16 Mar 2012, Pią 1:55, PID: 295080
Pytałem dzisiaj o terapię grupową dla siebie... oczywiscie miałem niewiele czasu na rozmowę... no właśnie...
1 jak w kilkanaście minut opisać swój problem? całe popieprzone życie z którego zmarnowaniem nie moge sie pogodzic oraz strach przed tym co za pare miesiecy, przed szukaniem pracy i koncem studiow i pewnego etapu w zyciu zmarnowanego, przezytego bez przyjaciól, bez doswiadczen, z lekami, pustymi przemysleniami i samymi marzeniami... oraz kompletna dezorientacje?...
Wydrukować sobei takie streszczenie i przeczytać?
Bo wydaje mi sie, ze wyszedłem raczej na jakiegoś niedojrzałego ktory boi sie wydorośleć... cholera, tak pewnie jest w sporym stopniu, ale przecież nie to jest streszczeniem moich przeżyć...
po drugie - wiem, ze to bylo chyba mniej niz pol godziny, ale jakos głupio sie poczulem po tej rozmowie. ponoć z jedna z najlepszych terapeutow w mieście, w czasie której - wiem, wiem, co można wiedzieć, zwłaszcza po kiepskiej autoprezentacji - terapeutka ta wygłosiła tezę - co prawda bardziej ogolnie, no ale... - że ludziom to czesto brakuje ojca, bo kobieta to niby dom organizuje, a mezczyzna wyprowadza w swiat (poweidziałem ze ojciec zmarl). kurde, nie chce wyjsc na kogos, kto gra madrzeszego od uznanego autorytetu, ale to mi takim banalem zalecialo, takim... kurcze, bałbym sie niezrozumienia i naszły mnie takie myśli ze kazda z takich osób głosi jakieś swoje teorie, a ostatecznie mozna sobei tak we włbie namieszać..
Ale ad rem! - polecono mi udanie się raczej do terapeuty płci meskiej. że to niby inaczej, lepiej, inny kontakt.. Nie wiem dokładnie, o co miało chodzic... co prawda polecono mi tez konkretna osobę, (przede wszystkim chyba terapeute uzaleznien, ale tez i nerwic, depresji itp), ale.. to naprawde ma zaczenie? że chłop nie baba? Co, powie mi, "stary, nei bądx taka skonczona fujara", zamiast się rozczulać?
BTW - kompletnie skrytykowano moj poprzendi wybor terapeuty... fakt, sam teraz po lekturze forum wiem, ze isc tylko do poznawczo-behavioralnych a wystrzegac sie (?) psychodynamicznych, ale wtedy w sumei sadziłęm, ze oni tez o cos pytaja, a poza tym chciałem wygadac sie o calytm tym syfie z x lat, a nie tlko tu i teraz, a tak odbieralem behawioralna-poznacza z glupich notek na wiki....
Więc jak szukac, by sie znowu nie nadziać? Do polecanego i tak nie pojde, ceny raczej zaporowe.. wiem, na zdrowiu sie nei oszczedza, ale jednak dla mnei 100-120 zł o nie jest jak 10/12, a chyba generalnei takie jest przekonanie... fakt, gdybym pracował, to jdna marna pensja zalatwia terapie na x miesiecy...
1 jak w kilkanaście minut opisać swój problem? całe popieprzone życie z którego zmarnowaniem nie moge sie pogodzic oraz strach przed tym co za pare miesiecy, przed szukaniem pracy i koncem studiow i pewnego etapu w zyciu zmarnowanego, przezytego bez przyjaciól, bez doswiadczen, z lekami, pustymi przemysleniami i samymi marzeniami... oraz kompletna dezorientacje?...
Wydrukować sobei takie streszczenie i przeczytać?
Bo wydaje mi sie, ze wyszedłem raczej na jakiegoś niedojrzałego ktory boi sie wydorośleć... cholera, tak pewnie jest w sporym stopniu, ale przecież nie to jest streszczeniem moich przeżyć...
po drugie - wiem, ze to bylo chyba mniej niz pol godziny, ale jakos głupio sie poczulem po tej rozmowie. ponoć z jedna z najlepszych terapeutow w mieście, w czasie której - wiem, wiem, co można wiedzieć, zwłaszcza po kiepskiej autoprezentacji - terapeutka ta wygłosiła tezę - co prawda bardziej ogolnie, no ale... - że ludziom to czesto brakuje ojca, bo kobieta to niby dom organizuje, a mezczyzna wyprowadza w swiat (poweidziałem ze ojciec zmarl). kurde, nie chce wyjsc na kogos, kto gra madrzeszego od uznanego autorytetu, ale to mi takim banalem zalecialo, takim... kurcze, bałbym sie niezrozumienia i naszły mnie takie myśli ze kazda z takich osób głosi jakieś swoje teorie, a ostatecznie mozna sobei tak we włbie namieszać..
Ale ad rem! - polecono mi udanie się raczej do terapeuty płci meskiej. że to niby inaczej, lepiej, inny kontakt.. Nie wiem dokładnie, o co miało chodzic... co prawda polecono mi tez konkretna osobę, (przede wszystkim chyba terapeute uzaleznien, ale tez i nerwic, depresji itp), ale.. to naprawde ma zaczenie? że chłop nie baba? Co, powie mi, "stary, nei bądx taka skonczona fujara", zamiast się rozczulać?
BTW - kompletnie skrytykowano moj poprzendi wybor terapeuty... fakt, sam teraz po lekturze forum wiem, ze isc tylko do poznawczo-behavioralnych a wystrzegac sie (?) psychodynamicznych, ale wtedy w sumei sadziłęm, ze oni tez o cos pytaja, a poza tym chciałem wygadac sie o calytm tym syfie z x lat, a nie tlko tu i teraz, a tak odbieralem behawioralna-poznacza z glupich notek na wiki....
Więc jak szukac, by sie znowu nie nadziać? Do polecanego i tak nie pojde, ceny raczej zaporowe.. wiem, na zdrowiu sie nei oszczedza, ale jednak dla mnei 100-120 zł o nie jest jak 10/12, a chyba generalnei takie jest przekonanie... fakt, gdybym pracował, to jdna marna pensja zalatwia terapie na x miesiecy...