13 Paź 2011, Czw 13:42, PID: 275387
Fakt, niezły offtop się zrobił. Tak to jest, jak nie ma o czym pisać
Wracamy do tematu!
Wracamy do tematu!
Ankieta: - jak w temacie - Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
yes, yes, yes ! ! ! /czyli, że bardzo/ | 317 | 45.03% | |
tak | 211 | 29.97% | |
jest mi to obojętne | 62 | 8.81% | |
nie | 86 | 12.22% | |
że co? 8) /to chyba jasne/ | 28 | 3.98% | |
Razem | 704 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
13 Paź 2011, Czw 13:42, PID: 275387
Fakt, niezły offtop się zrobił. Tak to jest, jak nie ma o czym pisać
Wracamy do tematu!
14 Paź 2011, Pią 13:28, PID: 275535
Kritya napisał(a):chyba tak, to ona do mnie przyszła. Zwinęła się w okolicy moich kolan. Rano zeskoczyła i chodziła tam i z powrotem wzdłuż łóżka, jak podchodziła do miejsca gdzie miałam głowę opierała się łapami o łóżko i dotykała nosem mojego nosa, i tak kilka razy tam i spowrotem podobno koty kreca sie kolo miejsc gdzie jest "zla energia" czy "zmienionych chorobowo" nie chce przytaczac tu histori jak "kot wykryl raka" bo to nie temat o tym, wiec to tylko taka moja mala uwaga
18 Paź 2011, Wto 20:27, PID: 276406
Mysle ze limit moich samotnych nocy powoli sie konczy.Ile mozna wytrzymac tulac sie do zimnej sciany.Nie mam na mysli seksu.
18 Paź 2011, Wto 23:02, PID: 276464
kup se termofor o/
Proszę pisać posty, które wnoszą coś do tematu, albo będą traktowane jako offtop i zapracujesz na ostrzeżenie. Sugar
19 Paź 2011, Śro 19:26, PID: 276593
termofor nie podniesie mi oksytocyny i wazopresyny.
22 Paź 2011, Sob 18:34, PID: 277063
To kup sobie leki, które to zrobią.
A wracając do tematu, to nienawidzę dotyku jako takiego - tzn. niezapowiedzianego dotyku obcej osoby, choćby najzwyklejszego otarcia kurtki o kurtkę, czegokolwiek... Aczkolwiek jednocześnie, tęsknie za takim intymnym dotykiem bliskiej osoby, której bym całkowicie ufał. Paradoksalnie więc, będąc osobą "zimną i oschłą" z zewnątrz w stosunku do obcych, jestem wielkim "pieszczochem" w stosunku do osób, którym raz zaufam. Problem tylko w tym, że tych ostatnich mi właśnie w życiu brakuje.
14 Gru 2011, Śro 21:32, PID: 283719
tęsknię za zbliżeniem fizycznym pewnie długo jeszcze ten stan się nie zmieni
12 Mar 2012, Pon 0:11, PID: 294606
BTW - ja weim,z e nic za darmo, trzeba wyjść z inicjatywą itp. Ale chya nie jest dziwne, ze czasem ludziom takim jak my zwyczajnie zal, zę jednak do tych normalnych to czasem tez jednak inni wychodzą z inicjatywa. Jakby wszyscy byli czynni, to nei byłoby do kogo z tą inicjatywą wyjść, prawda?
Ale oczywiscie, siedzenei w domuy niczego eni zmieni,b o trzeba stworzyc sytuacje...
14 Mar 2012, Śro 20:41, PID: 295015
Kritya napisał(a):chyba tak, to ona do mnie przyszła. Zwinęła się w okolicy moich kolan. Rano zeskoczyła i chodziła tam i z powrotem wzdłuż łóżka, jak podchodziła do miejsca gdzie miałam głowę opierała się łapami o łóżko i dotykała nosem mojego nosa, i tak kilka razy tam i spowrotemmoj kot bardzo lubi ze mna spac.. ale wie ze mu nie wolno...ciagle przychodzi wybrudzony do domu albo wskakuje mi na kolana jak siedze przy kompie i spi Co do tematu ostatnio brakuje mi bardzo ale mam nadzieje ze niedlugo dostane duzoo
14 Mar 2012, Śro 23:56, PID: 295039
Nie brakuje, następna schadzka w przyszłym tyg.
