11 Mar 2008, Wto 16:41, PID: 15446
Witam
Mam na imię Dominik, mam 17lat.
Podejrzewam (może to złe słowo) jestem przekonany że cierpię na fobię społeczną + osobowość unikającą co być może prowadzi mnie do dystymii.
Robiłem ten test na FS - 124pkt.
Czuje że mam poważne problemy z lękiem. Nawet pisząc tego posta patrze za siebie czy czasem ktoś za mną nie stoi i mi patrzy co pisze. Moja rodzina nie zdaje sobie sprawy z tego że jestem chory na coś takiego.
Mam 17lat i słabo korzystam z życia. Nie chodzę na imprezy ect. no chyba że na domówy do bliskich znajomych - ale tam też nie czuje sie 100% swobodnie. Nie zdobywam nowych znajomości - no chyba że takie wymuszone typu nowa klasa. Był okres w moim życiu że dość poważnie odciąłem się od wszystkiego. Trwało to sporo miesięcy, jedyne co robiłem to grałem w grę online World of Warcraft - to był mój sposób unikania bezpośrednich kontaktów z ludźmi. Rzadko wychodziłem. Ten okres życia czuje jakbym zmarnował bo jedyne wspomnienia to komputer.
Tworzyłem strony internetowe, programowałem itd. wszystko co nie wymaga kontaktu z ludźmi.
Teraz wychodzę więcej (jak przyjdą po mnie koledzy to nie mówię im żeby spadali). Siedzenie przy komputerze nie zajmuje już mi tyle czas, rzadko w co gram, programowanie rzuciłem. Za to zainteresowałem się tańcem (popping/electric boogie - jak kto woli). Już jakiś czas ćwiczę (może już 3 miesiąc). Uczę się sam z filmików instruktażowych, nawet gdyby była u mnie w mieście szkółka tego tańca to bym bał się tam zapisać.
Najgorsze w tym jest że zawalam szkołę. Jestem w pierwszej klasie technikum. Pierw to było tech. informatyczne - nie czułem tam się dobrze, czułem się od wszystkich gorszy. Przepisałem się do tech. mechanicznego - tu rozmawiam z ludźmi (nie jest łatwo ale próbuję) są bardziej otwarci, nie siedzę sam na przerwach.
Już niby jest dobrze.
Ale najgorsze jest to że unikam szkoły. W poprzednim semestrze nagana za nieobecności, w tym nagana dyrektora z zastrzeżeniem wydalenia ze szkoły.
Ferie skończyły się 11 lutego, a ja od tego czasu byłem w szkole hmm może tydzień i nie na wszystkich lekcjach.
Dyrektorka non stop podsuwa papierek z wydaleniem pod nos mojej wychowawczyni.
Wychowawczyni i pedagog próbują mi jakoś pomóc, ale nie udało mi się nigdy im powiedzieć co mi jest.
Wszyscy uważają że jestem pod dołowany śmiercią ojca, leniwy - że jest mi trudno ruszyć dupsko z łóżka (i tak też im mówiłem, nie mogłem się otworzyć i powiedzieć co mi na prawdę jest).
Pare miesięcy temu byłem u psychologa ale cholernie mi się on nie widział. Wczoraj byłem i innego i myślę że może tam dam radę się otworzyć i to mi pomorze. Kolejna wizyta w poniedziałek.
Oczywiście wczoraj i dziś w szkole nie byłem.
Nie mogę powiedzieć o tym co czuje nawet najbliższym.
Siostra by mnie wyśmiała, brat za granicą, druga siostra by zrozumiała ale nie dam rady z nią porozmawiać o tym - ona najwyraźniej jest moim przeciwieństwem osiągnęła dużo, a ja nawet nie skończę szkoły średniej.
O matce nic nie mówię bo to chyba przez nią mam taką niską samoocenę. W końcu ile można dzień w dzień słuchać że jest się najgorszym, takim siakim, i non stop być porównywany do kogoś innego.
Czytając o fobii społecznej na wikipedii czułem jakby ktoś zdarł ze mnie tekst i wrzucił na stronę. Tak samo o osobowości unikającej czy introwersji.
Najgorsze w tym wszystkim jest to że unikam wszystkiego co wymaga kontaktu z ludźmi - szkoła - horror, chodzenie do sklepu - już robię pod siebie - no bo przecież trzeba przechodzić obok wielu ludzi którzy będą się na mnie patrzeć, a potem powiedzieć do kasjerki dziękuję.
Nie wiem czy komukolwiek chciało się to czytać, ale musiałem gdzieś wyrzucić choć troszkę z tego co mnie dręczy.
Może dziś spróbuję powiedzieć starszej o tym albo podsunę jej pare artykułów do przeczytania.
