natomiast pomimo wystawiania sie na sytuacje spoleczne cały czas odczuwam lęk co mnie doprowadza do szewskiej pasji bo za każdym razem [powtarzam sobie zę nie ma się czego bac tak za każdym razem wychodzi to samo. Dzisiaj dzwoniłam w sprawie pracy odnosnie jednego z ogłoszeń i zostałam spławiona przez młoda osóbkę przez telefon.dzwoniłam w celach informacyjnych pod numer telefonu specjalnie do tego wyznaczony w ogłoszeniu Młoda dziewczyna powiedziała ze nie ma teraz czasu i z taką pretensją w glosie że czemu na maila nie wysłałam aplikacji a maila oczywiście w ogłoszeniu nie podali. Ech miałam tyle myśli które pojawiły sie później ze mogłam jakoś kulturalnie jej zwrócić uwagę dlaczego np w takim razie podają telefon w takich ogłoszeniach ale podziękowałam i pożegnałam sie a w myślach wysłałam ją...no wiecie gdzie..to był klasyczny szczyt ignorancji.A najgorsze co zauważyłam u siebie największy paradoks to to że czasami jestem w stanie obronić kogoś słabszego w trudnych sytuacjach jakiejś niesprawiedliwości choć oczywiście nie zawsze niemniej jednak wtedy potrafię. |
|