Haha! Wiem, to było słabe
24 Mar 2012, Sob 11:41, PID: 295905
Zas napisał(a):BTW - ja weim,z e nic za darmo, trzeba wyjść z inicjatywą itp. Ale chya nie jest dziwne, ze czasem ludziom takim jak my zwyczajnie zal, zę jednak do tych normalnych to czasem tez jednak inni wychodzą z inicjatywa. Jakby wszyscy byli czynni, to nei byłoby do kogo z tą inicjatywą wyjść, prawda? any ideas? mnie troche dołuje to że najlepsze sytuacje skończyły się w liceum. Teraz na studiach niby powinno być jeszcze więcej tego, w koncu tak sie mówi że "życie studenckie" ale u mnie nic tekiego nie ma (ASP) w liceum jeszcze wychodziło się na te dzikie melanże, ogniska, imprezki, teraz już nigdzie się u mnie o takim czymś nie słyszy. Znajomi nawet te ostatnie niedobitki poznajdowali sobie dziewczyny(a dziewczyny chłopaków) i nikt sobie już nie zawraca głowy by iść na jakies piwo by kogoś poznać, jak już wychodzą to wszyscy ze swoimi parami. I tak zostałem taki sam jak palec. I jaką tu podejmowac inicjatywe, zagadywać przypadkowe osoby na ulicy? no way! nawet jesli bym chciał to wiem że w u mnie to nie możliwe.. kurcze no wiem że trzeba cos działać, ale nie mam w ogóle pomysłów co robić. :-(
24 Mar 2012, Sob 14:00, PID: 295933
Kursy językowe, zajęcia sportowe, organizacje społeczne, polityczne albo studenckie... Naprawdę brakuje miejsc gdzie można zawierać nowe znajomości? No przepraszam, jeżeli mieszkamy w jakiejś małej wiosce to takie słowa mogą mieć sens. Jednak w większych miastach (w końcu tylko w takich są wyższe uczelnie) tego typu rozważania są całkowicie chybione. Czy naprawdę trzeba robić z siebie desperata i w ogóle brać pod uwagę coś takiego, jak zawracanie ludziom głowy na ulicy? Przecież jest tyle innych sensownych miejsc, gdzie można to zrobić. W sumie jeszcze rok temu uważałem podobnie, jak autor powyższego posta. Dzisiaj takie podejście jest dla mnie nie do przyjęcia.
Bliżej tematu: mogę polecić kursy tańca. Można tam poznać naprawdę fajne dziewczyny. Zas napisał(a):Ale chya nie jest dziwne, ze czasem ludziom takim jak my zwyczajnie zal, zę jednak do tych normalnych to czasem tez jednak inni wychodzą z inicjatywa. Nie wiem, do mnie ludzie nierzadko wychodzą z inicjatywą, a wielce normalny to ja nie jestem. Ja sam mógłbym to robić częściej.
24 Mar 2012, Sob 15:07, PID: 295948
Divine napisał(a):Kursy językowe, zajęcia sportowe, organizacje społeczne, polityczne albo studenckie... Naprawdę brakuje miejsc gdzie można zawierać nowe znajomości?Rzeczywiście są to miejsca gdzie mozna znaleźć kumpli czy drugie połówki, w ten sposób moja towarzyskie współlokatorki znacznie powiększyły grono znajomych i nalazły chłopaków. Ale czy fobik też znajdzie? To nie jest takie oczywiste. Chodziłam na rózne kursy i zajęcia sportowe czy inne dodatkowe i tylko uświadomiło mi jak bardzo odstaje oraz poglębiło to niedopasowanie do reszty, czyli generalnie fobie. Spotkałam pare sympatycznych osób tak do pogadania przed czy po zajęciach i tyle. Ale jak ktos nie ma silnej fobii i z natury jest towarzyski to faktycznie jest to dobry pomysł na poznanie kogoś. Dodatkowa zaleta to fakt że ma sie coś wspólnego ze sobą - zainteresowania
24 Mar 2012, Sob 15:24, PID: 295952
Ja rozumiem. Powiem więcej: dla fobika to wszystko nigdzie nie jest takie oczywiste. Trzeba jednak próbować. Jeżeli nie spróbujemy, to jest pewne, że się nie uda. Zresztą jak będzie źle, to można się po prostu wypisać. Buena fortuna! :-)
25 Mar 2012, Nie 0:34, PID: 296014
Mam identyczne odczucia i obawy jak potfur. własciwie wydaje mi sie, ze rozmawiac ze mna mógłby ktos tylko wtedy, gdyby zatrzasnął się ze mną w windzie... a tak, zwłaszcza w większej grupie? zero sily przebicia, watpię bym otworzyl sie i ośmielił na tyle by znaleźć na takim kursie dobrych kumpli, a co dopiero dziewczyne... poza tym mam wrazenie, ze w wieku niemal 24 lat szukanie milosci na kursie j. agielskiego jest trochę dziwne...