Pozdrawiam
Mam na imię Dominik, mam 17lat.
Podejrzewam (może to złe słowo) jestem przekonany że cierpię na fobię społeczną + osobowość unikającą co być może prowadzi mnie do dystymii.
Robiłem ten test na FS - 124pkt.
Czuje że mam poważne problemy z lękiem. Nawet pisząc tego posta patrze za siebie czy czasem ktoś za mną nie stoi i mi patrzy co pisze. Moja rodzina nie zdaje sobie sprawy z tego że jestem chory na coś takiego.
Mam 17lat i słabo korzystam z życia. Nie chodzę na imprezy ect. no chyba że na domówy do bliskich znajomych - ale tam też nie czuje sie 100% swobodnie. Nie zdobywam nowych znajomości - no chyba że takie wymuszone typu nowa klasa. Był okres w moim życiu że dość poważnie odciąłem się od wszystkiego. Trwało to sporo miesięcy, jedyne co robiłem to grałem w grę online World of Warcraft - to był mój sposób unikania bezpośrednich kontaktów z ludźmi. Rzadko wychodziłem. Ten okres życia czuje jakbym zmarnował bo jedyne wspomnienia to komputer.
Tworzyłem strony internetowe, programowałem itd. wszystko co nie wymaga kontaktu z ludźmi.
Teraz wychodzę więcej (jak przyjdą po mnie koledzy to nie mówię im żeby spadali). Siedzenie przy komputerze nie zajmuje już mi tyle czas, rzadko w co gram, programowanie rzuciłem. Za to zainteresowałem się tańcem (popping/electric boogie - jak kto woli). Już jakiś czas ćwiczę (może już 3 miesiąc). Uczę się sam z filmików instruktażowych, nawet gdyby była u mnie w mieście szkółka tego tańca to bym bał się tam zapisać.
Najgorsze w tym jest że zawalam szkołę. Jestem w pierwszej klasie technikum. Pierw to było tech. informatyczne - nie czułem tam się dobrze, czułem się od wszystkich gorszy. Przepisałem się do tech. mechanicznego - tu rozmawiam z ludźmi (nie jest łatwo ale próbuję) są bardziej otwarci, nie siedzę sam na przerwach.
Już niby jest dobrze.
Ale najgorsze jest to że unikam szkoły. W poprzednim semestrze nagana za nieobecności, w tym nagana dyrektora z zastrzeżeniem wydalenia ze szkoły.
Ferie skończyły się 11 lutego, a ja od tego czasu byłem w szkole hmm może tydzień i nie na wszystkich lekcjach.
Dyrektorka non stop podsuwa papierek z wydaleniem pod nos mojej wychowawczyni.
Wychowawczyni i pedagog próbują mi jakoś pomóc, ale nie udało mi się nigdy im powiedzieć co mi jest.
Wszyscy uważają że jestem pod dołowany śmiercią ojca, leniwy - że jest mi trudno ruszyć dupsko z łóżka (i tak też im mówiłem, nie mogłem się otworzyć i powiedzieć co mi na prawdę jest).
Pare miesięcy temu byłem u psychologa ale cholernie mi się on nie widział. Wczoraj byłem i innego i myślę że może tam dam radę się otworzyć i to mi pomorze. Kolejna wizyta w poniedziałek.
Oczywiście wczoraj i dziś w szkole nie byłem.
Nie mogę powiedzieć o tym co czuje nawet najbliższym.
Siostra by mnie wyśmiała, brat za granicą, druga siostra by zrozumiała ale nie dam rady z nią porozmawiać o tym - ona najwyraźniej jest moim przeciwieństwem osiągnęła dużo, a ja nawet nie skończę szkoły średniej.
O matce nic nie mówię bo to chyba przez nią mam taką niską samoocenę. W końcu ile można dzień w dzień słuchać że jest się najgorszym, takim siakim, i non stop być porównywany do kogoś innego.
Czytając o fobii społecznej na wikipedii czułem jakby ktoś zdarł ze mnie tekst i wrzucił na stronę. Tak samo o osobowości unikającej czy introwersji.
Najgorsze w tym wszystkim jest to że unikam wszystkiego co wymaga kontaktu z ludźmi - szkoła - horror, chodzenie do sklepu - już robię pod siebie - no bo przecież trzeba przechodzić obok wielu ludzi którzy będą się na mnie patrzeć, a potem powiedzieć do kasjerki dziękuję.
Nie wiem czy komukolwiek chciało się to czytać, ale musiałem gdzieś wyrzucić choć troszkę z tego co mnie dręczy.
Może dziś spróbuję powiedzieć starszej o tym albo podsunę jej pare artykułów do przeczytania.
Pozdrawiam