wlasciwie to wydaje mi sie, ze teraz to juz wszedzie bedzie sztuczne i glupie. Czuje ze jestem na poziomie rozwoju jakiegos nastolatka, ale niestety to, coo naturalne w wieku licealnym, teraz wydaje mi sie bezpowrotnie stracone. Obawiam sie, ze szukalbym takiej naiwno-romantyczno-komediowej-znajomoscio-miłości a'la liceum właśnie albo seriale for teens made in US and A. Mozę nie do konca, ale chciałbym pewnie przezyć namiastke tego, co inni przeżyli szmat czasu temu... A mozę po prostu znajomosc z kursu angielskiego bardziej z tym wiekkiem mi sie kojarzy, a jak do skojarzen dodac, mówiać ogólnie, obawy o odbiór otoczenia i wizje tego ze wszyscy są tacy juz poukłądani, idealni, bal bla...
25 Mar 2012, Nie 1:13, PID: 296021
Jednak co do takich kursów to bym nie był taki pewien, że jest to głupi pomysł.
Mój kumpel ze studiów ostatnio na kursie księgowości zapoznał dziewczynę. Jeżeli jemu się poszczęściło to dlaczego innym miałoby się nie udać Dodam , że żaden z niego Don Juan (nie uwłaczając) .
25 Mar 2012, Nie 8:01, PID: 296024
Zas napisał(a):wlasciwie to wydaje mi sie, ze teraz to juz wszedzie bedzie sztuczne i glupie.Otóż to! Idea szukania pary wydaje mi sie wyjątkowo sztuczna, zapisywanie sie na różne zajecia w celu wytypowania i upolowania ofiary jest troche smieszne i takie...amerykańskio-holiłudzkie. Chyba lepiej zapisać sie, robić cos dobrze na takim kursie, próbowac zaznajomić sie ludzmi, poznać ich bliżej i może coś z tego wyniknie, ale nic na siłe. Chociaz w tym wszystkim fobia stoi na przeszkodzie...wiec trzeba leczyć to cholerstwo póki jest sie młodym i chodzi sie na studia, kursy itp.
25 Mar 2012, Nie 10:16, PID: 296031
Zas i potfur z bagien
pogratulowac beznadziejnego podejscia
25 Mar 2012, Nie 11:11, PID: 296046
Zas napisał(a):Mam identyczne odczucia i obawy jak potfur. własciwie wydaje mi sie, ze rozmawiac ze mna mógłby ktos tylko wtedy, gdyby zatrzasnął się ze mną w windzie... a tak, zwłaszcza w większej grupie? zero sily przebicia, watpię bym otworzyl sie i ośmielił na tyle by znaleźć na takim kursie dobrych kumpli, a co dopiero dziewczyne... poza tym mam wrazenie, ze w wieku niemal 24 lat szukanie milosci na kursie j. agielskiego jest trochę dziwne... Odczucia, obawy, przewidywania... No dobrze, tylko jaki jest pożytek z tego wszystkiego? W ten sposób pozostajesz w bezproduktywnym stanie inercji - fobia jak była poważna, tak jest nadal (albo nawet się pogłębia). Powiedzmy iż rzeczywiście źle będzie - pójdziesz na jakiś kurs, z nikim nie porozmawiasz, nikogo nie poznasz. Jednak co z tego? Czy kolejny dzień przed komputerem przyniesie większy pożytek? Nawet jeśli tam pójdziesz i nic nie zdziałasz, to i tak coś zyskasz - doświadczenie. W walce z FS na początku liczą się nie sukcesy, ale samo działanie. Gdy następny raz gdzieś się wybierzesz to będziesz już bardziej świadomy i spokojny. Kto nie próbuje, ten nie wygrywa. Poza tym ciekawi mnie, gdzie zatem 24-latek ma poznać tą miłość? Gdzie jest "niedziwne" miejsce do tego? Według statystyk (przynajmniej dla USA) większość małżeństw poznaje się w ramach spotkań, związanych z nauką bądź pracą (tak, nie jakieś tam podrywy w klubie, na ulicy etc.). Wniosek prosty: więcej uczysz się/pracujesz - masz większe szanse. Jeżeli zaś nigdzie nie wychodzisz, w obawie przed ewentualna porażką, to strzelasz sobie w stopę z panzerfausta. Zas napisał(a):wlasciwie to wydaje mi sie, ze teraz to juz wszedzie bedzie sztuczne i glupie. Czuje ze jestem na poziomie rozwoju jakiegos nastolatka, ale niestety to, coo naturalne w wieku licealnym, teraz wydaje mi sie bezpowrotnie stracone. No właśnie, kolejne nietrafne przekonanie. Czy jednak godzenie się z ponurym losem (a ściślej mówiąc: przyzwolenie na ponury los) jest bardziej rozsądne? Jeżeli czujesz się w tyle, to tym bardziej powinieneś starać się nadrobić. Walka z naszymi problemami przypomina płynięcie pod prąd - kto stoi w miejscu, ten się cofa. Ja również w liceum nic ciekawego nie przeżyłem. Walczyłem o przetrwanie w totalitarnym systemie mojej szkoły. Czy żałuje? Nie. Teraz tworzę swoje życie na nowo i robię - co tu dużo mówić - milowe kroki w kierunku całkowitego pozbycia się wszelakich omawianych tu problemów. voyager napisał(a):Jednak co do takich kursów to bym nie był taki pewien, że jest to głupi pomysł. 10/10 Czy można zatem? Oczywiście, że tak! potfur z bagien napisał(a):Otóż to! Idea szukania pary wydaje mi sie wyjątkowo sztuczna, zapisywanie sie na różne zajecia w celu wytypowania i upolowania ofiary jest troche smieszne i takie...amerykańskio-holiłudzkie. Co zatem powiedzieć o portalach randkowych, tam to dopiero się typuje i poluje. Tymczasem są one całkowicie akceptowalne społecznie. W krajach Zachodu poznaje się na nich nawet 10% przyszłych małżonków. Moim zdaniem poglądy takie jak ten wyżej nie tylko są bezproduktywne, ale na dodatek ograniczają nasza swobodę działania. Pytam: jaki jest racjonalny powód i sensowna korzyść, którą osiąga się z żywienia takiego podejścia? Drzewo poznaje się po owocach, a poglądy po ich użyteczności. potfur z bagien napisał(a):Chyba lepiej zapisać sie, robić cos dobrze na takim kursie, próbowac zaznajomić sie ludzmi, poznać ich bliżej i może coś z tego wyniknie, ale nic na siłe. Zrobienie tego (lub próba zrobienia tego), co opisano w zacytowanym fragmencie, już będzie znacznym sukcesem. Może ktoś o tym przynajmniej pomyśli, in spe. Jeszcze refleksja końcowa. Kiedyś jak czytałem to forum, to na każdy defetystyczny post kiwałem głową. Teraz widzę, ze obraz rzeczywistości jest tu częstokroć wypaczony. Świat nie jest taki nikczemny, jak to się piszę na forum. :-) A nowym użytkownikiem to ja tu nie jestem - phobiasocialis zacząłem czytać chyba w 2007 r. Naprawdę tak dawno. Nie wiem dlaczego nie pisałem, może się bałem. Swoja droga to jestem ciekaw, czy jest tu więcej takich czytelników-cieni.
25 Mar 2012, Nie 11:14, PID: 296048
Z tego, co widzę dookoła, to ludzie często znajdują drugą połówkę wśród swoich znajomych - ktoś znany ze szkoły, kuzynka kolegi koleżanki, była dziewczyna kolegi.
A właściwie to można poznać kogoś właściwie wszędzie. Choć dla osoby z silną fobią i kiepskimi umiejętnościami interpersonalnymi jest to "trochę" trudne Wydaje mi się, że sporo ludzi się teraz poznaje przez internet. To jakieś ułatwienie dla fobików. potfur z bagien napisał(a):zapisywanie sie na różne zajecia w celu wytypowania i upolowania ofiary jest troche smieszne i takie...amerykańskio-holiłudzkie. Chyba lepiej zapisać sie, robić cos dobrze na takim kursie, próbowac zaznajomić sie ludzmi, poznać ich bliżej i może coś z tego wyniknie, ale nic na siłe.Zgadzam się potfur z bagien napisał(a):Chodziłam na rózne kursy i zajęcia sportowe czy inne dodatkowe i tylko uświadomiło mi jak bardzo odstaje oraz poglębiło to niedopasowanie do reszty, czyli generalnie fobie.Z tym niestety też Divine napisał(a):Trzeba jednak próbować.I z tym też
25 Mar 2012, Nie 12:26, PID: 296062
BlankAvatar napisał(a):Zas i potfur z bagien Pogratulować wyzdrowienia. Skoro masz wszystko za sobą to razem z podobnym tobie kolega którego nicka nie pomne możesz sie juz wylogować i nie okazywać wszystkim i wszędzie swojej wyższości. Dopskonale wiem, ze inni poznaja sie w pracy, na kursie, na basenie a moze nawet w kiblu w galerii handlowej i chyba jak wszyscy zdaje sobie sprawę ze spaczonego spojrzenai na swiat. Problem tylko w tym, ze zdaje tez sobie sprawę, iz osobiscie w teoretycnzie o wiele lepszych warunkach - liceum, chór szkolny i całkiem częste występy w wielu miejscach, studia, rózne grupy - tez nikogo nei poznałem... oraz daje sobie sprawe z ogfraniczen, jakie narzucila na mnie fobia i wiem, ze bez wyleczenia pisanie o kursie jest lekko kuriozalne. bo tam wkraczasz w nowa grupe i, niestety, liczy sie wtedy pierwsze wrazenie. jak oswoje sie z ludxmi po poł roku, w polowie kursu, to, na pewno kogos zapoznam... Podobnie, jak z uwagi na niespecjalne predyspozycje do nauki jezykow, bede siedzial na zajeciach jak glab i odzywal sie z rzadka, głównie pytany... Wkraczasz w nowa grupe, i muszisz tam szybko zainteresowac, zaintrygowac kogos swoja osoba, zwrócic czyjasz uwage - nie wiem, wiedza, umiejetnosciami, albo tym jaki jestes fajny (Niekoniecznie super smialy, ale pomiedzy malomównością a fobia, chocby slaba, jest chyba jednka spora róznica). IMHO trzeba byc na to przygotowanym i umieć to zrobić, a w tym momencie pewnie oswaalbym sie z ludxmi dobre dwa-trzy miesiace. To droga do nika, i powtórzenie kolejnych niespełnionychw izji (wejde w nowa grupe, bedzie mi latwiej bo jak nikt sie nie zna, to szukanie kontaktu bedzie obustronne i to mnie osmieli... prawda, mówiać kolokwialnie). Wiem, że generalnie negowanie mozliwosci spotkania kogos na kursie nie jest madre, ale sądze, zę mogątegpo próbować osoby, które juz naprostowały nieco swoje myślenie o sobie cyz innych. Ja dopiero zaczynam, o wiele lat za późno, bo nei byłem swiadom jak amrnuje swoje zycie i szczerze mówiać wkur****ą mnei posty typu "rusz dupę", bo o tym, zę generlanei to ini zyją inaczej i im się to udaje, wiem i bez tego. Kierujesz pewnie swoje posty do tych zdrowszych, więc staram sie to zrozumiec, ale niestety sam jestem w innje sytuacji, I mam chyba rpawo napisac tez o swoich odczuciach. Kurs językowy to dla mnie abstrakcja takze dlatego, ze kosztuje, i pewnie wydajac +/- 1200 zł chciałbym z nieko skorzystac, wiec skupilbym sie znowu na nauce, perfekcjonixmie, stresowal niepowodzeniami. Mogłbvym pewnie pojs na cos innego nzi angielski/niemiecki, cos dla zielonych gdzie wszyscy byliby nowi w temacie i na poziomie poczatkujacym... niestety tu juz trzeba wrocic do watku o wygrnej w totka - mam wrazenie,z e tak jak ja wszystko widze w czarnych abrwach, i pewnie slusznie mi to wytykacie, tak inni maja chyba kupe forsy i moga sobie skakac z kursu an kurs ,cwiczyc realcje i trenowac. Ccialbym tak, niestety mnie na to nie stac. Na kursy, terapie, rozwijanie pasji itp itd razem wzięte. Moze wiec faktycznie kurs sam w sobie nie jest idea najgorszą... aczkolwiek w pewnym wieku chyba nieco mniej atrakcyjna, bo starsi raczej inaczej doń podchodzą niz nastolatki, traktuja go moze powazniej, bardziej utylitarnie, zwykle maja prace, rodzine, a w sztalceniu konkretny cel. No, wiec by zapoznac kogos spontanicznie i przy okazji... zaraz wrócę do punktu wyjścia. A nawet jeśli myle się w 100%, to na jednolinijkowe posty o wybitnie złosliwym zabarwineniu, póki co nie potrafię reagować inaczej. Taka nadwrażliwość potencjalnego fobika...
25 Mar 2012, Nie 14:02, PID: 296072
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Mar 2012, Nie 14:15 przez BlankAvatar.)
no milo, ze sie ogarnales i troche naprostowujesz swoje beznadziejne podejscie. rozumiem, ze mozesz miec w tej chwili zbyt silna fobie/ou, by poznac kogos w zaproponowany sposob. ale reszta to bullshit. lacznie z tym ze cie nie stac na 'socjalizowanie sie'. bo to malo miejsc gdzie mozna uczeszczac/przynalezec za darmo?
zreszta, wy jestescie z gory skazani na kleske. nawet jak sie wyleczycie, to poznanie kogos w zamierzony, nieprzypadkowy sposob, uznajecie za sztuczne/amerykanskie/hollywodzkie (sic?) czy co tam jeszcze wymyslicie (was sie czytac nie da).
25 Mar 2012, Nie 14:03, PID: 296073
Luna napisał(a):Z tego, co widzę dookoła, to ludzie często znajdują drugą połówkę wśród swoich znajomych - ktoś znany ze szkoły, kuzynka kolegi koleżanki, była dziewczyna kolegi. Podpisuję się pod tym. Najczęściej ludzie szukają tak ,gdzie mają najbliżej. Szkoła, uczelnia ,praca. Znam tylko jedną osobę , dziewczynę ,która wymieniała się numerami z chłopakami na przystanku ,czy w kolejce do lekarza. Dobra ,ale zostawmy hardcorowców Najłatwiej poznawać w klubach, na imprezach, w pubach, na koncertach ,no i w necie. Ja osobiście nie nastawiałbym się na to ,że znajdę kogoś na kursie. Aczkolwiek nie nastawiając się ,miałbym paradoksalnie większe szanse na to. Wg. mnie dobrze chodzić na kursy ,które realnie by poprawiły i uwidoczniły nasze zalety. Np. kurs tańca po to by na prawdę nauczyć się tańczyć. Zwiększa to nasze szanse na jakiejkolwiek imprezie tanecznej. No i wg. mnie nie warto poprawiać się, rozwijać się, uczyć nowych rzeczy dla kobiet ,tylko dla siebie, dla dobrego samopoczucia ,dla świadomości ,że wypada się lepiej na tle innych facetów. Takie podejście mają pakerzy z siłowni. Idzie na plażę pełną ludzi ze świadomością ,że wygląda najlepiej ze wszystkich.
25 Mar 2012, Nie 14:08, PID: 296076
ja zaryzykuje i powiem cos szalonego: ludzi mozna poznac wszedzie gdzie sa ludzie
wiem, wariat jestem |
|